Szkocja 2011

Ciekawe miejsca, propozycje wycieczek, co warto zobaczyc? Tematy związane z turystyką motocyklową
Awatar użytkownika
mad91K
Posty: 721
Rejestracja: 27 maja 2009, 11:26
Motocykl: Suzuki Bandit 650 06
Lokalizacja: Bishops Stortford
Wiek: 32
Status: Offline

Szkocja 2011

Post autor: mad91K »

Witam. Przenoszę wątek z działu Grupy UK abyście i Wy mogli pośmiać się z naszych wojaży i związanych z nimi perypetii :D Zeszłego lata ja i Ravallo wybraliśmy się w podróż do krainy Seana Connery i Nessie. Poniższy tekst autorstwa naszego kolegi Ravallo , dokładnie i obrazowo opisuje to przedsięwzięcie.

( Coś mi z transferem zdjęć między działami forum nie wyszło , ale linki działają perfekcyjnie. )


Miłego czytania. mad91k

Relacja będzie podzielona na etapy, ponieważ łatwiej mi w ten własnie sposób je przekazać.
Z góry zaznaczam że jest to moja prywatna relacja, pisana na podstawie moich własnych spostrzeżeń i obserwacji z trasy.

Enjoy!

Dzień pierwszy, dzień wyjazdu
Jest noc, motocykl spakowany, wyekwipowany najlepiej jak się dało, ruszam na spotkanie z Madem.
Godzina kilkanaście minut przed 4 rano (na początku tylko słyszeliśmy się w mroku)
potem już odnajdujemy się na serwisie przy M11.
Przywitanie, omówienie wariantów trasy, krótkie pochwały na temat odpucowanych na wysoki połysk maszyn, humory dopisują, możemy ruszać.
Wybraliśmy trasę krótszą, co nie było do końca przemyślaną decyzją. Ciąga nas po ciemku po wioskowych zakrętach.
za chwile na domiar złego wpadamy w mgłę, droga śliska, jedziemy ostrożnie
Rozjaśnia się na tyle, że jesteśmy w stanie zobaczyć króliki spieprzające w popłochu spod kół naszych motocykli.
Mgła się rozchodzi, krótka przerwa tuż przed wjazdem w A14, droga idzie spokojnie, ruch niewielki.
Śmigamy A1 która zmienia sie w A1(M) i tu wyszło moje planowanie z google maps, psia jego mać!
A1 (M) - przecież to są autostrady!a Mad ze swoją 125-tką nie może po nich jeździć, popełniłem błąd logistyczny.
Na kawie ustalamy co dalej z tym fantem zrobić.
Mamy dużo czasu W zapasie, piękną pogodę, więc jedziemy opłotkami.
Nawet to i lepiej bo znam A1 i wiem, że można na niej znieść jajo z nudów.
Droga mija spokojnie przez małe lokalne miasteczka,choć wolniej niż nasze wcześniejsze założenia przewidywały.
W jednym z takich miasteczek zaliczam pierwszą wywrotkę na zawracaniu, Krystian dzielnie spieszy mi z pomocą widząc jak próbuję dźwignąć z ziemi moje ćwierć tony.
Docieramy do Yorku.
Miasto okazało się być inne, nie takie ciekawe jak je pamiętałem z poprzedniej wizyty.
Wypijamy jakieś lokalne piwko nad brzegiem kanału.

http://img853.imageshack.us/img853/2729/dsc00061bv.jpg

I tak mija nam przerwa, po której zdajemy sobie sprawę, że gdzieś zgubiliśmy nasz zapas czasu, a do noclegu jeszcze kawał drogi.
Zanim ruszyliśmy natrafiam jeszcze na zaginioną mekkę wszystkich brytyjskich modern-art -tystów.

http://imageshack.us/photo/my-images/81 ... 068sy.jpg/

Na kolejnym postoju walczymy z muszkami, a Mad dodatkowo walczy z naciągnięciem łańcucha - okazuje się, że brak nam odpowiednich kluczy.
Krystian szuka pomocy u kierowców tirów, nie mają kluczy, mają za to bańki do spuszczania ropy.
Jeden z naszych rodaków został przez Krystiana przyłapany na gorącym uczynku.
Inny rodak trucker dotrzymuje nam przez chwilę towarzystwa zachwalając szkockie widoki. ( Tu dodam od siebie że bardziej pociskał pierdoły o rzeczach oczywistych -mad91k )
Dzięki pożyczonemu z cpn-u kluczowi udaje się jak sam mechanik stwierdził "wzorcowo naciągnąć łańcuch" i ruszamy dalej.
Jedziemy A 68, do granicy coraz bliżej, pogoda cały czas dopisuje, humory też, ale zmęczenie daje się już odczuć.
Przed nami park przed granicą, słońce łagodnie oświetla pagórki, zakręty wydają się być zaprojektowane z myślą o motocyklistach, bajka.

http://img535.imageshack.us/img535/5182/dsc00079jz.jpg

Puszczam Mada przodem, sam dając sobie kilka minut czasu, żeby móc samemu rozkoszować się winklami z prędkością do jakiej moja 650ka przywykła na podobnych drogach.
...ale jakaś menda furgonetką skutecznie blokuje mój zapał, a kawałka prostej drogi do wyprzedzenia jak na lekarstwo.
W końcu kiedy widzę szansę, puszczam kierunek, zaczynam wyprzedzać i ... inna menda, która była pomiędzy mną a zawalidrogą na beszczela wcina się przede mnie, ignorując totalnie fakt że bylem w trakcie manewru
Nie było groźnie, spodziewałem się takiej reakcji, ale ja ciągle musiałem być za tym zawalidrogą.
W końcu doganiam Mada na starym cpn-ie i już razem, triumfalnie po przejechaniu około 370 mil docieramy do granicy. Chwila przerwy, zdjęcia przy kamieniu granicznym

http://img62.imageshack.us/img62/3381/dsc00116le.jpg

I ruszamy dalej.
Do przewidzianego noclegu nie dotrzemy, nie ma szans, jest za późno, szukamy więc pierwszego campingu po drodze.
Po znalezieniu, co nie było aż tak trudne, rozbijamy namiot, podkradamy Hiszpanom ławę i możemy przystąpić do dalszej (bardziej konsumpcyjnej) części wieczoru.
Okazuje się, że Krystian śpi dziś na twardym, zapomniał spakować materaca.
To jednak nie kłopot - po długim dniu pełnym wrażeń sen przychodzi prędko, nawet te małe muszki nie są już tak dokuczliwe. ( To się dopiero okaże !! )

Dzień drugi, plany się rypły...

