Juro jadę w świat - Krym

Ciekawe miejsca, propozycje wycieczek, co warto zobaczyc? Tematy związane z turystyką motocyklową
Awatar użytkownika
Adam
Posty: 2226
Rejestracja: 22 października 2007, 19:52
Motocykl: 1100, 92r. OGAR 200
Lokalizacja: Święta Anna
Wiek: 45
Kontakt:
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Adam »

Gratuluje wyprawy i czekam na fotki.
Awatar użytkownika
Schwartzu
Posty: 1805
Rejestracja: 23 kwietnia 2009, 21:03
Motocykl: XV535'99, BMWR1100RT
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 39
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Schwartzu »

Ciekawy kierunek, czekamy relacji :)
"Without Contraries is no progression. Attraction and Repulsion, reason and Energy, Love and Hate, are necessary to Human existence."
W. Blake
Awatar użytkownika
Celina
Posty: 722
Rejestracja: 30 września 2011, 00:58
Motocykl: XV 535 '99
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 36
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Celina »

Nie obijaj się, Qbeł!
Kasia

"I ja mam chwile filozoficznej zadumy.
Staję sobie na moście nad Wisłą, od czasu do czasu spluwam na fale i myślę przy tym: Panta rei." /Lec
Awatar użytkownika
Winnetou
Posty: 3713
Rejestracja: 15 maja 2008, 22:01
Motocykl: niemiecki
Lokalizacja: Augsburg(Bawaria)
Wiek: 57
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Winnetou »

Celina pisze:Nie obijaj się, Qbeł!
On sie nie obija-On jest teraz na rehabilitacji w Ciechocinku. :mrgreen:
A powazniej to szacuneczek Kuba!
Jedni umieją drudzy"umią"...

"Z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na święty spokój"
Awatar użytkownika
Qbeł
Posty: 4042
Rejestracja: 19 stycznia 2009, 17:44
Motocykl: Honda ST 1300
Lokalizacja: Głęboka Wiocha k/Zgierza obok Łodzi
Wiek: 55
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Qbeł »

Wyjeżdżam planowo , no? , może z małą obsuwką czasową , ale co tam , godzinka w tę czy we w tę nie ma znaczenia , tym bardziej ,że przede mną tych godzin w siodle sporo.
Pruję do Chełma , gdzie mam klepnięty pierwszy nocleg w jednostce straży pożarnej ? i z resztą jedyny planowany podczas tej podróży.
Pierwsza droga mojej wyprawy , to długa , prosta , monotonna autostrada do Warszawy. Biorę bilecik by po kilku kilometrach zwrócić go w okienku i zapłacić całe 60 gr , a później już droga będzie za free. Lecę, pogoda fajna , nie za ciepło i nie za zimno ? w sam raz na motor. Przede mną tylko czarny asfalt? , żadnych widoczków poza ekranami dźwiękochłonnymi , których podobno jest więcej kilometrów (licząc obustronnie) niż wynosi długość tego odcinka autostrady. Jadę i się zastanawiam dlaczego nikt jeszcze nie wpadł na pomysł by te ekrany połączyć dachem , przecież mielibyśmy najdłuższy tunel na świecie!
Jest Warszawa. Zjeżdżam z ?autobany? w poszukiwaniu drogi na Lublin i po jakimś czasie pierwszy postój na tankowanie i fajeczkę. Fajna furka się tankuje , więc focia na początek wyprawy.
Obrazek
Do Chełma docieram około 19.00 , odnajduje właściwa jednostkę straży pożarnej, w której mam nocleg. Z przyjemnością zjadam dwa talerze gorącej zupki , która została od obiadu , jeszcze troszkę męskich strażackich rozmów , troszkę pytań dlaczego właśnie tam w ten dziki kraj , na jak długo , dlaczego sam etc. Spać, trzeba iść spać. Za mną pierwsze 360 km , a jutro przede mną 530 i pierwsze nieznane, czyli granica z Ukrainą o przekraczaniu której w necie jest mnóstwo jeżących włos na głowie historii.
Budzę się wcześnie , przed budzikiem , jestem nabuzowany emocjami , chcę już jechać dalej. Śniadanie , pakowanie , pożegnanie z kolegami i odjeżdżam ze strażnicy w kierunku granicy.
Obrazek
Obrazek
Po 20 km jestem na przejściu w Dorohusku. Ostatni raz na przejściu, gdzie istnieje kontrola celna , byłem jakieś 20 lat temu i od tamtego czasu nic się nie zmieniło , no ? , może poza terminalami. Przejście obstawione jest masą wszelkiej maści budek mieszczących kantory i jadłodajnie. Wszystko wygląda od Sasa do Lasa i pewnie byłby w tym jakiś urok i klimat , gdyby nie tony walających się wokół śmieci.
Lecę do kantoru , czyli jakiegoś kontenera budowlanego , w którym znajduje się punkt wymiany walut. Przygotowując się do wyjazdu szperałem w necie szukając porad związanych z kierunkiem mojej podróży i jedną z tych porad było by kupować hrywny(waluta ukraińska) na granicy , gdyż jest taniej. Niestety hrywny są tej samej cenie co u mnie w mieście , więc oczekiwana stówka oszczędności się rozmyła.:) Przy tej ilości hrywien , która kupuję udaje mi się zbić cenę o 2 gr - na nocleg z kolacja jest :)
Fajeczka i do odprawy. Podobno przekraczanie granicy w stronę Ukrainy jest najszybsze w niedzielę(za netem) i tak właśnie tej niedzieli jest. Przede mną do odprawy jedynie dwie ukraińskie łady. Polski pogranicznik , celnik i po dwóch minutach jadę przez most na stronę ukraińską do odprawy. Ukraiński pogranicznik? i magiczny kwitok , czyli karteczka od ogranicznika , która rangą ważności dorównuje paszportowi , czyli bez magicznego kwitka na Ukrainę nie wjedziesz. Pogranicznik na kwitku wypisuje moje imię i nazwisko , nr rejestracyjny i markę pojazdu. I zaczęło być wesoło :D Pogranicznik mówi : Harley , ja: Honda , pogranicznik: Harley, ja: niet Harley, eto Honda, pogranicznik: Harley Honda. I tak stanęło na kwitoczku. :D
Z kwitkiem kolejno należy pobiegać po okienkach , gdzie pozyskujemy w paszporcie i na kwitku jakże ważne urzędowe pieczecie.
Stojąc i czekając na odprawę celną zastanawiam się nad Harleyem Hondą... . Jeśli na Ukrainie mają jakiś centralny system , to co będzie jak będę wracał Hondą Shadow? Będą kłopoty?
Woła mnie ukraiński celnik ? paszport , kwitok , dowód rejestracyjny i jest pierwszy stempel. Idę do okienka obok po drugi stempel ? tutaj stempluje ładna Ukrainka z gwiazdkami na pagonach , ale niestety bardzo poważna - urząd zobowiazuje?. Jadę dalej by oddać magiczny kwitek kolejnemu pogranicznikowi. I jestem po 15 minutach na Ukrainie. Teraz kierunek Kijów.
Obrazek
Do Kijowa 500 km prostej , budowanej na Euro 2012 drogi. Zatankowałem jeszcze w Polsce , wiec zbiornik pełen i nie muszę się zatrzymywać w najbliższym czasie. Z granicy wyjeżdżam dwupasmową drogą , która po kilku kilometrach zaczyna się wić jak piskorz . Raz brakuje pasa lewego , raz prawego i tak przez wiele kilometrów. Jakoś dwupasmówka im na to Euro nie wyszła :)
Obrazek
Tak wygląda północno-zachodnia Ukraina
Obrazek
Prze wieczorem jestem w Kijowie i zaczynam rozpytywać o nocleg . W zakorkowanym Kijowie zaczepiam gościa na VTX-się , by mi wskazał , gdzie mogę znaleźć jakieś niedrogie spanko. Sława (tak ma na imie biker) mówi ,że niczego nie muszę szukać i zaprasza mnie do siebie. No to pajechali. Ląduję w jakiejś dzielnicy przemysłowej , gdzie Sława ma firmę i gdzie jednocześnie mieszka. Motocykle do garażu i idziemy do domu. Jemy kolacje , wypijamy butelke wina i gadamy do późnej nocy. Może tę gadaninę byśmy zakończyli wcześniej , ale moja znajomość języka rosyjskiego z przed 25 lat na poziomie liceum nie pozwoliła na wczesny sen :) .
Wstaję rano , w domu cisza , wyglądam przez okno na niebo pokryte ciężkimi chmurami ? pada. Cóż , pewnie ?kondon? będzie w użyciu.
Jemy sniadanie , gadamy, pogoda się klaruje , wychodzi słonko. Jest dobrze. Sława deklaruje się , że pokaże mi Kijów ?z motocykla? i wyprowadzi na rogatki miasta w kierunku na mój kolejny cel podróży , czyli Nikolaiv.
Obrazek
Lecimy w miasto. Ukraina jest państwem milicyjnym , Kijów jest miastem , gdzie milicjant stoi co sto metrów , a Sława jedzie bez szlioma(kasku) i każdego napotkanego milicjanta obdarowuje gestem ?fuck?. Czyżby moja ukraińska przygoda miałaby się zakończyć w Kijowie ? Bo to przecież ja jestem łatwym kąskiem dla ?obdarowanych? przez Sławę milicjantów , jako że jadę za Nim. Luzik , widać kijowska milicja , albo jest tak cierpliwa , albo już zna Sławę i jego nonkonformistyczne poglądy oraz sposób ich okazywania.

