Motowakacje 2017
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Motowakacje 2017
I stało się
zaplanowane może nie skrupulatnie ale "z grubsza" motowakacje za nami ...
ubiegłoroczne zostały w pamięci i gdzieś na kartkach ale w ten opis wplotę kilka wspomnień
To tak po krótce :
termin 21-31.07.2017
przejechane 3998 km
motocykl Wiecha FJR 1300 i mój Viraży 1100 a w połowie trasy plus Stas i FJR 1300
noclegi : hostele, hotele, agroturystyka rezerwowane przez booking.com
trasa "noclegowo" : Dobczyce , Budapeszt, Mohacz, Sarajewo, Belgrad, Hateq, Curtea de Argeş, Odorheiu Secuiesc, Czerniowce, Lwów
Wyruszyliśmy...tym razem pierwszego dnia bez strat , bo w ubiegłym roku wypiął się worek i straciliśmy kosmetyczkę a ja klapki i buty
tym razem miało być inaczej bo już na trasie czekała na nas Zabawa
i tak dotarliśmy do Dobczyc a właściwie do gospodarstwa agroturystycznego 3 km przez Dobczycami ...miejsce urokliwe dla tych, którzy uwielbiają zwierzęta w czystej postaci
W zagrodzie przywitał nas koń ..w oddali zabeczał baran , swobodnie biegały psy, koty a rano świnie
zaplanowane może nie skrupulatnie ale "z grubsza" motowakacje za nami ...
ubiegłoroczne zostały w pamięci i gdzieś na kartkach ale w ten opis wplotę kilka wspomnień
To tak po krótce :
termin 21-31.07.2017
przejechane 3998 km
motocykl Wiecha FJR 1300 i mój Viraży 1100 a w połowie trasy plus Stas i FJR 1300
noclegi : hostele, hotele, agroturystyka rezerwowane przez booking.com
trasa "noclegowo" : Dobczyce , Budapeszt, Mohacz, Sarajewo, Belgrad, Hateq, Curtea de Argeş, Odorheiu Secuiesc, Czerniowce, Lwów
Wyruszyliśmy...tym razem pierwszego dnia bez strat , bo w ubiegłym roku wypiął się worek i straciliśmy kosmetyczkę a ja klapki i buty
tym razem miało być inaczej bo już na trasie czekała na nas Zabawa
i tak dotarliśmy do Dobczyc a właściwie do gospodarstwa agroturystycznego 3 km przez Dobczycami ...miejsce urokliwe dla tych, którzy uwielbiają zwierzęta w czystej postaci
W zagrodzie przywitał nas koń ..w oddali zabeczał baran , swobodnie biegały psy, koty a rano świnie
-
- Posty: 422
- Rejestracja: 22 stycznia 2015, 22:06
- Motocykl: FJR1300, SHL M11 61r
- Lokalizacja: Białystok
- Kontakt:
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Ładna trasa, pozazdrościć.
Daj jakiś opis co się działo po drodze
Z jakimi prędkościami przelotowymi jeździliście? Bo FJR lubią troszkę szybciej połykać km jak Virago.
Daj jakiś opis co się działo po drodze
Z jakimi prędkościami przelotowymi jeździliście? Bo FJR lubią troszkę szybciej połykać km jak Virago.
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
prędkości przelotowe to średnio w granicach 110km/h chociaż nie mogłam sobie odmówić sprawdzenia Virażego i na autostradzie w Chorwacji średnia 150 była przez ok. 100 km:) a Wiesiek powiedział ,ze ten moto nie dostał od Niego tyle w 5 lat co ode mnie w dwa dni
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Pobudka czas w drogę ... mamy dotrzeć do Budapesztu
https://www.google.pl/maps/dir/32-410+D ... 497912!3e0
No i problem ...co prawda zestaw map spakowany ale nigdy nie wiadomo kiedy nawigacja się może przydać...czas odpalić tę , którą mamy a tu niespodzianka...zapakowana jest ta z mapą PL , więc zaczęliśmy dzień od nieprzewidzianych wydatków
Uzbrojeni już chyba we wszystko ruszyliśmy na południe.
Pierwszy poważny przystanek Oravsky Hrad.
Słynie on z zamku, który został wybudowany na sposób „orlego gniazda”, na skale, 112 metrów ponad nurtem rzeki Orava. Budowę rozpoczęto w 1241 roku. Zamek był żupnym grodem i siedzibą orawskich właścicieli, do których należała prawie cała Orava. Gród skalny pierwotnie zbudowany w stylu romańskim i gotyckim, został później przebudowany na renesansowy i neogotycki. W roku 1611, po wielu przebudowach, Zamek Oravski uzyskał swój dzisiejszy wygląd.
Na Słowacji lawirowaliśmy trochę między chmurami ale Węgry przywitały nas słońcem , upałem a trasa kolejną niespodzianką
W myśl powiedzenia "swój swojego zawsze pozna" i drugiego " góra z górą się nie zejdzie..." parking ... mały odpoczynek na małe co nieco , mijają nas motocykle aż nagle jeden zawraca ... kilka słów wystarczyło by FORUMOWICZA wyczaić / raczej to On nas )
I tak we trójkę ruszyliśmy do Budapesztu
Tu trasy nasze się rozjechały.
Budapeszt "wzięliśmy" nocą ...rzeczywiście jest piękny...w dzień szary, przytłaczający budynkami, które rozjaśniają urokliwe skwery...nocą miasto żyje kolorami i światłem, zachęca ulica, klimatyczne puby i kawiarnie oraz lokale z lokalną kuchnią.
Buda i Peszt ...choć oddzielone Dunajem to połączone przepięknymi mostami.
Polecam zwiedzanie nocą i rejs statkiem po Dunaju...z tej perspektywy Budapeszt jest inny... bardziej romantyczny i ciepły, bez ulicznego zgiełku.
I czas opuścić Budapeszt .
Nocleg w Budapeszcie był tym najdroższym na trasie , bez śniadania 51 euro /2os.