Pobudka dość wczesna, ale nie aż taka wczesna jak wczoraj.
Poranek wydaje się być w miarę ciepły, choć trochę zachmurzony.
Prysznic, śniadanie, Mad podczas polerowania motocykla próbuje wmówić mi jakieś brednie o moim chrapaniu. ( Następnym razem to udowodnię !! )
To oczywiste pomówienie nie potwierdza się, Krystian nie przedstawił żadnych dowodów na potwierdzenie tej sensacji rodem z "Faktu"
Zwijamy obozowisko i w tym samym czasie czujemy na sobie pierwsze krople deszczu.
Omówiony przy śniadaniu plan zakłada zmianę kierunku i omija część atrakcji jakie mieliśmy na dziś przewidziane, omijamy Katedrę Sinclaira i odpuszczamy wjazd do stolicy Szkocji Edynburga.
Jedziemy w kierunku Queensferry.
Ten niewielki deszczyk z poranka nie wróżył zbyt dobrze,z małej mżawki zrobiła się większa mżawka, potem deszczyk i deszcz,w mordę rozpadało się i to dość mocno.
W strugach wody docieramy pod most, szybka fotka i jedziemy dalej.

http://img849.imageshack.us/img849/6378/dsc00153nx.jpg

Za parę mil Krystian daje mi znać że padł mi kierunek.
Faktycznie, pierwsza i jedyna jak się okaże awaria w całej trasie.
Wymiana trwa chwilę, żarówki ruszyć nie idzie, jest zapieczona na amen.
Trochę brutalnej siły i wydłubania resztek żarówki z oprawki załatwia sprawę.
Za chwilę komunikuje mi również, że nabiera w buty wody i że do dupy taka jazda. ( Każde buty dupa kiedy wody kupa !! )
Robimy więc postój w pierwszym dogodnym miejscu, pod wiatą jakiegoś przydrożnego przystanku.

http://img217.imageshack.us/img217/5461/dsc00161tx.jpg

Ciągle pada, Mina Krystiana mówi sama za siebie.
Naradzamy się co dalej, nocleg pod dachem, bo co innego.
W taką pogodę namiot się nie sprawdzi, a ciuchy tak czy siak przesuszyć trzeba.
Kręcimy się trochę w poszukiwaniu znośnej ceny za pokój, w końcu odnajdujemy coś na kształt hotelu robotniczego, zostajemy.
Godzimy się z faktem, iż nie zobaczymy Monumentu Wallacea, śluzy wodnej w Falkirk, ani grobu RobRoya, wszystko przez ten deszcz, kurna, a na liczniku mizeria, nawet 100 mil dzisiaj nie ujechaliśmy...
Akomodujemy się w ciepełku, zostawiam Mada na chwilę, sam jadę w poszukiwaniu czegoś, co pozwoli nam poprawić humory i przetrwać jakoś ten nudny wieczór.
Na zwrotce zaliczam kolejną wywrotkę, tym razem nie jest to ciasny zakręt.
Chciałem zawrócić na trzy, kładę buta na ziemi a motor razem ze mną przechyla się jakby w zwolnionym tempie.
Zgłupiałem, a to but nie mając oparcia ześlizgiwał się i powoli w bok.
Myślałem, że utrzymam, nie udało się, moto leży.
Zły sam na siebie, dałem radę jakoś podnieść sprzęta, zanim jakiś 60 letni dziadzio zaproponował pomoc (ciekawe jaką?)
Dajcie żyć! Tyskie w Tesco 1.80 za butelkę!!! Masakra! Decyduję się na tańsze ale też dobre.
Wieczór mija w miłej atmosferze na piwkowaniu, konkursie "jaka to melodia" z komórki Krystiana i na głupich pomysłach, typu rysowanie graficznych piktogramów w różnych dziwnych miejscach, oraz

http://img707.imageshack.us/img707/825/dsc00183mw.jpg

niespodzianka dla kogoś w przyszłości.
Madowi jakoś piwko nie idzie,(jak on to wojsko przetrwał?) ( - U nas w JW karą za picie na kompanii było 10/30 , a że sknera jestem wolałem nie ryzykować ) wiec pomagam koledze w miarę możliwości.
Okazuje się, że wygrałem ten pojedynek prawie że walkowerem, 6 do 2 :) a za oknem wieczór dobrą wróżbą wypogodzony i ciepły..

Dzień trzeci, słodki zapach drożdży, przereklamowane bajoro i biwak na dziko.