Pomnik "Miasto Bohater"
Obrazek

Plac Niezawisłości , na którym rozpoczeła sie Pomarańczowa Rewolucja , której wg. Ukraińców wcale nie było.
Obrazek

Panorama Kijowa
Obrazek
Z Kijowa wyjeżdżam późno , do Nikolaiva 500 km ? będzie ciężko. Na szczęście przede mną droga szybkiego ruchu. Po drodze jest jeszcze Pervomaisk , czyli post sowiecka baza rakietowa ?muzeum. Cienko z czasem , ale jak już tutaj jestem , to trzeba zajrzeć . Wprawdzie nie jestem fanem militarystki i spozierania na sowieckie relikty przeszłej wielkości , ale cóż kilka fotek na biegu zrobię.Podobno jest to muzeum , ale urządzenia są w 100 % sprawne , więc wietrząc teorie spiskową zastanawiam się czy przypadkiem takie muzeum nie jest formą przykrywki dla satelitów i szpiegów?. Kompleksowe zwiedzanie to 1,5 h , nie mam tyle czasu. Kilka fotek i spadam.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Przed zmrokiem do Nikolaiva nie dojadę , więc zaczynam się rozglądać za noclegiem szukając na mapie jakiegoś miasta , gdzie spodziewam się straży pożarnej i ewentualnego noclegu u ukraińskich kolegów . Do Nowej Odessy mam 30 km , zmierzcha , więc na ukraińskiej drodze robi się nieprzyjemnie. Jako ,że ukraińscy kierowcy jeżdżą podobnie jak kierowcy rosyjscy , których wyczyny można pooglądać w necie , więc na drodze nie ma ?zmiłuj się?. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, ponieważ na drodze pierwszeństwo ma większy. Jeśli do tego dodamy brak konieczności jazdy w dzień na światłach to robi się bardzo nieprzyjemnie , tym bardziej ,że zauważyłem ,iż dla ukraińskiego kierowcy dzień trwa nadal po zmroku , czyli samochód bez włączonych świateł wieczorem nie jest niczym niezwykłym.Z duszą na ramieniu dojeżdżam do Nowej Odessy , odnajduję straż pożarną i bingo- mogę przenocować!
Mają bidę. Brak prysznica , toaleta , typu wygódka na zewnątrz na pedały, brak ciepłej wody , archaiczny sprzęt. Ale ludzie o wielkim sercu!!! Gdy jem kolację przychodzą i wyciągają z chaładilnika(lodówka) co kto ma i mnie częstują. Natomiast rano zastaję ich jak jedzą na śniadanie suchy chleb z herbatą , więc wyciągam co mam ze swoich zapasów z Polski i i teraz ja ich częstuję.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
O 8.30. ruszam dalej. Dzisiaj nocleg już na Krymie , w Olenivce, czyli do przejechania 400 km.
Wyjeżdżam z Nowej Odessy żegnany przez spuściznę Sojuza , której to spuścizny wiele na Ukrainie.
Obrazek
Nikolaiv zostawiam po prawej i i gnam na Kherson. Robi się coraz cieplej i coraz klimatyczniej. Krajobraz zaczyna się zmieniać na suchy stepowy i zaczynają się pojawiać obrazki , których do tej pory nie było. Przy drodze , a właściwie w jej wzdłuż wyrastają bazary warzywne - arbuzy , melony ,winogrona i wszelkiej maści warzywa.
Obrazek
Coraz cieplej , odpinam podpinkę , rozpinam kurtkę. Zrywa się silny , ciepły, boczny wiatr. Widzę po prawej morze , jeszcze jest daleko , ale to oznaka ,że jestem u bram Krymu.
Jestem. Wjeżdżam na Krym. Hurra :)
Obrazek
Krym jest autonomiczną republiką i pewnie stąd ta pseudo granica.
ZDJĘCIE
Kieruje się na Olenivkę. Niezbyt szeroka i niezbyt równa droga wiedzie przez wysuszoną ziemię , która porastają jakby karłowate akacje , które oddzielają mnie od Morza Czarnego. No nie tylko akacje , jest jeszcze jakieś 300 m stepu. Jadę i się gapię na morze. Morze Czarne powinno być czarne , no może jakieś sine lub chociaż troszkę ponure , ale nie? , jest przepięknie turkusowo - niebieskie. Nie wytrzymuję i zjeżdżam w boczną stepową drogę jakich wiele mijałem podczas ostatniej godziny.
Obrazek
Chcę dotknąć i zobaczyć czy faktycznie jest tak ciepła woda w morzu jak opisują , czy faktycznie jest słona. Po prostu muszę , bo się uduszę.:) Dróżka wydaje się twarda , więc jadę dotknąć morza. Morza nie dotknąłem , ale moja żuchwa i tak dotknęła gleby.
Obrazek
Obrazek