Miejsce na obrzeżach centrum miasta ale wszędzie można dotrzeć autonogami ... my zrobiliśmy ponad 10 km
Hostel Garden na nocleg jak najbardziej , mimo ceny bardzo polecam ... pomocny personel , w pokoju czajnik, kawa, herbata /choc przydałaby się woda mineralna/ ,brak klimatyzacji dość dobrze rekompensuje wiatrak a ogródek na dworze sprzyja odpoczynkowi ...wejście i okolica może nie wyglądać zachęcająco ale po przekroczeniu progu ujmuje uprzejmość recepcjonisty i czysty, przytulny pokoik.Dla podróżujących motocyklistów mała uwaga : motocykle tylko takie, które zmieszczą się w 1/2 bramy /ale jak się zmieszczą to parking bezpieczny i przestronny "tuż pod okiem" /
Naszym moto się udało
https://www.google.pl/maps/dir/32-410+D ... 497912!3e0
No i problem ...co prawda zestaw map spakowany ale nigdy nie wiadomo kiedy nawigacja się może przydać...czas odpalić tę , którą mamy a tu niespodzianka...zapakowana jest ta z mapą PL , więc zaczęliśmy dzień od nieprzewidzianych wydatków
Uzbrojeni już chyba we wszystko ruszyliśmy na południe.
Pierwszy poważny przystanek Oravsky Hrad.
Słynie on z zamku, który został wybudowany na sposób „orlego gniazda”, na skale, 112 metrów ponad nurtem rzeki Orava. Budowę rozpoczęto w 1241 roku. Zamek był żupnym grodem i siedzibą orawskich właścicieli, do których należała prawie cała Orava. Gród skalny pierwotnie zbudowany w stylu romańskim i gotyckim, został później przebudowany na renesansowy i neogotycki. W roku 1611, po wielu przebudowach, Zamek Oravski uzyskał swój dzisiejszy wygląd.
Na Słowacji lawirowaliśmy trochę między chmurami ale Węgry przywitały nas słońcem , upałem a trasa kolejną niespodzianką
W myśl powiedzenia "swój swojego zawsze pozna" i drugiego " góra z górą się nie zejdzie..." parking ... mały odpoczynek na małe co nieco , mijają nas motocykle aż nagle jeden zawraca ... kilka słów wystarczyło by FORUMOWICZA wyczaić / raczej to On nas )
I tak we trójkę ruszyliśmy do Budapesztu
Tu trasy nasze się rozjechały.
Budapeszt "wzięliśmy" nocą ...rzeczywiście jest piękny...w dzień szary, przytłaczający budynkami, które rozjaśniają urokliwe skwery...nocą miasto żyje kolorami i światłem, zachęca ulica, klimatyczne puby i kawiarnie oraz lokale z lokalną kuchnią.
Buda i Peszt ...choć oddzielone Dunajem to połączone przepięknymi mostami.
Polecam zwiedzanie nocą i rejs statkiem po Dunaju...z tej perspektywy Budapeszt jest inny... bardziej romantyczny i ciepły, bez ulicznego zgiełku.
I czas opuścić Budapeszt .
Nocleg w Budapeszcie był tym najdroższym na trasie , bez śniadania 51 euro /2os.
Miejsce na obrzeżach centrum miasta ale wszędzie można dotrzeć autonogami ... my zrobiliśmy ponad 10 km
Hostel Garden na nocleg jak najbardziej , mimo ceny bardzo polecam ... pomocny personel , w pokoju czajnik, kawa, herbata /choc przydałaby się woda mineralna/ ,brak klimatyzacji dość dobrze rekompensuje wiatrak a ogródek na dworze sprzyja odpoczynkowi ...wejście i okolica może nie wyglądać zachęcająco ale po przekroczeniu progu ujmuje uprzejmość recepcjonisty i czysty, przytulny pokoik.Dla podróżujących motocyklistów mała uwaga : motocykle tylko takie, które zmieszczą się w 1/2 bramy /ale jak się zmieszczą to parking bezpieczny i przestronny "tuż pod okiem" /
Naszym moto się udało
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
I kolejny dzień przed nami ...tym razem w koszmarnym upale 36 stopni ... nieprzyjemnie kąsani przez słońce przemierzaliśmy wioski i miasteczka wzdłuż Dunaju.
https://www.google.pl/maps/dir/Budapesz ... 046295!3e0
Upał dawał się we znaki więc był to dzień "postojów" i tak przypadkiem trafiliśmy do przydrożnej restauracji z motocyklem w tle
http://www.retrokisvendeglo.hu/magunk.html
Retro znajduje się w Kiskunlacház na południe od Budapesztu przy drodze 51.
Późnym popołudniem dotarliśmy do Mohaczu, miasteczka praktycznie wyludnionego w niedzielę /Wiesiek , by zaspokoić swój głód nikotynowy szukał sklepu 18 plus przez 3 godziny na Węgrzech papierosy i alkohol są dostępne tylko w specjalnie oznaczonych sklepach , na stacji benzynowej papierosów nie uraczysz /.
Nocleg na kwaterze prywatnej położonej nad samym Dunajem, właściciel sam wyrabia wina , można zakupić -polecam ! Co prawda jak zwykle przydałby się woda mineralna na ten pierwszy łyk po przyjeździe ale tym razem schłodzone wino dało radę / bo przy upale prawie 40 st. nawodnienie obowiązkowe / Drugim mankamentem był brak klimatyzacji / był wiatrak ale przy 38 st.C nie dawał rady /.
Tu po raz pierwszy w życiu zobaczyłam jak rośnie kiwi...myślałam ,ze to krzew a to bardziej winorośl
By nabrać sił i odetchnąć pełną piersią ruszyliśmy wieczorową porą na spacer
https://www.google.pl/maps/dir/Budapesz ... 046295!3e0
Upał dawał się we znaki więc był to dzień "postojów" i tak przypadkiem trafiliśmy do przydrożnej restauracji z motocyklem w tle
http://www.retrokisvendeglo.hu/magunk.html
Retro znajduje się w Kiskunlacház na południe od Budapesztu przy drodze 51.