Pogoda za oknem o niebo lepsza niż wczoraj - to będzie udany dzień.
O ile będzie, bo jeszcze o 4 rano, kiedy parcie na pęcherz wybudziło mnie ze snu, czułem się co najmniej słabo.
Krystian nie miał z tym za bardzo kłopotu.
Kawka połączona z chłodnym prysznicem kilka godzin później przywołują mnie skutecznie do porządku.
O ósmej jesteśmy już na kołach, i jak to mawiał Pan Kleks "naprzód ku nowej przygodzie".
Jako pierwszy punkt programu na dziś obieramy "gorzelnię słynny bażant".

http://img810.imageshack.us/img810/9413/dsc00190t.jpg

Chodzi tu oczywiście o destylarnię whisky "famous grouse" i nie o bażanta a o cietrzewia.
To tak gwoli przypomnienia i utrwalenia dla Krystiana :) ( Dla mnie to ciągle jakaś ruda kura. )
Miejsce które pamiętam z mojej pierwszej wycieczki pachnie zupełnie tak samo.
Słodki zapach drożdży ulatnia się z za gorzelnianych drzwi, a okrasy wszystkiemu dodają stojące pod ścianami beczki

http://img52.imageshack.us/img52/6779/dsc00192dp.jpg

Zaglądamy przez uchylone drzwi, gdzie widać kadzie i zbiorniki ze spirytusem.
Sam budynek jest niepozorny i wcale nie przywodzi na myśl destylarni słynącej z produkcji najstarszej szkockiej whisky.
Wszystko wygląda raczej jak manufaktura niż linia produkcyjna robiąca znaną ze sklepowych półek "rudą na myszach".
Zresztą na myszach pędzona być nie może, przynajmniej nie ta.
Dowiadujemy się o tym z pomnika Towsera, kota legendy, który tępił te gryzonie przez prawie 24 lata!

http://img12.imageshack.us/img12/1104/dsc00201qf.jpg

Krystian zaopatruje się w "suwenira" odpowiedniej pojemności, na śniadanko dojadamy ostatnie konserwy wzięte na drogę i ruszamy dalej na północ.
Przejeżdżamy przez Perthshire, miejsce z którego w głąb kraju podróżuje szkocka woda mineralna.
Mad nagrywa przymocowanym do motocykla telefonem 40 minutowy filmik z jednej z fajniejszych górskich widokowych dróg.

http://img26.imageshack.us/img26/8382/dsc00212dw.jpg

(jest to trochę mniej uczęszczana i mniejsza wersja A82) jaką przyszło nam jechać podczas całej naszej wyprawy.
Dalej już tylko A9, która okazuje się być nudną długą ekspresówką.
Choć widoki są - jak na Szkocję przystało - niezłe, to i tak takie drogi jak ta czy A1, uważam za mało interesujące.
Jedziemy i jedziemy - nuda, czasem stajemy na dymka, czasem na tankowanie.
Skręcamy w bok w stronę jakiejś niewielkiej wioski, aby zjeść coś na ciepło, nie pamiętam co wziął Krystian, ja biorę hagissa :) ( Ja miałem Szkocką wersję Angielskiego śniadania - czyli : hash browns ( to takie zapiekane ciasteczka ziemniaczane , black pudding - po naszemu kaszana , warzywa , bekon i jajeczka , grzybki i też jakąś lokalną odmianę placków ziemniaczanych )
Mad badawczo pyta mnie czy jestem pewien, że chcę to wziąć i czy wiem z czego Oni to robią.
Pomimo, iż wiem, decyduję się.
Trzeba spróbować tego lokalnego dania.
Słyszałem opinie na temat tego jedzenia i faktycznie potwierdzają się, smakuje jak wersja light polskiej kaszanki, całkiem smaczna, polecam każdemu.
Ruszamy dalej, już bez przygód docieramy do punktu zero, tj. do Inverness, miejsca gdzie zaczynamy kierować się z powrotem na południe, zanim jednak udamy się w stronę słynnego jeziora trzeba jeszcze raz naciągnąć łańcuch.
W Halfordzie Mad chwyta promocję "kup jeden klucz, drugi weź sobie za darmo...jak nikt nie patrzy" więc bierze i jedziemy z stamtąd czym prędzej. ( Tutaj będę się gęsto tłumaczył , ok za sam klucz 13mm zapłaciłem 5.99 bodajże , ale nasadka do grzechotki to już był wydatek 6.99 !!! Za kijową nasadkę 12mm - Była mi niezbędna ,no więc po prostu podmieniłem je w rzędzie w pudełku ..potrzebowałem 12mm , więc 13mm wsadziłem w miejsce dwunastki a miejsce trzynastki zostało puste , także tak czy siak jak się ktoś nie przyjrzy to widać że jest pełen komplet. )

http://img811.imageshack.us/img811/7521/dsc00220n.jpg

Jesteśmy! udało się! ale zaraz, chwila, o co to wielkie halo!
Bajoro długie i przereklamowane, nic więcej ciekawego poza legendą o potworze tutaj niema, legenda nie legenda a sprawdzić warto.
Krystian zabiera się za naciąganie, a ja schodzę po kamieniach na dół do jeziora ponęcić trochę potwora.
W tajemnicy przed Madem chciałem zrobić FAKE-a, coś w rodzaju spławika tylko w większym formacie.
Niestety przygotowany przeze mnie zestaw nie sprawdził się, a ja zostałem z rozciętym kciukiem.
Potwora nie znalazłem, znalazłem za to starą opone, roztrzaskany telewizor, dwa akumulatory, jakieś plastikowe rurki, pełno butelek pet, SYF!
Nawet jeśli Nessi tu kiedyś żył, to już dawno się z stąd wyniósł.
Zdegustowani tym faktem jedziemy dalej.
Wstępujemy jeszcze na chwilę do centrum Nessie-go, ale jakoś to miejsce nas nie zaciekawia na tyle żeby płacić za wejściówkę.
Za to na pamiątkę robimy zdjęcie modelu Nessiego.

http://img819.imageshack.us/img819/6199/dsc00233zi.jpg

Zwijamy się mając dosyć wszechobecnych Niemieckich turystów
Jeszcze szybki stop przy zamku Urquhart,a właściwie przy tym co z niego zostało.
Murki jednak są tak gęsto obsadzone zielenina że uniemożliwiają jakąkolwiek udaną fotkę, odpuszczamy, jedziemy dalej ciesząc się 82ką
Jesteśmy kawałek przed Fort William kiedy zaczyna robić się późno, więc rozglądamy się za noclegiem, dziś śpimy na dziko, korzystając z tutejszego prawa przejścia.
Zjechaliśmy w jakąś boczną drogę gdzie teoretycznie nie powinno być cywilizacji, była.
Poszukiwania się przedłużają, żadna z branych przez nas pod uwagę miejscówek nie spełnia naszych oczekiwań.
zniecierpliwienie rośnie, miejsca niema, lada chwila się ściemni, a ja (kurna!) zaliczam kolejną glebę na nawrotce, muszę się szybko zbierać, bo zza zakrętu może coś wyskoczyć. Nawet nie chcę myśleć co by było.
W końcu znajdujemy dogodna lokalizację, na starej drodze po ścince, prowadzącej głęboko w las, to jest to miejsce.