Wybrzeże Tarchankut , czyli miejsce , gdzie ?ludzie nie płacą podatków?. Nie mogę sobie odmówić przejechania choć kawałeczka stepowej drogi , która biegnie tuż obok klifów i która ciągnie się niemalże wzdłuż całego wybrzeża Tarchankut. Wprawdzie Ach i Och to nie enduro , ale jakość gruntowej drogi pozwala na wolną jazdę. Jest pięknie.
Obrazek
Obrazek
Czas wracać. Do Olenivki już niedaleko. Wyjeżdżam z powrotem na drogę asfaltową , której nawierzchnia przypomina poukładane obok siebie orzechy laskowe zalane asfaltem. Przy stówce motor chce żyć własnym życiem , no?, ale nie on tu rządzi.:)
Jestem w Olenivce, szukam noclegu. Po oglądnięciu kilku kwater w końcu trafiam na coś z mediami i w dobrej cenie. Zostaje na noc.
Obrazek
Dzisiaj kierunek Eupatoria i Bakczysaraj. Po nocnej ulewie , która obudziła mnie dudnieniem w dach , ani śladu , jest słonecznie i cieplutko.
Po drodze zauważam napis ?czeburieki? na jakimś kolorowym budynku stojącym niemalże w szczerym polu. Zawracam bo raz ,że jestem głodny , dwa , że chcę na Ukrainie poznawać smaki , których u nas nie ma , a trzy , że ciekawi mnie czy te ukraińskie czeburieki będą smakowały tak jak te , które dawno temu jadłem w Węgorzewie .
Obrazek
Obrazek
Węgorzewskie czeburieki były węgorzewskimi i nie miały nic wspólnego z tym co tutaj skosztowałem. Pyszota i do tego za drobne:)
Chyba za dużo zjadłem i zamek suwaka w kurtce odmawia posłuszeństwa. Mam problem , kurtka się nie zasuwa . Tak , więc zwiedzanie Eupatorii rozpocznę od poszukiwania miejsca , gdzie naprawią mi suwak.Metodą koniec języka za przewodnika odnajduję w Eupatorii ?Mastierskoje szwalnoje? i problem z suwakiem jest zażegnany. Jadę do dzielnicy karaimskiej by zobaczyć Meczet Piątkowy , Sobór św.Mikołaja oraz zabudowania karaimskie wraz z kenesami czyli karaimskim domem modlitwy.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Niestety w soborze zdjęć nie można robić
Obrazek
Przepiękna dzielnica karaimska , której piekno zeszpecono żółtymi rurami gazowymi :shock:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kenesy , czyli miejsce modlitw Karaimów
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Z Epatorii lecę do Bakczysaraju.




C.D.N.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mai
Posty: 5160
Rejestracja: 17 lipca 2010, 19:26
Motocykl: Viraży 535
Lokalizacja: Konstancin-Jeziorna /Warszawa-Skorosze
Wiek: 69
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Mai »

Qbuś czytam i oglądam z zapartym tchem :bravo:

CIĄG DALSZY, CIĄG DALSZY, CIĄG DALSZY!!!!!!!! :D


:bikersmile: :bikersmile: :bikersmile:
... bo Motocykl to stan umysłu.
Awatar użytkownika
toooomelo
Posty: 5401
Rejestracja: 30 kwietnia 2011, 18:04
Motocykl: XV535 -> FZS600
Lokalizacja: Poznań/Luboń
Wiek: 55
Kontakt:
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: toooomelo »

Czekam na c.d ;)
Viśniówka -> Mexicana -> Silverka
Obrazek
Awatar użytkownika
Mariusz3
Posty: 485
Rejestracja: 27 czerwca 2009, 01:08
Motocykl: 1000
Lokalizacja: Pobiedziska
Wiek: 62
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Mariusz3 »

