Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Ciekawe miejsca, propozycje wycieczek, co warto zobaczyc? Tematy związane z turystyką motocyklową
Awatar użytkownika
andzik
Posty: 438
Rejestracja: 07 sierpnia 2009, 19:18
Motocykl: Virago XV 535 92r
Lokalizacja: Białystok/Warszawa
Wiek: 38
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: andzik »

Tak więc jeszcze raz dziękuję za tak pochlebne komentarze. Będę się starał możliwie często kontynuować relację...


Granica rumuńska przekroczona a tym samym istotny cel pośredni osiągnięty.
-Jeśli teraz maleńka padniesz nie będę wracał do Warszawy ze wstydem. Ale mimo wszystko to za wcześnie na rozwód. Spędźmy jeszcze trochę czasu razem. Przeżyjmy przygody. No właśnie! Co z tymi przygodami? Co prawda całe dnie spędzam w siodle, ciesząc się każdą minutą, każdym kilometrem, każdym zapierającym dech w piersiach widokiem ale do pełni szczęścia potrzebuję czegoś jeszcze. Czegoś co będę mógł zimowym wieczorem opowiedzieć w gronie znajomych. Czegoś niecodziennego. Kiedyś usłyszałem, że przeżycia nie muszą być przyjemne, muszą być silne. Co prawda w tamtym przypadku było to swego rodzaju usprawiedliwienie po spędzeniu kilku godzin w mokrej zabłoconej jaskini czołgając się w szczelinach za ciasnych by stanąć ?na czworaka?. Jednak właśnie takie momenty się wspomina. Coś w tym jest! I chyba coś takiego chciałbym przeżyć.
Wróćmy jednak do drogi, na przygody przyjdzie czas. Jak już pisałem granicę przekroczyłem w Oradei. Jest to duże miasto położone w zachodniej, płaskiej części Rumunii. Moje wrażenia? Niestety negatywne. Moloch. Mnóstwo ludzi, mnóstwo samochodów, brud i dobrze Nam znane komunistyczne budownictwo. Przywodzi na myśl Dostojewskiego i ?Zbrodnię i karę?. Do tego totalne zamieszanie na ulicach. Czy tu obowiązują jakieś zasady ruchu? Wtedy powiedziałbym, że nie i że zaraz zginę potrącony przez Dacie. Teraz, z perspektywy całej podróży mogę z całą stanowczością stwierdzić, że zasady są jasne i klarowne. Trzeba się tylko oswoić z rumuńską szkołą jazdy, która jest brawurowa, nieco chaotyczna ale o dziwo bezpieczna. Przez cały pobyt nie miałem żadnej sytuacji, w której wystąpiło by istotne zagrożenie. Pomijając epizod z psem samobójcą w rumuńskich górach, jednak ciężko za to winić kierowców.
Mały błąd na jednym z pierwszych skrzyżowań w mieście spowodował, że zrobiłem całkiem sporą pętlę. Jedak nie minęło wiele czasu nim udało mi się opuścić Oradeę. Wtedy dopiero zaczęło się poznawanie Rumunii od kuchni. Drogi- temat rzeka. Przed wyjazdem gdzieś na forum przeczytałem, że drogi są porównywalne z naszymi dopóki trzymasz się krajówek. Jadąc krajówką przez wsie z zaparkowanymi samochodami na trasie, wyłażącymi zwierzętami na drogę i dziurami jak po bombardowaniu zastanawiałem się nad epitetami jakie przytoczę do skomentowania tej opinii. Jak się później okazało znów wyszedłbym przed szereg bo trafiają się także drogi idealne. Jednak trasa z Oradei na południowy wschód do nich zdecydowanie nie należy.