http://img28.imageshack.us/img28/4169/dsc00237h.jpg

Trafiło nam się w Miarę miękkie spanie, na stercie uleżałych trocin.
Trochę je rozgarniam i może być, namiot stoi, a tysiące malutkich muszek postanowiły zjeść nas na kolacje.
Te muszki to istne przekleństwo, Krystian szykuje małe ognisko, żeby było przy czym posiedzieć i pozbyć się natrętów.
Do dokoła gęsty wysoki świerkowy las, wręcz niepokojąca cisza która aż brzęczy w uszach, ogień dogasa, my już po kolacji.
Napoczęty "suwenir" Mada w tych okolicznościach przyrody zdaje się smakować lepiej niż zwykle.
Zapadła ciemność, mnie zasypianie idzie trochę opornie.
wsłuchuje się w odgłosy lasu, ciszę i pohukiwanie sowy gdzieś całkiem niedaleko. Straszy mnie trochę tym swoim HU - HU, przywołując na myśl strachy z lat dziecinnych, w końcu zasypiam i ja...

Dzień ostatni, widoki i męczące powroty.

Budzik dzwoni o 6 rano, ale zgodnie dajemy sobie jeszcze czas na dospanie, skoro w nocy było spokojnie to i teraz nikt nas raczej nie nawiedzi.
Przed namiotem muszki już czekają, ale robimy im psikusa i bezzwłocznie oddalamy się stamtąd, namiot zostaje.
Zdecydowałem, że jak będzie trzeba to kupie drugi po powrocie (kto bogatemu zabroni?)
W pierwszym napotkanym barze nadrabiamy śniadaniowe braki już bez muszek.
Jedziemy dalej, mijamy Fort William odprowadzając wzrokiem Bena Newisa, największą górę Anglii i Szkocji, robi wrażenie.
A82 roztacza przed nami swoje uroki, wyjeżdżamy w tzw "jazdę obowiązkową".
docieramy do północnego krańca Loch Ness.

http://img28.imageshack.us/img28/7641/dsc00243z.jpg

Przyznaje że myśląc Szkocja, to ten fragment drogi jako pierwszy staje mi przed oczyma, jesteśmy w górach.
Mad od jakiegoś czasu wypowiada tylko dwa słowa " zajebiście piękniście" i trudno się z nim nie zgodzić.

http://img706.imageshack.us/img706/2369/dsc00250if.jpg

Jest dość wcześnie więc ruch na nasze szczęśćcie jest niewielki, a w taki pogodny dzień to rzadkość, jedziemy bez przeszkód co chwilę okręcając głowy to na lewo to na prawo, a jest czym oczy nakarmić.

http://img98.imageshack.us/img98/9973/dsc00249no.jpg

http://img508.imageshack.us/img508/4452/dsc00261qo.jpg

Wyjeżdżamy z gór i przed A85ką robimy przerwę na dymka i na kilka kolejnych zdjęć.

http://img855.imageshack.us/img855/6793/dsc00264hu.jpg

http://img849.imageshack.us/img849/2347/dsc00267b.jpg

A85ka jest wcale nie gorsza pod względem widoków, ruch na drogach zaczyna narastać.
Omijamy zatłoczony (najpewniej) Niemieckimi turystami parking na którym Szkot gra na kobzie.
zjeżdżamy na inny, pora coś zjeść.
Nasze posiłki tak jak i dzisiaj, tak i podczas całej naszej wycieczki, opierały się o takie właśnie jedzenie, na początku konserwy wzięte z domów, potem jak widać nudle z wkładką z frankfurterek.

http://img9.imageshack.us/img9/4683/dsc00294is.jpg

Jedząc "komplementujemy" urodę Niemieckich turystek, które szykują się na rowerową wycieczkę, czy to jakaś plaga?
W dalszej części droga bez przeszkód i przygód doprowadza nas na kolejny przystanek gdzie Mad czyści łańcuch szczoteczką do zębów (my Kardanowcy nie mamy tego problemu)
W między czasie ustaliliśmy że wracamy nocą po autostradach.
Przydał by się jakiś sen, tak z kilka godzin, skoro mamy jechać nocą,
Przestajemy o tym myśleć kiedy przed Stirling zaczyna padać deszcz, póki co niegroźny, ale na świetlnych tablicach przy autostradzie są ostrzeżenia o heavy rain.
Pada ciągle, ale nie jest to jakiś wielki deszcz, przeciw-deszczówki dają radę.
Z momentem kiedy zjechaliśmy do LITTLE CHEF-a na coś ciepłego, niebo otwiera się i już wiemy że tablice świetlne nie kłamały.
Leje i przestać nie chce, zabezpieczamy się jak tylko możemy, rolka streczu i taśma klejąca idzie w ruch.
kierujemy się na granice przy parku na A68, droga w deszczu ale znośnie, jakoś docieramy do granicy.