Jechałem dokładnie w tym samym kierunku... łza się w oku kręci...
Awatar użytkownika
Schwartzu
Posty: 1805
Rejestracja: 23 kwietnia 2009, 21:03
Motocykl: XV535'99, BMWR1100RT
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 39
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Schwartzu »

Ale tam pięknie!
Dobrze idzie Ci relacja Qbeł, czekamy na ciąg dalszy :)
"Without Contraries is no progression. Attraction and Repulsion, reason and Energy, Love and Hate, are necessary to Human existence."
W. Blake
wiecho
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: wiecho »

To piękne trasy , od 3 lat spędzamy tam rodzinie urlop, za każdym razem odkrywając nowe rzeczy, miejsca, zwyczaje.
Czekam na więcej i :bravo: :bravo: :bravo: za wytrwałość na ukraińskich drogach :mrgreen: kto był wie o czym myślę :mrgreen:
Awatar użytkownika
yummy
Posty: 1166
Rejestracja: 03 lipca 2009, 13:35
Motocykl: B12 '99
Lokalizacja: Transylwania
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: yummy »

Hahaha, Harlej Honda rządzi! :D I nonkonformistyczny kolega również :D
I PRZETRWAŁEŚ w tym ruchu drogowym, za to szacun :) Nieźle sobie radziłeś jak znalazłeś nawet jakiegoś krawca czy cośtam.
Mówiąc o mediach na noclegu co masz na myśli? Wodę i prąd czy np. internet? Ile płaciłeś za taki nocleg?
Jechałeś na światłach? Dużo dostałeś mandatów ? Dawałeś w łapę? Wiesz czy kierowcy samochodów też nie mają obowiązku jeżdzić z pasami, tak jak motocykliści bez kasków?
Nie jedź szybciej, niż umiesz myśleć.

Były: Virago 125, GSX-S 750 '19
Jest: Bandit 1200 '99
W planach: jakieś lekkie enduro
Awatar użytkownika
Qbeł
Posty: 4042
Rejestracja: 19 stycznia 2009, 17:44
Motocykl: Honda ST 1300
Lokalizacja: Głęboka Wiocha k/Zgierza obok Łodzi
Wiek: 55
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Qbeł »

Z Eupatorii lecę do Bakczysaraju. Nie chce mi się jechać przez Simferopol(stolica Krymu) , więc szukam na mapie jakiegoś skrótu , który pozwoli mi ominąć tę metropolię i troszkę skrócić dystans. W miejscowości , w której skrót miał się zaczynać , mam trochę problemu z odnalezieniem dogi. Jadę w jedną stronę i nic , zawracam i też nic nie widzę , więc skręcam na chybił trafił w nadziei , że kogoś znajdę w tej wyludnionej miejscowości , kto wskaże mi drogę. Człowieka znaleźć też problem. W końcu się udaje , i drugie i pierwsze, i wyjeżdżam na właściwa drogę.
Obrazek
W Bakczysaraju jestem późno , więc dzisiaj tylko szukam kwatery i pewnie się powłóczę po miasteczku. Melduje się na uliczce Czołgistów 5 , fajnej taniej kwaterce i ruszam w miasto ? trzeba coś fajnego zjeść. Podobno na przeciwko Pałacu Chanów jest knajpka gdzie serwują tatarski płow , który spożywa się w pozycji horyzontalnej. Knajpkę odnajduję , pozycję horyzontalną też zajmuję , ale ten płow... . Owszem , smaczny , ale ilość taka , że przedszkolak by się zalał łzami po takim obiedzie. Na szczęście obok widzę knajpkę z czeburiekami , więc dopycham i biorę jeszcze jednego na wynos ? tak na wszelki słuczaj jakby się poprzednie za szybko ułożyły w brzuchu.
Uliczki Bakczysaraju
Obrazek

Obrazek
Zmierzcha. Siedzę pod baldachimem z winogron , czytam książkę o gościu , który wędruje po świecie za free przy pomocy ludzi z twittera i nagle z pobliskiego meczetu dobiega śpiew muezina. Zawodzi rewelacyjnie. Jest klimat.:)
Jutro przede mną Chanski Dwariec czyli Pałac Chanów , Monastyr Uspieński i Skalne Miasto.
O świcie budzi mnie swoim śpiewem muezin. Słucham i cieszę się ,że nie muszę wstawać i rozwijać dywanika o poranku , bo jakoś by mi się nie chciało teraz wypełzać z ciepłego łóżeczka .
Jeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzina.

Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia,...
O 9.00 jestem w Pałacu Chanów (http://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac ... _krymskich ) , pstrykam zdjęcia na dziedzińcu udostępnionym zwiedzającym za free i jednocześnie czekam , aż się utworzy 10-cio osobowa grupa , która przewodnik zabierze do części pałacu za która już obowiązuje taxa.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tutaj także jest piętno minionych lat
Obrazek
Pałac Chański liczy około 80 komnat , które zajmował dwór , na którym było w sumie około 500 żon i nałożnic chana. Więc mieli ciasnotę:)
W środku sali wycięte z marmuru naczynie;