Pomimo pięknej pogody i zadowolenia z trasy dziury doprowadzały mnie do szaleństwa. Próbując wyprzedzić ciężarówkę (których jest na tej trasie zatrzęsienie) wyrosła mi przed przednim kołem dziura jak po uderzeniu meteorytu. Szczęśliwie udało się ją wyminąć, gdyż była by to wyrwa kończąca wyprawę. Drogę spędzałem na slalomie między dziurami i wyprzedzaniu licznych ciężarówek. Jednocześnie, w oddali, leniwie zaczął rysować się kontur gór, rumuńskiej wizytówki. Na początku mglisty, powoli się wyostrzał.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Na trasie ruch się przerzedzał, przybywało zakrętów a droga zaczęła przyjemnie pochylać się ku górze. Z płaskich nizin w okamgnieniu znalazłem się w dzikich górach. W trakcie małego postoju na zdjęcie i rozprostowanie nóg przejechała obok ciężarówka, którą po kilku minutach usłyszałem ponownie wysoko nad głową. Jest wspaniale! Marnowanie czasu na postoje to świętokradztwo. Jadę! Droga pnie się ostro w górę, virażka ochoczo to wspina się to grzecznie kładzie w ostrych zakrętach. Dojeżdżam do płaskiego kawałka. To już szczyt? Nie ma mowy! Kilkaset metrów dalej droga zaczyna ponownie piąć się jak szalona. Kolejna zakręty. Trasa jest pokręcona jak droga powrotna pana młodego z wieczoru kawalerskiego! 10 minut, 20, pół godziny, godzina- ciągle pod górę! Jednocześnie niebo zaczynają spowijać chmury. Niebo- coś odległego? Bynajmniej! Dwa zakręty i teraz chmury spowijają virażkę. Widoczność prawie zerowa i znacznie niższa temperatura. Czasem pojawia się znak zwiastujący ostry zakręt i wykrzyknik oznaczający niebezpieczeństwo. Co czuję w takiej chwili? To jest ten czas, to miejsce! Po to tu przyjechałem!
Nie powiem ile czasu minęło nim dotarłem do wsi. Zresztą czy to istotne? W takich chwilach przypominam sobie jedną z ulubionych scen z Easy Ridera, gdy Peter Fonda zdejmuje z ręki zegarek, spogląda chwilę i rzuca go pod koła. Start silnika i ?Born to be wild? w tle. Niesamowicie sugestywna scena.
Wjeżdżam do wsi a tam, środkiem ulicy, paradnym krokiem konie wracają z pobliskich pastwisk! Przypomnę dla porządku, że ciągle jestem na trasie dumnie oznaczonej na mapie na czerwono... Niesamowite miejsce, niesamowity klimat. Czuć, że zamykając się w betonowych miastach tak wiele tracimy.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Ok- filozofia filozofią ale zaczyna się robić ciemno a ja nie mam ani co jeść ani gdzie spać (złośliwy mógłby stwierdzić, że po tych pretensjonalnych wywodach na temat znaczenia czasu nie powinienem się przejmować byle zmrokiem- no cóż, hipokryzja?). Kwestię prowiantu udało się załatwić w pierwszym napotkanym sklepie. Skorzystam z okazji i wtrącę wreszcie jakąś wartość merytoryczną do tego opowiadania. Gdzieś natrafiłem na opinię, że w Rumunii posiadanie gotówki nie jest konieczne, wystarczy karta. W dużych miastach owszem. W zapomnianych wsiach w górach skończysz bez jedzenia i benzyny! Z drugiej strony zaraz znajdziesz ludzi chętnych do pomocy także wybór należy do Ciebie- niech jednak będzie to wybór świadomy.
Niebo zaczyna coraz bardziej szarzeć. Z gęstych chmur zaczyna siąpić. Zwykła mżawka nie przebije się przez skórzaną zbroję, jednak skutecznie podkopuję pewność siebie.
- Trzeba coś znaleźć! Za jakieś pół godziny zrobi się nieprzyjemnie.
Jednak jak na złość wszystko przy drodze pogrodzone i brak jakichkolwiek leśnych dróżek.
- Zresztą nic dziwnego, jesteś w górach!
Przez 40 min nie udało się się znaleźć dosłownie nic! Zaraz zajdę do jakiejś chałupy i poproszę o nocleg. Ale jeszcze nie teraz. Za tym zakrętem jak nie będzie wolnego kawałka to zachodzę do najbliższych ludzi! Oczywiście wolnego kawałka nie było ale mimo wszystko jechałem dalej. Może nie wiedziałem co powiedzieć? Może to brak pewności siebie? A może podświadomie jechałem w najlepsze miejsce nic o tym nie wiedząc. Jeden zakręt drugi zakręt i jest! Po prawej stronie, nieco w dole jest kawałek łąki, pośrodku kolorowy barakowóz a dookoła poustawiane równie kolorowe drewniane budki. Po środku dwóch mężczyzn w zniszczonych ubraniach chowa się przed deszczem pod dachem wozu.