http://img199.imageshack.us/img199/6246/dsc00295wau.jpg

Zdjęcie pt: dwaj najwięksi optymiści.
Zaraz za nią postój na starym cpn-ie, był nawet plan żeby się tam włamać i kimnąć jakiś czas, ale za miękkie z nas dupy.
Przebieram się, bo czuje że juz mam mokro w spodniach, wymyślam wtedy patent z przeciwdeszczowym ponczo i juz ma sucho w kroku - a do siku musze dogrzebywać się przez kaptur.
Jedziemy na Newcastle, deszcz zamienia sie w mocną mżawkę, jest ślisko, na drogach kałuże takie, że trzeba zmieniać pas ruchu żeby je ominąć.
Musiało tutaj nieźle popadać, Mad wskazuje mi na rwącą rzekę o kolorze błota, którą pamiętamy sprzed kilku dni jako niegroźny strumień.
Jesteśmy pod Newcastle, jest już noc.
Deszcz ustąpił, nocna A1 nie jest juz taką nudną drogą jak mi się zdawało.
Oświetlone miasto wygląda dość ciekawie, ruch jest jeszcze spory, ale im dalej jedziemy tym zmniejsza się, aż prawie zanika.
Zaczynają się pierwsze kryzysy, jesteśmy zmęczeni, w końcu od co najmniej 7 rano jesteśmy w siodłach.
Zatrzymujemy się dość często to na dymka to na kawę, to choćby po to żeby wyrwać się z rutyny.
Pijemy kawki, redbule, ale zmęczenie powraca do nas coraz częściej.
Czas na dłuższy postój, na którym dowiadujemy sie z zaskoczeniem że w Londynie huczy, ale nie wiemy z jakiego powodu.
Krystian znów naciąga łańcuch, teraz kiedy ma te klucze idzie mu to znacznie sprawniej,ale chwilka nieuwagi i ciach! kaleczy się w palec.
To teraz jest nas dwóch z kontuzjowanymi palcami, ja jestem mniej poszkodowany więc spada na mnie obowiązek/zaszczyt robienia dla niego skrętów.
Zmęczenie daje mi się we znaki, Madowi zresztą też - gadam, śpiewam, recytuję, żeby tylko nie tracić koncentracji.
Tuż przed samym świtem zachciewa się nam obu "uwolnić krecika"
Idę w pole, chwile to musi potrwać, zanim wyłuskam się z tego ponczo, Mad wsiada na maszynę i dojeżdża, widać nie jest fanem srania w szczerym polu o wschodzie słońca :) ( Muszę czuć że żyję w XXI wieku !! )
Moje podejrzenia się potwierdzają pojechał szukać porcelanki.
Przed Cambrige stajemy w McDonldzie, Krystian zły że nie może dostać Big Macka bo jest za wcześnie.
Wypijamy kawę i ruszamy, do przejechania ostatnia prosta.
Te ostatnie mile są najgorsze, ale dzielnie dajemy radę.
Krótkie pozdrowienie ręka na rozchodne i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę.
Po ósmej rano jestem już w domu, licznik zatrzymał się na 1274 mili, ( Ja nabiłem ca.1200 ) wynik całkiem przyzwoity.
Jestem zadowolony z siebie i nieziemsko zmęczony, teraz pozostaje tylko prysznic i spać, spać, spać!


--- KONIEC---

Tak wyglądała nasza letnia wyprawa , pogoda w kratkę , raz z górki raz pod górkę... Ale nie żałowałem ni minuty spędzonej w siodle. :chopper:

Dorzucam jeszcze kilka fotek :

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22

Obrazek
By mad91k at 2011-10-22


:wink: Coś mi poucinało te zdjęcia.
Szable do boju lance w dłoń? bolszewika goń goń goń !

ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Blunio »

Dobrrrreeee ! Z tym że już nie wiadomo co lepsze / gorsze ? Czy pierońskie upały na południu, czy opady na północy :shock: I jak zrozumiałem, spaliście w jednym namiocie, stąd te podejrzenia o chrapanie ?
BTW, czemu 125-tką nie można jeździć na autostradzie ? Przecież osiąga szybkość większą od minimalnej !
A z tym łańcuchem to jakaś wtopa ! W swojej FZ-6 zdarzało mi się naciągnąć raz w sezonie przy przebiegu kilku tysięcy km. Z tym że przekazywana moc w FZ-6 jest niewspółmiernie większa :cool:
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
mad91K
Posty: 721
Rejestracja: 27 maja 2009, 11:26
Motocykl: Suzuki Bandit 650 06
Lokalizacja: Bishops Stortford
Wiek: 32
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: mad91K »

125-tką można jeździć po autostradzie , z tymże w moim przypadku , podczas wycieczki nie posiadałem odpowiednich uprawnień , pełnej kat.A , ewentualnie kat.B , dopiero wczoraj zdałem kat.B także to już głowy. Do tej pory jeździłem motorem na prawie jazdy które jest uważane za "szkolne prawo jazdy" które pozwala na prowadzenie motocykli o pojemności do 125cc oraz samochodów w towarzystwie osoby uprawnionej od minimum 2-óch lat.

A z tym łańcuchem to zupełnie inna "histeria..." Otóż nie był on najlepszej jakości a dodać należy że w moim VL mam jeden z najdłuższych łańcuchów w mojej klasie motocykli. 132 ogniwa. I sądzę że to też poniekąd ma znaczenie , teraz to przeszłość , łańcuch i zębatki DID tak szybko się nie poddadzą.
Szable do boju lance w dłoń? bolszewika goń goń goń !

ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
Awatar użytkownika
Qbeł
Posty: 4042
Rejestracja: 19 stycznia 2009, 17:44
Motocykl: Honda ST 1300
Lokalizacja: Głęboka Wiocha k/Zgierza obok Łodzi
Wiek: 55
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Qbeł »