To fontanna haremu, dotąd stoi cało

I perłowe łzy sącząc woła przez pustynie:...
Obrazek

Obrazek
Kolejnym punktem na dziś jest Monastyr Uspieński (http://pl.wikipedia.org/wiki/Monaster_Z ... Cej_(Krym) ) , czyli męski klasztor i cerkiew znajdujące się w wykutych w zboczu skalnych pomieszczeniach. Pierwsze prace nad powstaniem świątyni były rozpoczęte przez Greków w VIII w n.e. Obecnie można oglądać jedynie część pomieszczeń z XIV wieczną cerkwią w grocie skalnej. Niestety wewnątrz nie można robić zdjęć.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Idę w Czufut-Kale ? skalnego miasta. Tłok jak na otwarciu Biedronki i nie podoba mi się to , ale cóż ?, jak już tutaj jestem , to dam się ponieść tłumowi i jakoś dolezę na te górkę. Gorąco i trochę nie fajnie.
Wlazłem , siedzę , pale fajeczkę i się zastanawiam , co bym wolał : murować chałupę , czy wykuwać chałupę. W sumie dobrze ,że teraz można wziąć kredyt na 350 lat i ani nie murować , ani nie kuć. I potomnym można coś zostawić ? 300 lat kredytu :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek
W sumie miałem plan taki , aby jeszcze dzisiaj pojechać do Sewastopola , ale mi się nie chce szukać w wielkim mieście kwatery. Zostaje jeszcze na jedną noc , tym bardziej ,że do Sewastopola mam tylko 40 km , jestem zmęczony i chcę posłuchać sobie jeszcze muezina , który zaciąga najfajniej ze wszystkich jakich dotąd słyszałem. Idę w miasteczko znaleźć coś do jedzenia , coś , czego jeszcze nie próbowałem. Pojadłem , odpoczywam. Jutro Sewastopol i dalej.
Rano jest rześko , ale słonecznie , będzie fajny dzień. Droga z Bakczysaraju do Sewastopola , wiedzie przez góry , właściwie zjeżdża się cały czas w dół i w końcu droga jest naprawdę doskonałej jakości.
Obrazek
W trzy punkty programu : port wojenny , Chersonez Taurydzki i Bałakława.
Wjeżdżam w miasto i kieruję się ?na nosa? w stronę morza , gdzie spodziewam się znaleźć to czego szukam. Natykam się na sewastopolska straż pożarną , więc nie domieszkuję zajrzeć i pooglądać. Mam szczęście znaleźć się w jednostce , gdzie jest najnowocześniejszy samochód pożarniczy na całej Ukrainie. Przy okazji korzystam z naściennego planu miasta i już mniej więcej wiem co i jak.
Port jak port , no może troszkę inny bo dzierżawiony od Ukrainy przez Rosje do 2047 r. jako ostoja rosyjskiej floty operującej na Morzu Czarnym. Tych niszczycieli , pancerników i lotniskowców jakoś mało widać , no?,ale pewnie o to chodzi :)
Obrazek
Pomnik ku czci poległych statków
Obrazek

Obrazek
Czas jechać dalej. Przebijam się przez miasto , by dotrzeć do Chersonezu Taurydzkiego ? antycznego greckiego miasta na Krymie , a właściwie tego co odkopano.
Przez zakorkowane miasto przebijam się w obranym kierunku , ale niestety nie jest łatwo. Kierowcy nie maja zwyczaju robić miejsca dla motocyklistów , więc jest ciężko. Jest jakiś miejscowy bajer. Lewa w góre i jadę za nim , gdyż zmierza w tym samym kierunku. Ukraińscy motocykliści radzą sobie na drodze łamiąc wszelkie przepisy , ale korki omijają. Jadę za nim ? raz kozie śmierć. Większość drogi przejeżdżamy jezdniami pod prąd.
Jestem pod Chersonezem , parkuje motocykl i widzę ,że idzie w moja strone koleś z torebeczka przy pasie , czyli haracz za parking będę płacił . Nic z tego , to ukraiński biker. Nawiązujemy rozmowę idziemy cos zjeść i przez kolejne trzy dni będziemy podróżowali razem , bo Dima również jest na wakacjach i włóczy się po Krymie dla ?oddycha?. Zostawiam klamoty pod opieką Dimy i idę do Chersonezu.
Obrazek

Obrazek
Szukamy po Sewastopolu muzeum motocykli , które po odnalezieniu , niestety , okazuje się być nieczynne z niewiadomych przyczyn
Obrazek
Kierujemy się na Bałakławę , obecnie mały porcik dla wypasionych jachtów , a kiedyś port gdzie stacjonowały i były remontowane w sztolniach wykutych w skałach radzieckie okręty podwodne.
Obrazek

Obrazek
Z Bałakławy jedziemy szukać noclegu i lądujemyw Simeiz na kwaterze u taksówkarza Jewgienija , czyli w miejscu , gdzie ludzie pojawiają się znikąd.:)
CDN
Obrazek
Awatar użytkownika
alonso
Posty: 1996
Rejestracja: 23 czerwca 2008, 12:28
Motocykl: Virago 1100
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Wiek: 46
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: alonso »

Extra Qbeł :) Miło się Ciebie czyta ;)
Awatar użytkownika
Qbeł
Posty: 4042
Rejestracja: 19 stycznia 2009, 17:44
Motocykl: Honda ST 1300
Lokalizacja: Głęboka Wiocha k/Zgierza obok Łodzi
Wiek: 55
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Qbeł »

Winnetou pisze: On sie nie obija-On jest teraz na rehabilitacji w Ciechocinku. :mrgreen:
Tomek , jeszcze nie jestem w Ciechocinku , ale Ciechocinek rozpoczynam od Miałkówka :mrgreen: :drunksmile:
alonso pisze:Extra Qbeł :) Miło się Ciebie czyta ;)
Dzięki Alonso :)
yummy pisze:Dawałeś w łapę?
Ani w łapę , ani w nic innego :wink: :mrgreen:
Pisząc o mediach , mam na mysli elektryczność ,ciepłą bierzącą wodę i kibel w standardzie europejskim
Obrazek
Awatar użytkownika
Mai
Posty: 5160
Rejestracja: 17 lipca 2010, 19:26
Motocykl: Viraży 535
Lokalizacja: Konstancin-Jeziorna /Warszawa-Skorosze
Wiek: 69
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Mai »

Łezka się zakręciła na widok Chersonezu, jest tam tak pięknie jak było! :bravo:

Reszta niezmiennie wciąż dech zapiera :D

CD., CD., CD.!
... bo Motocykl to stan umysłu.
Awatar użytkownika
Jarek72
Posty: 718
Rejestracja: 24 września 2010, 11:35
Motocykl: VIRAGO XV750 96`
Lokalizacja: Mogilno
Wiek: 52
Kontakt:
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Jarek72 »

No Qbeł, podziwiam, zazdroszczę i gratuluję :bravo: .
Czekamy na dalszą relację
Awatar użytkownika
tomik44
Posty: 1923
Rejestracja: 12 sierpnia 2011, 21:08
Motocykl: Trike bmw,virago 750
Lokalizacja: Toruń
Wiek: 65
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: tomik44 »