Nie ma na co czekać! Jest późno a miejsce wydaje się odpowiednie. Uśmiech na ustach, klatka do przodu, kartka z kilkoma najważniejszymi rumuńskimi zwrotami w rękę (przed wyjazdem siadłem do google translatora i przetłumaczyłem sobie piwo, wino, dzień dobry itp...), zostawiam motocykl na drodze i idę.
Panowie z zainteresowaniem patrzą co się szykuje.
- Błena dominantza!- próbuję się przywitać dukając poszczególne frazy.
Brak odzewu. Tylko zerkają na siebie nawzajem a potem na mnie jak na idiotę. Próbujemy dalej:
- Błena dimunatza!- może tym razem trafię?
Panowie podnoszą ramiona i kręcą głową w wymownym geście. No cholera! A miało być tak prosto!
- Aaaaaaaaa! Buna diminaca!- jeden z rozmówców załapał i oboje zanieśli się śmiechem.
Potem dowiedziałem się, że nieudolnie próbowałem przywitać się stosując zwrot używany jedynie o poranku- nie po 20!
No nic! Udało się przywitać to teraz kwestia rozbicia namiotu. Szybka lektura mojej tajnej kartki i:
-Kort ? i pokazuję miejsce na ziemi
Znów brak odzewu.,..
- No kort, no!- macham rękoma rysując nad ziemią kształt namiotu.
Ciągle nic... Czy oni się nigdy w kalambury nie bawili?
Nieco zrezygnowany już:
- Kort, kort, tent...
- Do you speak English?- zareagował młodszy po usłyszeniu ostatniego słowa.
I niech mi ktoś teraz powie, że nie prawdą jest, że najprostsze rozwiązania są zawsze najlepsze!
Okazało się, że młodszy z Rumunów bardzo dobrze mówi po angielsku. Dalsza rozmowa poszła szybko i bez zgrzytów...
- Jadę motocyklem z Polski i szukam miejsca, gdzie mógłbym rozbić namiot. Mógłbym zatrzymać się tu na noc?
- Chcesz się rozbić tutaj?- zabrzmiało to trochę jak: ?czy Ty jesteś normalny??
- Jasne! Czemu nie! To bardzo dobre miejsce!
- Skoro sam chcesz to nie ma problemu!
- No to super, idę po motocykl!
Upojony sukcesem wsiadam na maszynę. Mam jedzenie, mam miejsce do spania. Będzie dobrze! Ciekawe tylko skąd takie zdziwienie gospodarzy? Eeee, pewnie turystów dawno nie widzieli...
Żeby wjechać na łąkę musiałem przepchnąć virażkę do tyłu. Prawa noga, lewa noga, prawa noga i lewa noga nie trafia w asfalt tylko na śliską glinę, próbuje utrzymać coraz mocniej przechylającą się maszynę ale ale zbocze jest zbyt śliskie. Malutka przeważyła i zepchneła mnie z drogi. Stoczyłem się do rowu a virażka zawisła na skraju asfaltu. Musiało to wyglądać przekomicznie! Wstałem wlazłem na drogę i... no właśnie co robić. Niby widziałem te wszystkie filmy jak filigranowa kobietka podnosi potężnego Harleya Electrę w warunkach laboratoryjnych. Tylko, że tu nie ma nawet jak podejść. Zanim się obejrzałem nowi gospodarze chichocząc podbiegli pomóc. We trzech, nie bez problemu, ustawiliśmy maleństwo w naturalnej pozycji. Dalej poszło już bez problemu. Wyjąłem namiot i rozpocząłem rozbijanie. Oczywiście nie było mowy aby panowie stali bezczynnie. Natychmiast przyszli pomagać.
- A tak w ogóle co Panowie tu robią? Sprzedajecie coś?- spytałem wskazując ręką na otaczające budki.
- Nie. Pilnujemy pszczół.
.
..
...
- To czemu to nic nie lata?- czuję jak cała pewność siebie momentalnie ulatuje a twarz robi się blada
- A bo już późno i deszcz pada. Zobaczysz co się będzie działo jutro rano!- chyba wyczuli moje wątpliwości bo uśmiech mają od ucha do ucha!
I co tu robić? Namiot rozbity vis a vi trzech uli, z drugiej strony cały rząd a obok wielka przyczepa-ul. Wybrałem miejsce w samym środku!