Późnym popołudniem dotarliśmy do Mohaczu, miasteczka praktycznie wyludnionego w niedzielę /Wiesiek , by zaspokoić swój głód nikotynowy szukał sklepu 18 plus przez 3 godziny na Węgrzech papierosy i alkohol są dostępne tylko w specjalnie oznaczonych sklepach , na stacji benzynowej papierosów nie uraczysz /.
Nocleg na kwaterze prywatnej położonej nad samym Dunajem, właściciel sam wyrabia wina , można zakupić -polecam ! Co prawda jak zwykle przydałby się woda mineralna na ten pierwszy łyk po przyjeździe ale tym razem schłodzone wino dało radę / bo przy upale prawie 40 st. nawodnienie obowiązkowe / Drugim mankamentem był brak klimatyzacji / był wiatrak ale przy 38 st.C nie dawał rady /.
Tu po raz pierwszy w życiu zobaczyłam jak rośnie kiwi...myślałam ,ze to krzew a to bardziej winorośl
By nabrać sił i odetchnąć pełną piersią ruszyliśmy wieczorową porą na spacer
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Absolutnie nieeeee
W tym roku wolniej ale zdam relację z wyjazdu, bo w ubiegłym odkładałam do zimy i zostały tylko fotki i filmiki w laptopie oraz cała masa wspomnień o zakrętach i nie tylko w zakrętach mózgu.
Kolejny dzień to trasa zmodyfikowana w ostatniej chwili...ale warto było ...po pierwsze dlatego ,ze mogłam poznać Virażego w przelotowych prędkościach autostradowych i nie tylko a po drugie same widoki warte powrotu w okolice Banja Luki.
I jeśli myślicie jak i ja myślałam ,że najgorętszy dzień mieliśmy za sobą to się mylicie...na trasie z Mohaczu do Sarajewa podczas przejazdu przez Chorwację temperatura oscylowała w granicach 38 stopni ...powietrze momentami stało a Wiesiek gotował się na FJRce
Przy takim upale ciężko było znaleźć myśli ale to właśnie ich brak powodował ,ze można było oddać się temu co wokół i przyjemności z jazdy.
Przy takiej temperaturze ogarniałam dni tygodnia i kolejne miejsca noclegowe ...z datami było gorzej
Trasa tego dnia wyglądała następująco
https://www.google.pl/maps/dir/Mohacz,+ ... 562586!3e0
Chorwację "połknęliśmy" w 3 godziny praktycznie cały czas goniąc autostradą, by mieć czas na postoje na odcinku z Banja Luki do Sarajewa.
Autostrada była jak droga S7 w Świętokrzyskiem tylko tu nie gwiźdźiło ale pagórki podobne
Bośnia i Hercegowina kojarzyć mi się będzie jako kraj meczetów , bardzo przyjaznych ludzi i krajobrazów , które powodują ,ze dusza się uśmiecha , natomiast stolica - Sarajewo dodatkowo jeszcze jako miasto cmentarzy.
Wspaniale jeździło się po tym kraju a kręte górskie drogi dostarczyły nam wielu wrażeń, łącznie z niespodziankami typu element krawężnika tuż po wyjściu z zza zakrętu.Ruch uliczny podobny jak w PL no może kierowcy są bardziej emocjonalni ale w Serbii było gorzej bo bez emocji wjeżdżali np. z drogi podporządkowanej wywołując u mnie emocje swoim trąbieniem :):)
W tym roku wolniej ale zdam relację z wyjazdu, bo w ubiegłym odkładałam do zimy i zostały tylko fotki i filmiki w laptopie oraz cała masa wspomnień o zakrętach i nie tylko w zakrętach mózgu.
Kolejny dzień to trasa zmodyfikowana w ostatniej chwili...ale warto było ...po pierwsze dlatego ,ze mogłam poznać Virażego w przelotowych prędkościach autostradowych i nie tylko a po drugie same widoki warte powrotu w okolice Banja Luki.
I jeśli myślicie jak i ja myślałam ,że najgorętszy dzień mieliśmy za sobą to się mylicie...na trasie z Mohaczu do Sarajewa podczas przejazdu przez Chorwację temperatura oscylowała w granicach 38 stopni ...powietrze momentami stało a Wiesiek gotował się na FJRce
Przy takim upale ciężko było znaleźć myśli ale to właśnie ich brak powodował ,ze można było oddać się temu co wokół i przyjemności z jazdy.
Przy takiej temperaturze ogarniałam dni tygodnia i kolejne miejsca noclegowe ...z datami było gorzej
Trasa tego dnia wyglądała następująco
https://www.google.pl/maps/dir/Mohacz,+ ... 562586!3e0
Chorwację "połknęliśmy" w 3 godziny praktycznie cały czas goniąc autostradą, by mieć czas na postoje na odcinku z Banja Luki do Sarajewa.
Autostrada była jak droga S7 w Świętokrzyskiem tylko tu nie gwiźdźiło ale pagórki podobne
Bośnia i Hercegowina kojarzyć mi się będzie jako kraj meczetów , bardzo przyjaznych ludzi i krajobrazów , które powodują ,ze dusza się uśmiecha , natomiast stolica - Sarajewo dodatkowo jeszcze jako miasto cmentarzy.
Wspaniale jeździło się po tym kraju a kręte górskie drogi dostarczyły nam wielu wrażeń, łącznie z niespodziankami typu element krawężnika tuż po wyjściu z zza zakrętu.Ruch uliczny podobny jak w PL no może kierowcy są bardziej emocjonalni ale w Serbii było gorzej bo bez emocji wjeżdżali np. z drogi podporządkowanej wywołując u mnie emocje swoim trąbieniem :):)
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Do Sarajewa dotarliśmy późnym wieczorem...wjeżdżając do miasta spodziewaliśmy się innego widoku...a tu nowoczesność na każdym kroku , jakby przeciwieństwo mijanych dotychczas miasteczek i wiosek. Kierowaliśmy się do starego miasta , gdyż tam mieliśmy nocleg. Był to nocleg dla niewymagających jako super miejsce blisko centrum miasta, bo praktycznie 5 min. spacerem do centrum...właściciel i jego mama to bardzo sympatyczni ludzie / mama z rana częstuje prawdziwą parzoną kawą / Mankamentem jest 1 łazienka na górze na kilka pokoi oraz brak klimatyzacji a nawet wiatraka.