Gratulacje, czytam i oglądam z zapartym tchem i czekam na cdn. :bravo:
Tomek vel Godżilla ;)
Awatar użytkownika
jarek70
Posty: 378
Rejestracja: 10 lipca 2011, 20:21
Motocykl: Boulevard M 800
Lokalizacja: Olsztyn
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: jarek70 »

Super,gratuluję Kuba :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo:
wiecho
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: wiecho »

czytam , oglądam i prawie wszystko widzę jeszcze raz na żywo :)
jeszcze, jeszcze !!!
Awatar użytkownika
Greg66(Diesel)
Posty: 771
Rejestracja: 20 listopada 2009, 22:58
Motocykl: XV535->VStar 1100
Lokalizacja: Piastów
Wiek: 57
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Greg66(Diesel) »

Pomysł :bravo: :bravo: :bravo:! Wyprawa :bravo: :bravo: :bravo: ! Relacja :bravo: :bravo: :bravo: Czekam na CDN. :rock:
************************
Przecież po to właśnie żyjesz
Awatar użytkownika
Qbeł
Posty: 4042
Rejestracja: 19 stycznia 2009, 17:44
Motocykl: Honda ST 1300
Lokalizacja: Głęboka Wiocha k/Zgierza obok Łodzi
Wiek: 55
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Qbeł »

Z Bałakławy jedziemy z Dimą w kierunku Foros by w efekcie osiągnąć , to co jest na Krymie najpiękniejsze , czyli jego południową część , z drogą wijącą się pomiędzy górami, a morzem , wzdłuż której rozlokowane są mniejsze i większe kurorty, drogi , która widokami wyryje się w pamięci. Jedziemy w kierunku Jałty , by gdzieś po drodze znaleźć miejsce , gdzie będzie możliwość zjazdu na plażę i rozbicia namiotów nad samym morzem.
Obrazek
Wyjeżdżając z Sewastopola przejeżdżamy obok Bike Show , czyli miejsca , gdzie jest organizowana przez Klub Nocnych Wilków największa impreza motocyklowa na Krymie. http://www.youtube.com/watch?v=Uh9gkgybOX8
Miejsce w klimacie filmu Mad Max :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek
U Nocnych Wilków można , wg. tego co opowiada mi Dima, bezproblemowo się zatrzymać i przenocować , o ile jedzie się motocyklem. My jednak jedziemy dalej , tym bardziej ,że pora dnia jeszcze młoda i mamy inne plany.
Dima jedzie pierwszy , zna już trochę te drogi , a mnie pasuje jazda za nim , gdyż nie muszę skupiać się na drodze i mogę się trochę porozglądać i pstrykać fotki. Zjeżdżamy z drogi głównej w kierunku Skalnej Pieczary , do której drogowskaz wylukał Dima. Jedziemy urokliwą drogą w góry.
Obrazek
Nieświadomie omijając dróżkę wiodącą do naszego celu pakujemy się w góry , widokowo piękną , szutrową drogą , wijącą się wzdłuż górskiego zbocza góry . Pierwszy raz znalazłem się w takim miejscu , na takiej drodze i to jeszcze motocyklem. Jestem zachwycony.

Dima i Jego Vulkan VN 900
Obrazek

Obrazek

Obrazek

No , ale czas zmykać. Zjeżdżając z gór odnajdujemy jaskinię , ale nie korzystamy z jej uroków , gdyż cena , jak na nasze kieszenie , zaporowa , czyli koszt zbiornika paliwa ? wybieramy paliwo:) .
Jedziemy dalej wypatrując miejsc , gdzie widać namioty na plaży. Szukamy dojazdu do tych miejsc , ale jakoś nie mamy szczęścia i jeśli widać fajną miejscówkę , to motocykl tam nie dojedzie , a jeśli już jest droga na plażę dla moto , to klimat miejsca do d... .
Obrazek

Obrazek
Ściemnia się , poszukiwania staję się już niemożliwe , więc w efekcie lądujemy na przystanku autobusowym w Simeiz , gdzie , jak w każdej nadmorskiej miejscowości na Krymie najłatwiej i najszybciej można znaleźć kogoś , kto wynajmuje pokoje. Z resztą w większości miejscowości o kwaterę nie trudno , gdyż niemalże na każdej bramie wiszą tabliczki z napisem ???????. Po owocnych targach wynajmujemy ?komnatę? u taksówkarza Jewgienija.
Po poznawaniu nocnego życia Simeiz , wstaje ciut później niż zwykle. Na zewnątrz pogodnie , ale przede wszystkim strasznie gwarno. Hacjenda Jewgienija jest położona na zboczu pagórka i zbudowana jest metodą ? co roku dobudowuję pokoik? :) , czyli jest to zlepek wielu pomieszczeń połączonych korytarzykami , chodniczkami i innymi tajnymi przejściami , którymi przemieszczali się ludzie do i z kuchni , do i z toalety , i do i z nie wiadomo dokąd. Pojawiali się znikąd i znikali gdzieś ? cały czas nowe twarze:)
Obrazek

Obrazek

Obrazek
O ile dojazd do Jewgienija był prosty , bo jechaliśmy po zmroku za jego staruteńkim żiguli , o tyle teraz ? wyjeżdżając za dnia, błąkamy się wśród wąskich uliczek w poszukiwaniu drogi do centrum miasteczka i dalej , w kierunku Jałty.