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Już wiem skąd się wzięło początkowe zdziwienie gospodarzy. I co? Pakować się i szukać innego miejsca? Wyjdę na mięczaka! Poza tym jest już totalnie ciemno. Nic nie znajdę... Chciałeś przygód to masz! Szybko wrzuciłem sprzęty do namiotu. Szybka kolacja czyli chleb, pasztet i wino z Tokaju. W zasadzie wino powinienem wymienić jako pierwsze- reszta była dodatkiem. Musiałem nabrać dystansu do zaistniałej sytuacji. Jeszcze tylko planowanie następnego dnia, jeden no może dwa małe łyczki i spać.

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us


.
.
.
.
.
O poranku zbudził mnie dźwięk, którego obawiałem się najbardziej. Wszechobecne buczenie. Nawet się nie zastanawiałem jak się ubrać. Wiadomo- od góry do dołu w skóry! Hmmm... A może założyć kask? Nie... to już w ogóle będzie wyglądać komicznie a wczoraj dostarczyłem moim gospodarzom dość rozrywki. Młodszego zastałem przechadzającego się po pasiece. Zacząłem składać namiot- oczywiście nie było mowy aby robić to samemu! W sumie szło nieźle, jednak od czasu do czasu gdy nadlatywał rój natychmiast w kucki! Chyba rozbiłem się na jakiejś pszczołostradzie. Motocykl już zapakowany, podwiązuje ostatnie bagaże i widzę, że sąsiadka zza płotu macha do nas i woła po Rumuńsku.
- Mówi, że musisz do niej przyjść na śniadanie- gospodarz zmienił się w tłumacza
- W sumie dopiero jadłem kanapkę...
- Odmowa nie wchodzi w grę. Chodź!
No i cóż miałem zrobić? Poszedłem...
Sąsiadka- starsza kobieta żyjąca w ubóstwie, sama zajmująca się gospodarstwem jednak uśmiechnięta i niesamowicie gościnna. Dostałem herbatę z ziół, które samodzielnie zbierała, własnoręcznie pieczony chleb, z masłem i serem własnej roboty. Do tego miód. Wszystko naturane zero plastiku.
- A jadłeś slonine- pyta mój gospodarz- bardzo dobra!
Rzucił dwa słowa sąsiadce a ta już wyciąga kawał słoniny i każe kroić i jeść. Coś wspaniałego!
Przy śniadaniu miałem okazję porozmawiać z pszczelarzem. Ciekawy człowiek, prosty i bardzo przyjazny. Rozmawialiśmy o życiu w Rumunii, jego podróżach za pracą, o Unii Europejskiej i jej wpływie na życie ludzi jak On o lękach i nadziejach niesionych przez najbliższe lata. Mógłbym pisać i pisać ale ograniczę się do jednego zdania, które utkwiło mi w pamięci i stało się obrazem tego, czego doświadczyłem w tym zapomnianym miejscu, gdzie czas się zatrzymał.
- Dobrze, że podróżujesz motocyklem i dobrze, że przyjechałeś do Rumunii. Spotkasz Tu bardzo wielu dobrych ludzi! - dotąd spotkałem już trzech a przede mną jeszcze tyle kilometrów...
Na odchodne zostałem zaopatrzony w ser, masło, słoninę i czosnek (bo świetnie smakuje ze słoniną i przyda się na wampiry).
Jeszcze ostatnie słowa podziękowania. Wygrzebałem z plecaka 0,2 rudej gorzkiej żołądkowej aby zostawić po sobie coś materialnego.
- Właśnie rozmawiałem z żoną i pochwaliłem się, że mam turystę z Polski. Zrobisz mi zdjęcie na motocyklu- żona mi kazała.
- Jasne!
Może i żona kazała ale uśmiech który zawitał na jego twarzy zdradził młodzieńcze pasje!