Sarajewo , podobnie jak Budapeszt, zwiedzaliśmy już po zmroku,choć rankiem ukradliśmy jeszcze godzinę, by za dnia uchwycić ślady dawnej wojny.
Stare miasto zwane Baščaršija to jeden wielki bazar więc kramy, kawiarenki, bary,sklepiki otaczały nas z każdej strony. Studnia Sebilj jako miejsce,w którym w XV wieku Turcy założyli miasto, potwierdzała zabytkowy charakter dzielnicy. Zaskoczyła mnie różnorodność religijna, można tu spotkać zarówno żydów,muzułmanów,chrześcijan, którzy spacerują pośród tłumu uśmiechając się do siebie ...i nie tylko to było zaskoczeniem...miasto , które pamięta wojnę , noszące jej ślady na murach , skwerach zapełnionych nagrobkami żyje pełnią życia w zwykły poniedziałkowy wieczór...noc aż do rana. Może tak to się dzieje, bo sami mieszkańcy chcą zapomnieć o cierpieniach i krzywdach, które były ich udziałem.
Sarajewo , podobnie jak Budapeszt, zwiedzaliśmy już po zmroku,choć rankiem ukradliśmy jeszcze godzinę, by za dnia uchwycić ślady dawnej wojny.
Stare miasto zwane Baščaršija to jeden wielki bazar więc kramy, kawiarenki, bary,sklepiki otaczały nas z każdej strony. Studnia Sebilj jako miejsce,w którym w XV wieku Turcy założyli miasto, potwierdzała zabytkowy charakter dzielnicy. Zaskoczyła mnie różnorodność religijna, można tu spotkać zarówno żydów,muzułmanów,chrześcijan, którzy spacerują pośród tłumu uśmiechając się do siebie ...i nie tylko to było zaskoczeniem...miasto , które pamięta wojnę , noszące jej ślady na murach , skwerach zapełnionych nagrobkami żyje pełnią życia w zwykły poniedziałkowy wieczór...noc aż do rana. Może tak to się dzieje, bo sami mieszkańcy chcą zapomnieć o cierpieniach i krzywdach, które były ich udziałem.
- Maćko
- Posty: 708
- Rejestracja: 14 grudnia 2008, 16:46
- Motocykl: MG California, Norge
- Lokalizacja: Łódź
- Wiek: 58
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Chcemy więcej!!!!!
Bałkany mają w sobie coś magicznego bez względu na to czy jesteś w BiH, HR, MNE czy SRB. Ludzie z innym temperamentem niż nasz, jeszcze bardziej ignorujący przepisy (chyba, że trafisz policmajstra z suszarką:)). Super wspomnienia
Bałkany mają w sobie coś magicznego bez względu na to czy jesteś w BiH, HR, MNE czy SRB. Ludzie z innym temperamentem niż nasz, jeszcze bardziej ignorujący przepisy (chyba, że trafisz policmajstra z suszarką:)). Super wspomnienia
- _CioneK_70
- Posty: 2458
- Rejestracja: 25 listopada 2014, 21:30
- Motocykl: Raider XV1900
- Lokalizacja: Kalisz
- Wiek: 53
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Dawaj Marzenka dawaj... Dawkujesz wspomnienia az mnie rozbolało..... Czekam na dluga relacje..... A tak a propo Wiechu ładnie wpasował sie w obraz z naszą koszulka forumowa....
Jest tylko cienka czerwona linia pomiędzy rozsądkiem a szaleństwem....
--------------------------------------------------------------------------------------------
Piwo bezalkoholowe to pierwszy krok do nadmuchiwanej kobiety --------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i będzie w sercu Virago XV1100 -->> nowy w stadzie Raider XV1900
--------------------------------------------------------------------------------------------
Piwo bezalkoholowe to pierwszy krok do nadmuchiwanej kobiety --------------------------------------------------------------------------------------------
Jest i będzie w sercu Virago XV1100 -->> nowy w stadzie Raider XV1900
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
No to jedziemy dalej
Sarajewo tuż za progiem pożegnało nas mżawką , która z czasem zmieniła się w nieprzyjemny deszcz towarzyszący nam na przestrzeni ok. 80 km.
Raziło nas słońce, kłuło ? To mamy Niby nie narzekaliśmy na upał ale deszcz i tak nas dopadł ( bo o mżawkach towarzyszących nam co dzień przez kilkanaście kilometrów nawet nie warto było wspominać )
Tym razem trzeba było ubrać się w "folię" by nie przemoknąć do własnej skóry
Czekała na nas Serbia i nocleg w Belgradzie.
Trasa wstępnie ustalona ale nawigacja wiedziała lepiej więc wyszło tak
https://www.google.pl/maps/dir/Sarajewo ... 786568!3e0
Wystarczyło przejechać pierwszy tunel i jakbyśmy wjechali w inny świat Znów słońce wywoływało uśmiech duszy i sprzyjało pozytywnym myślom. Kolejne kilometry po drogach średniej jakości rekompensowały widoki i spontaniczna jazda ponieważ "kłoóiliśmy" się z nawigacją używając jedynej słusznej wskazówki czyli mapy
I tak wraz ze słońcem dotarliśmy do miasteczka Wiszegrad, które leży przy drodze M5 nad rzeką Driną.