mad91K pisze: W Halfordzie Mad chwyta promocję "kup jeden klucz, drugi weź sobie za darmo...jak nikt nie patrzy" więc bierze i jedziemy z stamtąd czym prędzej. ( Tutaj będę się gęsto tłumaczył , ok za sam klucz 13mm zapłaciłem 5.99 bodajże , ale nasadka do grzechotki to już był wydatek 6.99 !!! Za kijową nasadkę 12mm - Była mi niezbędna ,no więc po prostu podmieniłem je w rzędzie w pudełku ..potrzebowałem 12mm , więc 13mm wsadziłem w miejsce dwunastki a miejsce trzynastki zostało puste , także tak czy siak jak się ktoś nie przyjrzy to widać że jest pełen komplet. )
mad91K pisze: Przed namiotem muszki już czekają, ale robimy im psikusa i bezzwłocznie oddalamy się stamtąd, namiot zostaje.
Zdecydowałem, że jak będzie trzeba to kupie drugi po powrocie (kto bogatemu zabroni?)
Wyprawa pełna przygód :shock: . Gratuluję :frustrated:
mad91K pisze: Potwora nie znalazłem, znalazłem za to starą opone, roztrzaskany telewizor, dwa akumulatory, jakieś plastikowe rurki, pełno butelek pet, SYF!
A ktoś nastepny pewnie znajdzie stary namiot i trochę puszek po "tańszym" piwku :bravo:
mad91K pisze: Zwijamy się mając dosyć wszechobecnych Niemieckich turystów
Kołtuńska uwaga.
Obrazek
Awatar użytkownika
mad91K
Posty: 721
Rejestracja: 27 maja 2009, 11:26
Motocykl: Suzuki Bandit 650 06
Lokalizacja: Bishops Stortford
Wiek: 32
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: mad91K »

Dobra dobra , kto bez winy niech rzuci kamień :|
Szable do boju lance w dłoń? bolszewika goń goń goń !

ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Blunio »

mad91K pisze:Kołtuńska uwaga.
Widać nie miałeś z nimi do czynienia. Zresztą, IMHO każdy ma prawo dobierać sobie towarzystwo i otoczenie według uznania. BTW polecam Ewangelię wg św. Łukasza 6, 37 :
?Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.?
http://www.taize.fr/pl_article4031.html
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
hetman
Posty: 439
Rejestracja: 17 kwietnia 2011, 21:48
Motocykl: Yamaha Virago 535 '89r
Lokalizacja: Radom
Wiek: 39
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: hetman »

A ode mnie będzie troszkę krytycznie. Widoki piękne, mówię to szczególnie z perspektywy mazowsza, ładne lśniące maszyny, ale kolega mad wybiera się w taką podróż bez podstawowych narzędzi i zmusza go to najpierw do pożyczania a później do, jakby nie patrzeć, kradzieży ?

I jeszcze jedno. Krytykujecie syf pozostawiony przez innych nad jeziorem a sami porzucacie w lesie namiot, podejrzewam że w nim jeszcze jakieś odpady konsumpcyjne. Może i ktoś ten namiot sobie zabrał, a może nie. Rozumiecie o co mi chodzi, mam nadzieję.

No, także sztama, bez urazy. Ale co wolno to wolno.
Obrazek
Awatar użytkownika
Qbeł
Posty: 4042
Rejestracja: 19 stycznia 2009, 17:44
Motocykl: Honda ST 1300
Lokalizacja: Głęboka Wiocha k/Zgierza obok Łodzi
Wiek: 55
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Qbeł »

mad91K pisze:Dobra dobra , kto bez winy niech rzuci kamień :|
Cieszę się , że zrozumiałeś ironiczny charakter mojego poprzedniego postu.
Blunio pisze:
mad91K pisze:Kołtuńska uwaga.
Widać nie miałeś z nimi do czynienia. Zresztą, IMHO każdy ma prawo dobierać sobie towarzystwo i otoczenie według uznania. BTW polecam Ewangelię wg św. Łukasza 6, 37 :
?Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.?
http://www.taize.fr/pl_article4031.html
Widzisz Blunio , nie rzecz w prawie doboru miejsca i towarzystwa . Kolega Mad pisząc "Zwijamy się mając dosyć wszechobecnych Niemieckich turystów" zachował się w myśl powiedzenia " Przyganiał kocioł garnkowi...". I dlatego taką uwagę w zestawieniu z "przygodami" bohatera relacji uważam za kołtuńską.
Obrazek
Awatar użytkownika
mad91K
Posty: 721
Rejestracja: 27 maja 2009, 11:26
Motocykl: Suzuki Bandit 650 06
Lokalizacja: Bishops Stortford
Wiek: 32
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: mad91K »

hetman pisze:kolega mad wybiera się w taką podróż bez podstawowych narzędzi i zmusza go to najpierw do pożyczania a później do, jakby nie patrzeć, kradzieży ?

I jeszcze jedno. Krytykujecie syf pozostawiony przez innych nad jeziorem a sami porzucacie w lesie namiot, podejrzewam że w nim jeszcze jakieś odpady konsumpcyjne. Może i ktoś ten namiot sobie zabrał, a może nie. Rozumiecie o co mi chodzi, mam nadzieję.

No, także sztama, bez urazy. Ale co wolno to wolno.
-- Wybrałem się w podróż bez narzędzi , prawda. Zaiwaniłem nasadkę na grzechotkę ze sklepu , też prawda. Rozliczą mnie z tego kiedy przyjdzie na to czas , na razie wyciągam wnioski.
Druga sprawa , ten namiot , został zostawiony przy uczęszczanej dróżce prowadzącej w głąb lasu , nie więcej jak 20 metrów za bramą od ulicy. I nie było w nim żadnych odpadów konsumpcyjnych bądź innego śmiecia. Zwykły namiot , całkiem sprawny.

Wiecie , przerzuciłem to tutaj ale chyba błąd zrobiłem. Bo zamiast oglądać fotki i olewać to co nie pasuje niektórym w tekście , czytam ironiczne uwagi na temat jaki to ze mnie złodziej i śmieciarz. Widocznie jedyny w towarzystwie, Hugo.....sam sobie posłałem sam się w tym wyśpię.
Szable do boju lance w dłoń? bolszewika goń goń goń !

ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
Awatar użytkownika
hetman
Posty: 439
Rejestracja: 17 kwietnia 2011, 21:48
Motocykl: Yamaha Virago 535 '89r
Lokalizacja: Radom
Wiek: 39
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: hetman »

Ależ miejsce jest jak najbardziej odpowiednie do takich relacji, przecież to dział Turystyka. Bardzo lubimy czytać tu opowieści innych i snuć przy tym własne plany. Zawsze rodzi się jakaś dyskusja, a jak coś zasługuje na krytykę to jest krytykowane. Z mojej strony wygląda to tak: tu w Polsce stać mnie na trochę zaniedbane 23 letnie Virago, kombinuję przy nim jak mogę żeby jeździło i wyglądało. Ty mieszkasz w kraju oferującym teoretycznie trochę więcej, masz relatywnie młody motocykl, skórzane wdzianko i drogi kask. I dopuszczasz się czegoś takiego. Przynajmniej byś się nie przyznawał. No ale odebrałeś z tego lekcję i nie masz się o co obrażać, bo chyba lepiej być w gronie ludzi zdolnych do refleksji niż gdybyśmy mieli Ci bezmyślnie przyklaskiwać.
Obrazek
Awatar użytkownika
modica
Posty: 66
Rejestracja: 01 września 2011, 20:15
Motocykl: yamaha virago 535
Lokalizacja: Giżycko
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: modica »

A ja poczytałam sobie to z przymrużeniem oka i bardzo mi się podobało! Naprawdę się uśmiałam :lol:
Super! mimo kilku wpadek :?
Ale...No nie oszukujmy się nikt nie jest święty :wink:
lysybald
Posty: 557
Rejestracja: 10 września 2007, 19:41
Motocykl: czarny
Lokalizacja: Pruszków
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: lysybald »

Gratuluję wyprawy, miałem kiedyś przyjemność polatać po tamtejszych drogach, jest co wspominać, Highlands piękny jest.
Mieszkałem w Crieff, więc to miejsce obowiązkowo :wink: Pozdro
Obrazek

Obrazek

a wieczorkiem :drunksmile: :mrgreen: :wink:
Awatar użytkownika
Szymon
Posty: 3317
Rejestracja: 11 kwietnia 2008, 09:42
Motocykl: Noise Generator 1100
Lokalizacja: Grójec
Wiek: 52
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Szymon »

lysybald pisze:Gratuluję wyprawy, miałem kiedyś przyjemność polatać po tamtejszych drogach, jest co wspominać, Highlands piękny jest.
Mieszkałem w Crieff, więc to miejsce obowiązkowo :wink: Pozdro
a wieczorkiem :drunksmile: :mrgreen: :wink:
Adaś- możesz napisać gdzie NIE byłeś????
Kobieta, która jęczy w nocy, nie warczy w dzień.

Obrazek
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Blunio »

modica pisze:poczytałam sobie
nareszcie ujawniła się dziewczyna na Virce i to z Gizycka. Tak piszę bo jestem częstym gościem w Giżycku - na Virce również. Jak na razie poznałem, ale tylko z daleka jednego viragomena z ul. Łąkowej. A tu proszę - co za niespodzianka :bravo: :motorcycle:
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
Ragnar
Posty: 1384
Rejestracja: 27 sierpnia 2008, 21:30
Motocykl: Suzuki VL 1500
Lokalizacja: Warszawa
Wiek: 59
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Ragnar »

A mnie się bardzo podobało. Przyjmuję to jako opowiadanie i nie mam zamiaru krytykować. Natomiast złośliwie zaznaczę, że ci krytykują co chyba zazdroszczą, dlatego zamiast poczytać, pośmiać się, szukają dziury w całym.
Taki naród, takie więc opowiadań czytanie.
Howg
Awatar użytkownika
Szymon
Posty: 3317
Rejestracja: 11 kwietnia 2008, 09:42
Motocykl: Noise Generator 1100
Lokalizacja: Grójec
Wiek: 52
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Szymon »

Grzesiek 64 pisze:A mnie się bardzo podobało. Przyjmuję to jako opowiadanie i nie mam zamiaru krytykować. Natomiast złośliwie zaznaczę, że ci krytykują co chyba zazdroszczą, dlatego zamiast poczytać, pośmiać się, szukają dziury w całym.
Taki naród, takie więc opowiadań czytanie.
Howg
EEEE.....tam lipaa.....co to za wyprawa .Tylko ukradł i naśmiecił w lesie ???
My jak jeździmy, to palimy wsie, gwałcimy kobiety tubylców i straszymy krowy, że mleka potem nie dają .......
Powodzenia i uchwycenia Nessie na foto. :nazdrowie:
Kobieta, która jęczy w nocy, nie warczy w dzień.

Obrazek
Awatar użytkownika
Blunio
Posty: 5793
Rejestracja: 11 marca 2008, 10:21
Motocykl: Trek X-Caliber 8
Lokalizacja: Warszawa Bemowo
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Blunio »

My jak jeździmy
Eeeeetam, my to gwałcimy tubylców i straszymy kobiety krowami. A co ... można się bawić bez alkoholu ? Można !
I dajcie już spokój chłopakom, pojechali, opisali i fajnie. Tylko zazdrośnikom się włączyły kompleksy moralizatorskie :mrgreen:
Nadzieja to ogień. To ogień, który chce płonąć nawet wtedy, gdy jest gaszony. Nadzieja to nieodparte dążenie, by odnajdywać sens w bezsensie i odkrywać prawdę w zamęcie kłamstw.
Samochód z Niemiec a kobieta z Polski - nigdy odwrotnie!!!
Awatar użytkownika
Mocho
Posty: 639
Rejestracja: 21 kwietnia 2010, 21:33
Motocykl: virago xv250 '93
Lokalizacja: pod Kielcami ;)
Wiek: 33
Kontakt:
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Mocho »

Blunio pisze:my to gwałcimy tubylców i straszymy kobiety krowami
Obrazekmistrzostwo, a wyprawa fajna, a i opis całkiem dobrze się czyta :nazdrowie:
moje wypowiedzi wyrażają moje poglądy na różne sprawy, masz prawo się z nimi nie zgadzać a ja mam prawo mieć to w d...
Obrazek
Awatar użytkownika
mad91K
Posty: 721
Rejestracja: 27 maja 2009, 11:26
Motocykl: Suzuki Bandit 650 06
Lokalizacja: Bishops Stortford
Wiek: 32
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: mad91K »

hetman pisze:: ....tu w Polsce stać mnie na trochę zaniedbane 23 letnie Virago, kombinuję przy nim jak mogę żeby jeździło i wyglądało. Ty mieszkasz w kraju oferującym teoretycznie trochę więcej, masz relatywnie młody motocykl, skórzane wdzianko i drogi kask. I dopuszczasz się czegoś takiego. Przynajmniej byś się nie przyznawał. No ale odebrałeś z tego lekcję i nie masz się o co obrażać, bo chyba lepiej być w gronie ludzi zdolnych do refleksji niż gdybyśmy mieli Ci bezmyślnie przyklaskiwać.