Jesteśmy w Liwadii , a konkretnie Pałacu Woroncowa , gdzie zostały przypieczętowane przez "wielką trójkę" teherańskie postanowienia odnośnie powojennego kształtu Europy.
Obiekt piękny i egzotyczny , co jest wykorzystywane przez nowożeńców , których jest tutaj bez liku , do odbywania sesji zdjęciowych.
Rosyjski styl: :mrgreen:
Obrazek
W parku spotykam kilkuosobową grupę cyklistów ze Szczecina , którzy na Krym dotarli pociągiem do Symferopola , a sam Krym już zwiedzają na dwóch kołach.
Obrazek
Poza tym ludzi bez liku , gwarno , tłumnie , turysta na turyście (czyt. rosjanin na rosjaninie) i drogo. Krym jest zamieszkiwany przez około 60% Rosjan , 20%Ukraińców, 20 % Tatarów i mały procencik mniejszości np. Karaimów.
Typowy turysta z Rosji:
Obrazek
Wynosimy się z Liwadii i po drodze do Sudaku docieramy do Jałty , gdzie niestety pogoda jest dżdżysta. Góry trzymają nad Jałtą chmury i jedynie tutaj pada , po prawej i lewej niebo czyste.
Jałta jest dużym , bogatym i drogim kurortem , więc nic tu po mnie. Kilka fotek i zmiatamy na Sudak.
Atrakcja turystyczna na nabrzeżu:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Po drodze natykamy się na niewielką , ale urokliwą świątynię poświęconą marynarzom. Mamy fart , gdyż akurat ktoś zaczał pięknie grać na dzwonach. Nie było to zwykłem bim - bom , lecz muzyka wygrywana na dużych i mniejszych dzwonkach. Super.
Obrazek

Mijamy Ałusztę , czyli taki nasz sanatoryjny Ciechocinek. Wprawdzie są tutaj pozostałości jakiejś twierdzy bizantyjskiej , ale mikre , a prawdziwa twierdza genueńska jeszcze przede mną ? w Sudaku. W Ałuszcie jedynie wpadamy na bazar i zjadamy obiad w postaci ciepłych bułeczek z nadzieniem mięsnym , innych z nadzieniem ziemniaczanym i do tego winogrona na deser.
Z Ałuszty jedziemy w stronę Sudaku krętymi górskimi serpentynami , niemalże 100 km samych zakrętów i przepięknych widoków.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Dojeżdżamy do małej miejscowości Morskie , jakieś 20 km od Sudaku. Ja nie chcę się pchać do dużego kurortu , więc tutaj będzie baza wypadowa , tym bardziej ,że znajdujemy fajną tanią kwaterę. Jutro Dima odjeżdża , gdyż zostały Mu juz tylko dwa dni urlopu i musi wracać do Nikołajewa , ja zostanę na trzy noce.
Rano Dima odjechał . Umówiliśmy się ,że jak będę wracał , to w Nikołajewie będę u Niego Nocował. Ja dzisiaj będę robił ?nic? , czyli włóczęga po bazarki i deptaku w poszukiwaniu nowych smaków , plaża , książka , wino i podskubywanie wiszących nad głową winogron:)
Obrazek
Jutro Twierdza Genueńska w Sudaku i Nowy Świat.

Dzień zapowiada się pięknie , jest słonecznie i ciepło już od samego rana. Jednak jest prawdą ,że Sudak i okolice są najcieplejszym rejonem na Krymie.
Wyjeżdżam i po 20 km serpentyn dojeżdżam pod Twierdzę Genueńską. Moto i klamoty zostawiam na parkingu i na luzaka zasuwam zwiedzać.
Twierdza Genueńska w Sudaku została zbudowana w średniowieczu przez genueńczyków jako jedna z szeregu wzniesionych na południu Krymu fortyfikacji obronnych. Powierzchnia twierdzy liczy 30 ha , a długość wysokich na 6-8 m murów to 1km.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Widok z murów twierdzy na Nowy Świat
Obrazek
I na Sudak:
Obrazek
Gorąco. Teraz kolej na ?Botaniczieskij zakaznik? w Nowym Świecie. Po 10 km dojeżdżam do Nowego Światu , za butelkę coca coli zostawiam motor na parkingu , kupuję olbrzymie brzoskwinie :) i idę szukać wejścia do rezerwatu.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Piknie.
Wracam do Morskie , kolacja na bazarku i kupuję różne krymskie słodkości i mocniejsze napitki , gdyż jutro już czas wyjeżdżać z Krymu. Jeszcze wieczorna plaża i pół litra wina i można iść spać. Szkoda ,że słońce nie zachodzi na morzem.
Dzisiaj opuszczam Krym. Wyjeżdżam przez Koktebel , Feodosje , Stary Krym do Nikołajewa , gdzie przenocuje u Dimy.
W Nikołajewie jestem przed wieczorem , spotykam się z Dimą pod tablicą ?Nikolaiv? i jedziemy do Jego garażu zaparkować motocykle , a później do mieszkania w ukraińskim blokowisku.
Obrazek
Osiedle podobne jak i w Polsce , tyle ,ze nie ma tutaj dróg. Zamiast tradycyjnych dróg jest droga przez mękę z bardzo ?ciekawymi ? elementami w postaci brakujących dekli od studzienek kanalizacyjnych . W niektóre są powtykane opony , lecz większość zieje czernią.
Rano lecimy na zwyczajową poranną kawkę , czyli poranne pogaduchy nikołajewskich bikerów , co jest ich rytuałem w chwilach wolnych od pracy.
Od lewej: Andriej , Dima i Dima - mój krymski drug. I hondzia 250cc
Obrazek
Wyjeżdżam od Dimy , z Nikołajewa, około 12.00. Dzisiaj kierunek Winnica , gdzie maja mnie przejąć znajomi motocykliści Dimy. Do Umania droga jest OK , ale od Umania asfalt jest tak nierówny , że plomby w zębach się obluzowują. Pod tablicą ?Vinnytsia? jestem chwilę przed zmrokiem , wysyłam sms do Siergieja i po małych perypetiach w końcu się spotykamy. Tradycyjny ?priviet? i pada pytanie , czy mam ?diengi?. Odpowiadam ,że ?niemnożko? , więc Sergiej mówi ,że jedziemy na kemping , kamper i pyta czy rozumiem. Odpowiadam ,że tak i ruszamy. Przejeżdżamy przez Winnicę , jedziemy jakimiś gruntowymi drogami i docieramy do Saszy , czyli wielkiego , 150-cio kilogramowego bikera , który serce ma jeszcze większe niż sam jest.
Sasza
Obrazek