Jest to część Bośni i Hercegowiny kontrolowana przez Serbów a miasteczko słynie z mostu na Drinie, który jest tytułowym "bohaterem" powieści Most na Drinie uważanej za jedno z najważniejszych dzieł jugosłowiańskiego noblisty Ivo Andricia. Most został zbudowany w XVI wieku według projektu tureckiego architekta Sinana na rozkaz wielkiego wezyra Mehmeda Paszy Sokolovicia, którego nosi imię. Ma 179,5 metra długości i składa się z 11 łuków łączących przęsła, o długości od 11 do 15 m a w 2007 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Piękno mostu przyćmiła historia ostatniej wojny , gdyż w 1992 był on miejscem kaźni wielu bośniackich cywilów, zabijanych przez serbskie bojówki.
Sarajewo tuż za progiem pożegnało nas mżawką , która z czasem zmieniła się w nieprzyjemny deszcz towarzyszący nam na przestrzeni ok. 80 km.
Raziło nas słońce, kłuło ? To mamy Niby nie narzekaliśmy na upał ale deszcz i tak nas dopadł ( bo o mżawkach towarzyszących nam co dzień przez kilkanaście kilometrów nawet nie warto było wspominać )
Tym razem trzeba było ubrać się w "folię" by nie przemoknąć do własnej skóry
Czekała na nas Serbia i nocleg w Belgradzie.
Trasa wstępnie ustalona ale nawigacja wiedziała lepiej więc wyszło tak
https://www.google.pl/maps/dir/Sarajewo ... 786568!3e0
Wystarczyło przejechać pierwszy tunel i jakbyśmy wjechali w inny świat Znów słońce wywoływało uśmiech duszy i sprzyjało pozytywnym myślom. Kolejne kilometry po drogach średniej jakości rekompensowały widoki i spontaniczna jazda ponieważ "kłoóiliśmy" się z nawigacją używając jedynej słusznej wskazówki czyli mapy
I tak wraz ze słońcem dotarliśmy do miasteczka Wiszegrad, które leży przy drodze M5 nad rzeką Driną.
Jest to część Bośni i Hercegowiny kontrolowana przez Serbów a miasteczko słynie z mostu na Drinie, który jest tytułowym "bohaterem" powieści Most na Drinie uważanej za jedno z najważniejszych dzieł jugosłowiańskiego noblisty Ivo Andricia. Most został zbudowany w XVI wieku według projektu tureckiego architekta Sinana na rozkaz wielkiego wezyra Mehmeda Paszy Sokolovicia, którego nosi imię. Ma 179,5 metra długości i składa się z 11 łuków łączących przęsła, o długości od 11 do 15 m a w 2007 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Piękno mostu przyćmiła historia ostatniej wojny , gdyż w 1992 był on miejscem kaźni wielu bośniackich cywilów, zabijanych przez serbskie bojówki.
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
I jak tu pisać , gdy Wasze opowieści z wyjazdów wciągają swoimi ramionami i nie puszczają do momentu spełnienia...zaczytania...odczucia,ze było się tam z Wami
No ale mimo wszystko postaram się przenieść Was w nasze wspomnienia
Docieramy więc do Serbii
Dalej nie opuszcza nas wyżynny krajobraz , choć drogi są gorszej jakości niż w BiH. Mijamy znów małe miasta i wioski, zdarza się też niespodziewane towarzystwo na drodze Miłośnicy przyrody, pożeracze widoków na każdym kilometrze przejechanej trasy mogą jak ja upajać się wrażeniami dotykającymi każdego ze zmysłów.
Przejazd przez Serbię był dla mnie niezwykłym doznaniem...wiatr muskał, słońce delikatnie pieściło, oczy upajały się przestrzenią a i kubki smakowe w przydrożnym barze dostały coś dla siebie.
No ale mimo wszystko postaram się przenieść Was w nasze wspomnienia
Docieramy więc do Serbii
Dalej nie opuszcza nas wyżynny krajobraz , choć drogi są gorszej jakości niż w BiH. Mijamy znów małe miasta i wioski, zdarza się też niespodziewane towarzystwo na drodze Miłośnicy przyrody, pożeracze widoków na każdym kilometrze przejechanej trasy mogą jak ja upajać się wrażeniami dotykającymi każdego ze zmysłów.
Przejazd przez Serbię był dla mnie niezwykłym doznaniem...wiatr muskał, słońce delikatnie pieściło, oczy upajały się przestrzenią a i kubki smakowe w przydrożnym barze dostały coś dla siebie.
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Do Belgradu dotarliśmy już po zmroku także miasto obejrzeliśmy tylko "przelotem" z pozycji jednośladów. Nowy Belgrad to miasto wieżowców , miałam wrażenie ,że nigdy nie skończy ta "wielkomiejskość" , gdy ujrzałam most a tuż za nim mury twierdzy Kalemegdan nazywanej "sercem" Belgradu. Twierdza położona jest na szczycie góry i zajmuje dużą, ogromną nawet przestrzeń otoczoną parkiem.Góruje nad rzeką Sawą, która nieopodal wpada do Dunaju łączącego Belgrad szlakiem wodnym ze światem.
Nocleg mieliśmy zarezerwowany w hostelu o wdzięcznej nazwie Spirit nieopodal tej twierdzy. Hostel w bloku, oferuje bezpłatny podziemny parking a sympatyczna recepcjonistka przy zameldowaniu podaje mapkę centrum miasta. Pokój czysty z umywalką /toaleta oddzielnie damska i męska- podobnie z prysznicami/ śniadanie w postaci szwedzkiego stołu , co prawda mało urozmaicone ale świeże i nawet głodomor może się najeść. Jedyny problem jaki nas tu spotkał to płatność w euro /miałam wyliczoną kwotę ale hostel nie przyjmuje bilonu... znalazł się jednak uprzejmy chińczyk, który 2 euro wymienił nam na dinary i było po kłopocie/.