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Uściśnięcie ręki, poklepanie po plecach, zajęcie miejsca za sterami. I jazda! Spotkać nowych ludzi, zobaczyć nowe miejsca, przeżyć nowe przygody, hartować charakter!
Do przodu!
Awatar użytkownika
stazbig
Posty: 898
Rejestracja: 22 maja 2011, 21:36
Motocykl: Virago 535DX '96
Lokalizacja: Dąbrowa Tarnowska
Wiek: 74
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: stazbig »

:bravo: :bravo: :bravo: Widzę szkołę Hitchcock'a.
Zbyszek
Obrazek

https://picasaweb.google.com/1012771924 ... 010/Virago

Szkoda życia na spanie, lepiej go poświęcić na etyliny spalanie !!!
Awatar użytkownika
janeckih
Posty: 233
Rejestracja: 27 grudnia 2010, 20:43
Motocykl: Virago 535,1991;
Lokalizacja: Radom/Sieradzkie
Wiek: 72
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: janeckih »

ANDZIK jestes GOŚĆ
WZRUSZYŁEM SIĘ
jako
Awatar użytkownika
Lolek
Posty: 894
Rejestracja: 21 sierpnia 2009, 13:53
Motocykl: 1100 95r.
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Wiek: 31
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Lolek »

Co dalej czytam i śledze tą wyprawę to aż korci żeby tam się przejechac ,
Rano na tej łonce to aż strach wychodzic z namiotu :D , ale na ludzi fajnych trafiłeś trzeba przyznac
Gratulacje i czekam na więcej :bravo:
Bądz człowiekiem dla człowieka , szerokości !!!
Awatar użytkownika
yourek
Posty: 101
Rejestracja: 23 sierpnia 2011, 13:20
Motocykl: XV750 `93
Lokalizacja: Nowa Dęba
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: yourek »

GRATULACJE! za wspaniałą relację :bravo: :bravo: :bravo: już się nie mogę doczekać co będzie dalej :D
Awatar użytkownika
Krysia-cincinnati
Posty: 1324
Rejestracja: 23 października 2009, 20:46
Motocykl: virago750rok 1996
Lokalizacja: truskaw
Wiek: 66
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Krysia-cincinnati »

:bravo: :bravo: :bravo:
Awatar użytkownika
Jarek72
Posty: 718
Rejestracja: 24 września 2010, 11:35
Motocykl: VIRAGO XV750 96`
Lokalizacja: Mogilno
Wiek: 51
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Jarek72 »

Napisane bardzo zachęcająco :bravo:. Po tych wszystkich opisach Rumunii stwierdzam jednoznacznie, że muszę tam kiedyś jechać :chopper:
:rock:
Awatar użytkownika
Lisu_Wloc
Posty: 470
Rejestracja: 15 lutego 2011, 10:55
Motocykl: Yamaha XJR 1300
Lokalizacja: Włocławek
Wiek: 42
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Lisu_Wloc »

Aż człowiek się zaczyna zastanawiać czy po pracy w piątek nie wsiąść na motocykl i nie pojechać przed siebie chociażby w tą mniej znaną Polskę... Andzik szacuneczek :)
Awatar użytkownika
Munary
Posty: 1989
Rejestracja: 04 sierpnia 2008, 21:03
Motocykl: VT1100 Shadow C3aero
Lokalizacja: Wieliszew/Warszawa
Wiek: 65
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Munary »

mam łzy w oczach, nie wiem czy ze śmiechu czy ze wzruszenia.
wielkie brawa, pisz dalej bo już się nie mogę doczekać. :uklon:
Gang Dzikich Wieprzy
Obrazek
Lepiej mieć tasiemca, niż żadnego życia wewnętrznego.
Grupa Warszawa
AntiGraf - Zadaszenie Tarasów
Agencja Ubezpieczeniowa - Ergo Hestia, PZU, Gothaer, Allianz
Awatar użytkownika
stazbig
Posty: 898
Rejestracja: 22 maja 2011, 21:36
Motocykl: Virago 535DX '96
Lokalizacja: Dąbrowa Tarnowska
Wiek: 74
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: stazbig »

stazbig pisze::bravo: :bravo: :bravo: Widzę szkołę Hitchcock'a.