Obrazek

Jadąc tutaj , myślałem ,że chłopaki odeskortują mnie na jakiś tani kamping , a przywieźli mnie do Saszy , gdzie faktycznie dostałem przyczepę kempingową w ajencję. Wprawdzie Sasza nalega bym spał w domu , ale mnie to niezobowiązujące spanko bardzo odpowiada.
Obrazek
Sasza jako człowiek okazałej postury , który uwielbia ?miaso? , przez cały czas dba z wydatną pomocą żony , abym nie był głodny:). Zacząłem od olbrzymiego ?steika?, później jakieś makarony i winko. Sasza robi ?damasznyje wino? , ale ostatnie , które zrobił w ilości 800 litrów , wyparowało , bo szwagier wypił:)
Sasza jest byłym specnazowcem , rusznikarzem i obecnie mechanikiem zajmującym się naprawą i przebudową motocykli, wiec jego dom i podwórko to jeden wielki warsztat pod wiszacymi gronami winorośli.Jest klimat. Gadamy do późnej nocy . Gdy się dowiadują ,że poprzednio jeździłem na Virago , natychmiast dzwonią do kolejnego bierka , który przyjeżdża na 1100. Również ma na imię Sasza i jest wielkim miłośnikiem tego modelu. Okazuje się , że Virago na Ukrainie jest jak na lekarstwo i jest to jedyne Virago jakie spotykam.

Sasza ze swoją 1100
Obrazek

Z Siergiejem
Obrazek

Ciekawostka - motocykl Saszy(nie tego od virówki). Chiński produkt , z ktorego właściciel jest bardzo zadowolony. Pojemnośc baku 22 l i zasięg tej 250-ki , to 800 km na zbiorniku.
Obrazek

I chińska 250-tka w automacie:
Obrazek

Rano Siergiej z młodszym Saszą na virówce odprowadzają mnie na rogatki miasta w kierunku Tarnopola i dalej Lwowa. Tankowanie na WOC i kierunek Lwów , i przejście graniczne w Przemyślu. Na Ukrainie paliwa są marnej jakości i w związku z tym najlepiej tankować na sieciówkach WOC i OKKO.
Do granicy w Przemyślu docieram po zmroku i w deszczu , napotykając wielokilometrowy sznur samochodów oczekujących na odprawę. Przed wyjazdem wyczytałem w necie ,że motocyklami można ominąć kolejkę i wepchnąć się na początek. Dla pewności pytam jeszcze oczekujących stałych bywalców i po upewnieniu się ,że tak faktycznie jest , boczkiem , boczkiem ładuję się na poll position kolejki oczekujących. 30 min i jestem po stronie polskiej.
Jadę do Przemyśla do straży pożarnej, gdzie nocuję. Następnego dnia rano ?zonk? , Ach i Och nie ma prądu. Szybki przegląd i okazuje się ,że klemy na aku są luźne ? jakość dróg kolejny raz dała się we znaki. Uprzednio musiałem pospawać w przydrożnym warsztacie mocowanie dolnego wydechu , dwa razy dokręcałem lusterka bo zawisnęły smętnym kalafiorem i pogubiłem śruby mocujące bagażnik. Drogi dają popalić.
Wyjeżdżam z Przemyśla i równymi jak stół drogami i jadę do domu , gdzie melduję się o 17.00 po przejechaniu 4,7 tys. km.
Wracając do dróg. Droga Winnica Tarnopol marna , ale za to droga Tarnopol Lwów , to koszmar. Jechałem w deszczu , więc odpuściłem robienie zdjęć. Za internetem: https://www.youtube.com/watch?v=oCRQxWVyks4

I tak zakończyła się moja , jak dotąd, największa przygoda motocyklowa. Bez złych przygód , a w ręcz przeciwnie , doświadczyłem samego dobrego na Ukrainie. Drogi faktycznie są w stanie złym , ale za to ludzie fantastyczni - otwarci i życzliwi. I właśnie te kontakty międzyludzkie , obok widzianych obrazów , najbardziej tkwią w pamięci.
KONIEC.

EDIT: Link do wszystkich zdjęć
https://plus.google.com/u/0/photos/1032 ... 6830754497
Ostatnio zmieniony 22 września 2013, 13:21 przez Qbeł, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Winnetou
Posty: 3713
Rejestracja: 15 maja 2008, 22:01
Motocykl: niemiecki
Lokalizacja: Augsburg(Bawaria)
Wiek: 57
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Winnetou »

Brawo Kuba-piekna podroz i relacja.Lubie te kraje gdzie mowia po rosyjsku(mieszkalem i pracowalem tam kilka miesiecy),ale podroz po drogach gdzie plomby wypadaja troche mnie hamuje przed planowaniem tam wycieczki.Bo przeciez najladniej jest tam gdzie nie mam 3 pasmowych autostrad.My pozostaniemy przy Balkanach poki co...
Pozdrawiam i do zobaczenia
Jedni umieją drudzy"umią"...

"Z wiekiem spada zapotrzebowanie na zysk, a rośnie popyt na święty spokój"
Awatar użytkownika
jarek70
Posty: 378
Rejestracja: 10 lipca 2011, 20:21
Motocykl: Boulevard M 800
Lokalizacja: Olsztyn
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: jarek70 »

Jestem pod wielkim wrażeniem,jeszcze raz gratuluję i ..........zazdroszczę :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: ,pozdrawiam
Awatar użytkownika
Rafał-Nowa.W.W.
Posty: 1599
Rejestracja: 11 lipca 2013, 12:10
Motocykl: Virago w sercuRS 1,7
Lokalizacja: Nowa Wieś Wielka
Wiek: 53
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: Rafał-Nowa.W.W. »

No cóż życie jest piękne trzeba korzystać ile można . :bravo:
Jesteś lepszy od Cejrowskiego. :rock:
Dziękujemy i pozdrawiamy szacun dla Ciebie. :D
Awatar użytkownika
udzin
Posty: 610
Rejestracja: 11 listopada 2010, 00:03
Motocykl: Virago xv750 94r
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 60
Status: Offline

Re: Juro jadę w świat - Krym

Post autor: udzin »

:bravo: Chyle czoła, wspaniała wyprawa i o ile nie wspanialszy opis :wink: :bravo: :bravo: :bravo: :bravo:
ODPOWIEDZ