Ranek przywitał nas deszczem więc zbieraliśmy się z premedytacją wolniej niż zwykle, by go przeczekać bowiem w planie na dzisiejszy dzień była trasa wzdłuż Dunaju do Rumunii ... trasa , która ponownie miała nam dostarczyć wrażeń wzrokowych ale i jezdnych
Nocleg mieliśmy zarezerwowany w hostelu o wdzięcznej nazwie Spirit nieopodal tej twierdzy. Hostel w bloku, oferuje bezpłatny podziemny parking a sympatyczna recepcjonistka przy zameldowaniu podaje mapkę centrum miasta. Pokój czysty z umywalką /toaleta oddzielnie damska i męska- podobnie z prysznicami/ śniadanie w postaci szwedzkiego stołu , co prawda mało urozmaicone ale świeże i nawet głodomor może się najeść. Jedyny problem jaki nas tu spotkał to płatność w euro /miałam wyliczoną kwotę ale hostel nie przyjmuje bilonu... znalazł się jednak uprzejmy chińczyk, który 2 euro wymienił nam na dinary i było po kłopocie/.
Ranek przywitał nas deszczem więc zbieraliśmy się z premedytacją wolniej niż zwykle, by go przeczekać bowiem w planie na dzisiejszy dzień była trasa wzdłuż Dunaju do Rumunii ... trasa , która ponownie miała nam dostarczyć wrażeń wzrokowych ale i jezdnych
- BAT
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 listopada 2013, 21:42
- Motocykl: Virago XV535
- Lokalizacja: Warszawa
- Wiek: 56
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Podróż na 102 )), trochę więcej zwiedzaliscie niż my, ale to kwestia umowna. My mieliśmy inne założenie naszej wyprawy ))
Pozdr
Marcin/BAT
Marcin/BAT
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Wy pochłanialiście kilometry my staraliśmy się połączyć przyjemność z jazdy z przyjemnością podziwiania tego co wokół ...
https://www.google.pl/maps/dir/Belgrad/ ... 660037!3e0
Ten odcinek z Belgradu wzdłuż Dunaju miał niewiele przystanków...znów dałam się ponieść , tym razem nie autostradowej prędkości, tylko temu by jechać przed siebie, po prostu przed siebie...z jednej strony rzeka, z drugiej skały ...a pośrodku moto i ja ...i tunele ...krótsze, dłuższe ...droga kręta i prosta ... jak w życiu , które jest jak jazda motocyklem, bo i w życiu i na moto trzeba poruszać się do przodu, by utrzymać równowagę
I tak żegnając Dunaj dotarliśmy do Rumunii i wieczór spędziliśmy już we trójkę / dołączył tu do nas Stas/ w okolicach miasteczka Haţeg.
Nocleg w agroturystyce...super miejscu na regenerację sił w trasie...okolica piękna , co prawda bez nawigacji dojazd utrudniony ale od czegoś w końcu się ją posiada. Bardzo sympatyczna gospodyni, częstuje swojskim winem, po którym na drugi dzień głowa nie boli pokój czysty , przy dostawce zrobił się mały ale naprawdę nam to nie przeszkadzało , śniadanie za dopłatą ale warto było przed drogą zjeść "tradycyjny" rumuński omlet popijając nie całkiem przez nas lubianą owocową herbatą
https://www.google.pl/maps/dir/Belgrad/ ... 660037!3e0
Ten odcinek z Belgradu wzdłuż Dunaju miał niewiele przystanków...znów dałam się ponieść , tym razem nie autostradowej prędkości, tylko temu by jechać przed siebie, po prostu przed siebie...z jednej strony rzeka, z drugiej skały ...a pośrodku moto i ja ...i tunele ...krótsze, dłuższe ...droga kręta i prosta ... jak w życiu , które jest jak jazda motocyklem, bo i w życiu i na moto trzeba poruszać się do przodu, by utrzymać równowagę
I tak żegnając Dunaj dotarliśmy do Rumunii i wieczór spędziliśmy już we trójkę / dołączył tu do nas Stas/ w okolicach miasteczka Haţeg.
Nocleg w agroturystyce...super miejscu na regenerację sił w trasie...okolica piękna , co prawda bez nawigacji dojazd utrudniony ale od czegoś w końcu się ją posiada. Bardzo sympatyczna gospodyni, częstuje swojskim winem, po którym na drugi dzień głowa nie boli pokój czysty , przy dostawce zrobił się mały ale naprawdę nam to nie przeszkadzało , śniadanie za dopłatą ale warto było przed drogą zjeść "tradycyjny" rumuński omlet popijając nie całkiem przez nas lubianą owocową herbatą
-
- Posty: 225
- Rejestracja: 03 września 2014, 21:43
- Motocykl: Suzuki DL 650A
- Lokalizacja: Radlin, woj Śląskie
- Wiek: 59
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Widzę okolice Petroszan, to budzi miłe wspomnienia z naszego wyjazdu. My od północy jechaliśmy, do Dunaju już niestety nie dotarliśmy, będzie po co wrócić
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Wstępnie Petroszany miały być bazą wypadową na Trasalpinę ale ze względu na dość długą trasę jaka miał tego dnia pokonać Staś nocleg był tam, gdzie był a kolejny dzień przemierzaliśmy taką "ścieżką"
https://www.google.pl/maps/dir/Bretea+S ... 405966!3e0
Do Transalpiny dotarliśmy drogą 7A która prowadzi wzdłuż malowniczej rzeczki, z mniejszymi lub większymi wodospadami , to droga bardzo słabej jakości, z wieloma brakami w nawierzchni a część trasy to trakt bity lub droga szutrowa.