Przesadzasz z budowaniem napięcia.
Zbyszek
Obrazek

https://picasaweb.google.com/1012771924 ... 010/Virago

Szkoda życia na spanie, lepiej go poświęcić na etyliny spalanie !!!
Awatar użytkownika
Grzegorzz
Posty: 57
Rejestracja: 13 lipca 2009, 11:52
Motocykl: Yamaha Virago 1100
Lokalizacja: okolice Wrocławia
Wiek: 60
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Grzegorzz »

Hmm, faktycznie, napięcie wzrasta :D :D
1100 95 usa
Awatar użytkownika
Daro
Posty: 1447
Rejestracja: 04 września 2007, 13:41
Motocykl: XV1100 '94
Lokalizacja: Skawina
Wiek: 54
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Daro »

Kiedy ty masz czas na pisanie przy takich "przejściach" :roll:
Ale pisz pisz ... fajna lektura i jak sam piszesz - DO PRZODU !!! :bravo:
Awatar użytkownika
bendeer
Posty: 295
Rejestracja: 06 stycznia 2011, 20:41
Motocykl: Suzuki DL1000 VStrom
Lokalizacja: Kraków
Wiek: 37
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: bendeer »

Ja Rumunię bardzo miło wspominam. Byłem tam pierwszy raz w 2007 roku. Aktualnie bardzo dużo się zmieniło, ale tak samo jest to fajny kraj do jazdy motocyklem czy też samochodem.
Z moich ulubionych miejsc to:
Transalpina - Dużo lepsza [ w moim odczuciu niż Fogarska ]
Sighisoara - bardzo ładne miasto w Transylwanii [ przepyszne likiery i śliwowica ]
Sovata - gorące źródła solankowe
Prislop - mili górale, ksiądz rozlewający śliwowice i masa dróg do jazdy terenówką
Bicaz - aktualnie zaatakowany przez chinski syf na straganach, ale kilka lat temu było tak bardzo przyjemnie
Narodowy Park Domogled - piękne widoki, ale nie polecam osobą nie lubiącym/mającym wprawy w szutrach
Hunedoara - Tylko zamek ;p bo cała okolica to porażka
i wiele innych :]

a co do ludzi to naprawdę jest jak Kolega pisze - wszędzie Ci pomogą [ wyjątkiem są miasta przygraniczne, gdzie zbiera się "smietanka" kombinatorów ]

W Albanii jest to samo bardzo pozytywny i przyjazny kraj
Obrazek

'85 XV750 Virago -> '95 VT1100 C2 ACE Shadow -> '08 DL1000 V-Strom
Awatar użytkownika
Ryju
Posty: 526
Rejestracja: 03 sierpnia 2009, 14:03
Motocykl: xv1600,vfr800
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 53
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Ryju »

Andrzej z Piaseczna już wróciłeś dawaj dalej. :mrgreen:
Jak długo trwa minuta, zależy od tego, po której stronie
drzwi toalety się znajdujesz - Prawo Balaniego
Awatar użytkownika
Straszaq
Posty: 317
Rejestracja: 02 grudnia 2008, 13:02
Motocykl: BMW R1150 RT
Lokalizacja: Konin
Wiek: 45
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Straszaq »

Niesamowita lekkość pióra...podniosłeś poprzeczkę tak wysoko, że za chwile nikt nie będzie chciał tu nic pisać :) Tydzień temu sam odbyłem swoją małą moto-wyprawę sezonu w Bieszczady (też jednym motocyklem tyle, że z plecaczkiem) i miałem coś tu napisać, ale po tym co tu czytam to doszedłem do wniosku, że jednak dam sobie spokój :) I nie chodzi tu o cel wyprawy ale o sposób jej opisania.
Wielkie :bravo: - mistrzowski opis
Ostatnio zmieniony 06 września 2011, 11:05 przez Straszaq, łącznie zmieniany 1 raz.
Nieważne jaki masz motocykl...ważne gdzie nim byłeś.
Awatar użytkownika
hetman
Posty: 439
Rejestracja: 17 kwietnia 2011, 21:48
Motocykl: Yamaha Virago 535 '89r
Lokalizacja: Radom
Wiek: 39
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: hetman »