Co ma piernik do wiatraka ? Stary , bez urazy , ale jeżeli pijesz do tego że mam "relatywnie młody motocykl , skórzane wdzianko i drogi kask...." to bardzo niską i tanią argumentację wybierasz. To co posiadam jest wynikiem długiej i rzetelnej pracy , sumiennego gromadzenia funduszy , pomijając rachunki , czynsz i inne duperele które napatoczyły się po drodze. Insynuacje , jakoby to co mam było związane z tym gdzie mieszkam i warunkami tutaj panującymi są śmieszne i niedorzeczne i uważam za podłe aby wytykać drugiemu motocykliście to że ma lepszy / młodszy sprzęt nie wiedząc jak wiele pracy i wysiłku go to kosztowało. Nie masz , stary , pojęcia jak tu jest , jakie są warunki i jak to się odnosi do mnie i stanu mojego motocykla... To się chwali że dbasz o swoje 23-letnie Virago , jak najbardziej jestem za bo wiem jak to jest , miałem Virago co prawda nie 20-paro letnie ale 12-sto letnie i to po 9 właścicielach a przed tem mialem ETZ-tke te ponad 20-sto letnią , odrestaurowałem i sprzedałem żeby zarobić na Virago. . Powinno się dbać o motocykle , i zapewniam że utrzymanie mojego motocykla w takim stanie w jakim jest kosztuje mnie dużo pracy i wyrzeczeń , o kombinowaniu nie wspominając - wystarczy zwrócić uwagę na Polskie blachy. To tylko po to aby uniknąć płacenia tutaj ubezpieczenia które jest makabrycznie wysokie jak na moje warunki.

"...I dopuszczasz się czegoś takiego...." No cóż faktycznie , zbrodnia nieziemska. Namiot zostawiony przy drodze w lesie i skradziona nasadka do grzechotki , mogłem dodać że naszczałem jeszcze do Loch Ness jak mnie piwo z poprzedniego dnia przycisnęło.

Dobra nie drapmy się bo nie o to chodzi , cieszę się z każdej opinii i cieszę się że podobają się Wam zdjęcia. A dla tych którzy dalej twierdzą że moje przeprosiny to za mało , wszem i wobec informuje że dziś wrzuciłem 10 funtów jako datek na fundusz dla ratowników motocyklowych na autostradach.

:motorcycle: peace.
Szable do boju lance w dłoń? bolszewika goń goń goń !

ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
Hulk 33
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Hulk 33 »

Swietny wyjazd !!! Ja sie do Szkocji wybieram jak "sójka za morze", na razie nie jest mi po drodze.
Super Panowie.
Awatar użytkownika
hetman
Posty: 439
Rejestracja: 17 kwietnia 2011, 21:48
Motocykl: Yamaha Virago 535 '89r
Lokalizacja: Radom
Wiek: 39
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: hetman »

Ale stary, już się tak nie zapieniaj, ja już nawet nie pamiętam o co poszło, a Ty ? :nazdrowie:
Obrazek
Hulk 33
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Hulk 33 »

hetman pisze:Ale stary, już się tak nie zapieniaj, ja już nawet nie pamiętam o co poszło, a Ty ? :nazdrowie:
O co chodzi?
lysybald
Posty: 557
Rejestracja: 10 września 2007, 19:41
Motocykl: czarny
Lokalizacja: Pruszków
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: lysybald »

Szymon pisze:
lysybald pisze:Gratuluję wyprawy, miałem kiedyś przyjemność polatać po tamtejszych drogach, jest co wspominać, Highlands piękny jest.
Mieszkałem w Crieff, więc to miejsce obowiązkowo :wink: Pozdro
a wieczorkiem :drunksmile: :mrgreen: :wink:
Adaś- możesz napisać gdzie NIE byłeś????
Szymuś, pewnie że mogę, tylko to w kuj pisania będzie... :lol: raz se tak dalej poleciałem.
Awatar użytkownika
Adam
Posty: 2226
Rejestracja: 22 października 2007, 19:52
Motocykl: 1100, 92r. OGAR 200
Lokalizacja: Święta Anna
Wiek: 45
Kontakt:
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: Adam »

Ja tylko chcę zauważyc że autor wątku ma jakieś tam 20 wiosen. No ludzie kuźwa dajta spokuj, toż to czeba sie wyszumieć.
Dla mnie w jego wieku założenie kasku na WSKę było obciachem, chlało sie wina, ganiało z milicją i miało wszystko w dupie.
A tu marudzą że kupy w lesie piaskiem nie przysypał, bedzie dziadem po 30tce to zacznie przysypywać :mrgreen:
Awatar użytkownika
mad91K
Posty: 721
Rejestracja: 27 maja 2009, 11:26
Motocykl: Suzuki Bandit 650 06
Lokalizacja: Bishops Stortford
Wiek: 32
Status: Offline

Re: Szkocja 2011

Post autor: mad91K »

:nazdrowie:

Z lekka stres miałem wczoraj.

:nazdrowie:
Szable do boju lance w dłoń? bolszewika goń goń goń !

ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
ODPOWIEDZ