Po przejechaniu kilkunastu kilometrów szutrem przy zjeździe z góry widzimy poniżej przed zakrętem dwa motocykle/ jeden to turystyczny moto guzi, drugiego nie zdążyłam zidentyfikować/ ...rozłożone mapy i aż do nas doleciało wahanie tych motocyklistów.. jechać pod tę górkę czy nie? Gdy zobaczyli dwie zabudowane FJRki i mego Virażego to jeszcze nie dojechaliśmy do nich jak mieli złożone mapy i ruszali Biedacy... mogę tak powiedzieć , bo jestem mądrzejsza o doświadczenie przejechania tej drogi do skrzyżowania z wjazdem na Transalpinę , na którą wbiliśmy się mniej więcej w połowie jej wysokości kierując się na południe.A biedacy , bo za sobą mieli kilka km tej właśnie drogi,z czego może z dwa po bitym trakcie z szutrem w tle przed sobą więcej niespodzianek :):)
Mi nawet chłodnica w Virażym się zagotowała...taka to droga była
https://www.google.pl/maps/dir/Bretea+S ... 405966!3e0
Do Transalpiny dotarliśmy drogą 7A która prowadzi wzdłuż malowniczej rzeczki, z mniejszymi lub większymi wodospadami , to droga bardzo słabej jakości, z wieloma brakami w nawierzchni a część trasy to trakt bity lub droga szutrowa.
Po przejechaniu kilkunastu kilometrów szutrem przy zjeździe z góry widzimy poniżej przed zakrętem dwa motocykle/ jeden to turystyczny moto guzi, drugiego nie zdążyłam zidentyfikować/ ...rozłożone mapy i aż do nas doleciało wahanie tych motocyklistów.. jechać pod tę górkę czy nie? Gdy zobaczyli dwie zabudowane FJRki i mego Virażego to jeszcze nie dojechaliśmy do nich jak mieli złożone mapy i ruszali Biedacy... mogę tak powiedzieć , bo jestem mądrzejsza o doświadczenie przejechania tej drogi do skrzyżowania z wjazdem na Transalpinę , na którą wbiliśmy się mniej więcej w połowie jej wysokości kierując się na południe.A biedacy , bo za sobą mieli kilka km tej właśnie drogi,z czego może z dwa po bitym trakcie z szutrem w tle przed sobą więcej niespodzianek :):)
Mi nawet chłodnica w Virażym się zagotowała...taka to droga była
- BAT
- Posty: 67
- Rejestracja: 06 listopada 2013, 21:42
- Motocykl: Virago XV535
- Lokalizacja: Warszawa
- Wiek: 56
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Nie no nie aż tak, trochę jednak zwiedzaliśmy i podziwialiśmy, ale ze zdjęciami słabo, bo nie bardzo mamy nawyki robienia fotek. I tak jest rekord ilościowy normalnie to byłoby parę ))
Pozdr
Marcin/BAT
Marcin/BAT
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Właśnie podczas tego wyjazdu uświadomiłam sobie,że albo jedziemy przed siebie, by nacieszyć się jazdą najlepiej zostawiając cienie za sobą ...albo jedziemy i łapiemy to, co wokół ....zatrzymujemy się tam, gdzie wraz z warkotem silnika dusza do nas przemawia
Jak dla mnie jeden i drugi sposób bycia z motocyklem za pan brat jest dobry...wszystko zależy od nas samych...czasu...miejsca...ludzi przy nas
Ważne by te nasze małe i większe "wędrówki" dawały radość i pozwalały zostawić szarą rzeczywistość za sobą...by wraz z nimi w duszy jaśniała tęcza
W takim właśnie nastroju witałam Transalpinę ... słoneczko delikatnie muskało i nic nie zapowiadało , że może coś się zmienić...
Może nie zanudzę ale pewnie nie wszyscy wiedzą ,że Transalpina na początku była górską ścieżką wykorzystywaną przez pasterzy, nazywaną Poteca Dracului (Diabelska ścieżka). Potem ścieżkę zastąpiła prowizoryczna droga służąca do pozyskiwania drzewa z pobliskich lasów. Po I WŚ wydłużono ją do Novaci ze względów strategicznych. Potem często korzystała z niej rodzina królewska i Transalpinę nazywano Drumul Regului (Droga Królewska).
Obecnie to droga krajowa DN 67C, co oznacza, że wg. kryteriów rumuńskich daje możliwość minięcia się dwóch pojazdów
Jadąc Transalpiną można mieć jednak wrażenie,że życie tu stanęło w XX wieku i tylko wszechobecni turyści w nowoczesnych autach i na motocyklach jakby nie pasują do tego krajobrazu. Nadal wzdłuż drogi można spotkać pasące się stada owiec i ceniące sobie niezależność osły
I zapowiadane zmiany przywitały nas na powyższym postoju ... zjeżdżające z góry samochody całe w kroplach deszczu a 3 motocyklistów nie mogło odtajać nawet przy ognisku...na górze padał deszcz ze śniegiem i my mieliśmy tam jechać
Jak dla mnie jeden i drugi sposób bycia z motocyklem za pan brat jest dobry...wszystko zależy od nas samych...czasu...miejsca...ludzi przy nas
Ważne by te nasze małe i większe "wędrówki" dawały radość i pozwalały zostawić szarą rzeczywistość za sobą...by wraz z nimi w duszy jaśniała tęcza
W takim właśnie nastroju witałam Transalpinę ... słoneczko delikatnie muskało i nic nie zapowiadało , że może coś się zmienić...
Może nie zanudzę ale pewnie nie wszyscy wiedzą ,że Transalpina na początku była górską ścieżką wykorzystywaną przez pasterzy, nazywaną Poteca Dracului (Diabelska ścieżka). Potem ścieżkę zastąpiła prowizoryczna droga służąca do pozyskiwania drzewa z pobliskich lasów. Po I WŚ wydłużono ją do Novaci ze względów strategicznych. Potem często korzystała z niej rodzina królewska i Transalpinę nazywano Drumul Regului (Droga Królewska).
Obecnie to droga krajowa DN 67C, co oznacza, że wg. kryteriów rumuńskich daje możliwość minięcia się dwóch pojazdów
Jadąc Transalpiną można mieć jednak wrażenie,że życie tu stanęło w XX wieku i tylko wszechobecni turyści w nowoczesnych autach i na motocyklach jakby nie pasują do tego krajobrazu. Nadal wzdłuż drogi można spotkać pasące się stada owiec i ceniące sobie niezależność osły
I zapowiadane zmiany przywitały nas na powyższym postoju ... zjeżdżające z góry samochody całe w kroplach deszczu a 3 motocyklistów nie mogło odtajać nawet przy ognisku...na górze padał deszcz ze śniegiem i my mieliśmy tam jechać
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Ale jako, ze co nas nie zabije to nas wzmocni ruszyliśmy i tak z trochę czasowo wydłużonego postoju.