Straszaq podziel się, tym bardziej jeśli możesz zilustrować opis fajnymi zdjęciami!
Obrazek
Awatar użytkownika
janeckih
Posty: 233
Rejestracja: 27 grudnia 2010, 20:43
Motocykl: Virago 535,1991;
Lokalizacja: Radom/Sieradzkie
Wiek: 72
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: janeckih »

taak straszaq poszę ja już 5 lat nie byłem w Bieszczadach:-(((
jako
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Blunio »

janeckih pisze:ja już 5 lat nie byłem w Bieszczadach:-(
Nie ma się co rozczulać. Siadaj na Virkę i naprzód. Nikt tego za Ciebie nie zrobi :roll:
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
kris70
Posty: 613
Rejestracja: 13 czerwca 2011, 11:40
Motocykl: VTX 1300
Lokalizacja: Mysłowice
Wiek: 54
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: kris70 »

hetman pisze:Straszaq podziel się, tym bardziej jeśli możesz zilustrować opis fajnymi zdjęciami!
Również przyłaczam sie do prośby :bravo: :bravo: :bravo:
"...jeśli Bóg drzwi zamyka,to otwiera okno..."
Awatar użytkownika
Jarooos
Posty: 41
Rejestracja: 08 kwietnia 2011, 22:55
Motocykl: XV 750
Lokalizacja: Strzelin
Wiek: 53
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Jarooos »

świetna lektura
"Wymagam od siebie choćby inni ode mnie nie wymagali"
Awatar użytkownika
janeckih
Posty: 233
Rejestracja: 27 grudnia 2010, 20:43
Motocykl: Virago 535,1991;
Lokalizacja: Radom/Sieradzkie
Wiek: 72
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: janeckih »

Blunio pisze:
janeckih pisze:ja już 5 lat nie byłem w Bieszczadach:-(
Nie ma się co rozczulać. :roll:
Well
cytując piosenkę:
"ja się nie skarżę na swój los nie proszę więcej niż dac możesz....
i tylko mam nadzieję, że ... że chyba wiesz co robisz Boże"
Ostatnio moje wojażowanie sprowadza się do nawijania tys km po Polsce "puszką" z Żoną na pokładzie ( już nawet radia nie włączam) i załatwianiu różnych dziwnych spraw.
Virką wyjeździłem raptem z 50 km ale póki co nie tracę nadziei
jako
kaczors
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: kaczors »

Andzik, wspaniała opowieść, z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony. Pozdro!
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Blunio »

Dawaj andzik, dawaj. Ile czasu trzeba czekać na kolejną odsłonę ? Tylko mam pytanie, czy pokrowiec na motocykl wziąłeś przypadkowo, bo się Tobie zawieruszył pomiędzy innymi gratami, czy też taki z Ciebie pedant ? :roll: :mrgreen:
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: Blunio »

janeckih pisze: nawijania tys km po Polsce "puszką" z Żoną na pokładzie ( już nawet radia nie włączam) i załatwianiu różnych dziwnych spraw.
Wiesz co ... dostajesz kiedyś wolne ? Bo jak nie, to weź je sobie sam.
Czołgiści mają takie powiedzenie:
Jak życie ci zbrzydnie
i stanie się piekłem,
wsiądź bracie do czołgu
i walnij się deklem !

A tobie proponuję wsiąść na virazkę i zostawić za sobą w niepamięci (przynajmniej na jakiś czas) puszkę, żonę i różne dziwne sprawy. To działa, gwarantuję. Bo jak nie teraz, to kiedy będziesz się cieszył życiem ?
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
janeckih
Posty: 233
Rejestracja: 27 grudnia 2010, 20:43
Motocykl: Virago 535,1991;
Lokalizacja: Radom/Sieradzkie
Wiek: 72
Kontakt:
Status: Offline

Re: Kolejna relacja z Rumunii lato 2011

Post autor: janeckih »

[/quote] Wiesz co ... dostajesz kiedyś wolne ? Bo jak nie, to weź je sobie sam.
Czołgiści mają takie powiedzenie:
Jak życie ci zbrzydnie
i stanie się piekłem,
wsiądź bracie do czołgu
i walnij się deklem !

quote]
troszkę off topic
co prawda moja specjalnośc wojskowa to MPS
kwatermistrz czyli materiały pędne i smary
ale maksyma czołgistów bardzo mi się podoba
pozdrawiam
P.S. w zamian za to zdjęcie z Rumunii zamieszczę
http://www.janecki.pr.radom.pl/rumun.jpg
i walnij się deklem dobre
jako
ODPOWIEDZ