Jeśli ktoś szuka dobrej miejscówki gdzie gospodyni po prostu przeżywa ekstazę na widok motocykla a gazda straszy, że kupi sobie moto, tylko dwa razy większe, to mogę przesłać info na PW.
Już pierwszego wieczora (oczywiście, po rozmasowaniu zdrętwiałych pośladków) wypuściliśmy się w poszukiwaniu jakiegoś wodopoju. Los przewrotny zawiódł nas do "Burego Misia"...
Wystrój - ok, w sam raz.
Żarcie - syte, duże porcje, całkiem smaczne
Kelnerki - nasi forumowi maczo mogą tylko pomarzyć
Alkohol - ok; szefowa za barem wykazuje elastyczność i zainteresowanie w tworzeniu kompozycji wg wskazówek klienta.
Po paru longach przeplatanych shotami mój mąąż Paweł postanowił dyskretnie udać się do toalety.
Poszedł
I zaraz wrócił
A raczej przybiegł
No ładnie, ku...wa, ładnie pomyślałam Co za pieprzone szczęście. Znowu jakaś babcia klozetowa go zaatakowała??
Wziął aparat i pobiegł.
Pojawił się po kilkunastu minutach.( Ileż można lać na stojąco???mignęła myśl)
Jak było? zadałam niewinne pytanie
Sama zobacz padła inteligentna odpowiedź.
Otóż to,fizjologia wzywa. Trzeba iść
Poszłam i szybko wróciłam po aparat.
Jak tu usiąść i oddać ciepły moczyk do muszelki??
Sufit powala głąbią wyrazu
Ich reakcja po wizycie w toalecie była skądś nam znana.
http://www.burymis.pl/ POLECAM