Szosa mokra , miejscami zacinający deszcz , gdzieniegdzie śnieg leżący na poboczu ale daliśmy radę ... postoje częstsze uwarunkowane spoglądaniem w chmury, niebo i "lizaniem" wiatru
Jako,że Transalpina najwyższy swój punkt osiąga na przełęczy Urdele w górach Parang, gdzie wznosi się na wysokość 2145 metrów n.p.m. postój był i tutaj by uwiecznić to miejsce, czego nie zrobiliśmy w ubiegłym roku.
Rok temu pogoda sprzyjała podziwianiu przełęczy , w tym nawet nie udało się Wieśkowi wjechać Virażym na najwyższy możliwy punkt...ale FJR ka stanęła na wysokości zadania
Dla porównania to samo miejsce w dwóch odsłonach
Ostatni nawał deszczu przeczekaliśmy w Tarze - restauracji z dość smacznym jedzeniem w przestępnej cenie.... że był to nawał odczuliśmy czekając na jedzenie, które z racji braku prądu i problemów z agregatem dostaliśmy na raty ...potem już tylko słońce...tęczowe drzewa i nocleg w Curtea de Argeş. Wybrany pensjonat to miejsce nie tylko na nocleg ale i na kilkudniowy pobyt , ma wydzieloną kuchnię i jadalnię dla gości dostępną całą dobę, ogródek ze strefą wypoczynku i bezpłatny parking.
Szosa mokra , miejscami zacinający deszcz , gdzieniegdzie śnieg leżący na poboczu ale daliśmy radę ... postoje częstsze uwarunkowane spoglądaniem w chmury, niebo i "lizaniem" wiatru
Jako,że Transalpina najwyższy swój punkt osiąga na przełęczy Urdele w górach Parang, gdzie wznosi się na wysokość 2145 metrów n.p.m. postój był i tutaj by uwiecznić to miejsce, czego nie zrobiliśmy w ubiegłym roku.
Rok temu pogoda sprzyjała podziwianiu przełęczy , w tym nawet nie udało się Wieśkowi wjechać Virażym na najwyższy możliwy punkt...ale FJR ka stanęła na wysokości zadania
Dla porównania to samo miejsce w dwóch odsłonach
Ostatni nawał deszczu przeczekaliśmy w Tarze - restauracji z dość smacznym jedzeniem w przestępnej cenie.... że był to nawał odczuliśmy czekając na jedzenie, które z racji braku prądu i problemów z agregatem dostaliśmy na raty ...potem już tylko słońce...tęczowe drzewa i nocleg w Curtea de Argeş. Wybrany pensjonat to miejsce nie tylko na nocleg ale i na kilkudniowy pobyt , ma wydzieloną kuchnię i jadalnię dla gości dostępną całą dobę, ogródek ze strefą wypoczynku i bezpłatny parking.
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Wycieczka trwa
Tego dnia też powtarzamy ubiegłoroczny odcinek i jak wczoraj Transalpina z północy na południe /odwrotnie niż rok temu/ tak i dziś Transfogarska w przeciwnym kierunku. Jest to druga najwyżej położona droga w Rumunii i chyba najbardziej znana z górskich tras w Karpatach. W najwyższym miejscu osiąga wysokość 2 034 metry n.p.m.
Trasa na ten dzień też została zmodyfikowana a dlaczego... o tym później
https://www.google.pl/maps/dir/Curtea+d ... 049996!3e0
Ponieważ nocowaliśmy "u podnóża" wjazdu na Transfogarską dlatego już z rana zaczynamy ją "atakować" .
Pogoda piękna, słońce wysoko , chmury tylko jakby rzucone pędzlem na niebo więc wrażenia powinny być niezastąpione. W ubiegłym roku tuż przed wjazdem na górę zaczęło padać a przestało dopiero za tunelami więc teraz musi być inaczej
Pierwszy przystanek , by spojrzeć w górę i zobaczyć na szczycie wzgórza ruiny Zamku Poenari , które były prawdziwą siedzibą Włada Palownika – pierwowzoru Drakuli. Do zamku prowadzi 1440 schodów, nas goni czas ... zwiedzamy więc wzrokowo i ruszamy dalej
Po drodze zatrzymujemy się przy największym jeziorze zaporowym w Rumunii Vidraru powstałym na rzece Arges.
Jezioro ma głębokość 155m a zapora 166 metrów wysokości. Z wieży widokowej można zobaczyć jezioro i zaporę nad którą króluje posąg Prometeusza trzymającego w rękach piorun...nas jak już wiecie goni czas
I pisałam, że w tym roku miało być inaczej na Trasfogarskiej ? I było ...bardzo inaczej
A zaczęło się tuż opuszczeniu zapory...
Nasiliło w miejscu, które uratowało nam życie rok temu gdy rozgrzewaliśmy się po zjeździe z mokrej, zimnej Tranfogarkiej
Tego dnia też powtarzamy ubiegłoroczny odcinek i jak wczoraj Transalpina z północy na południe /odwrotnie niż rok temu/ tak i dziś Transfogarska w przeciwnym kierunku. Jest to druga najwyżej położona droga w Rumunii i chyba najbardziej znana z górskich tras w Karpatach. W najwyższym miejscu osiąga wysokość 2 034 metry n.p.m.
Trasa na ten dzień też została zmodyfikowana a dlaczego... o tym później
https://www.google.pl/maps/dir/Curtea+d ... 049996!3e0
Ponieważ nocowaliśmy "u podnóża" wjazdu na Transfogarską dlatego już z rana zaczynamy ją "atakować" .
Pogoda piękna, słońce wysoko , chmury tylko jakby rzucone pędzlem na niebo więc wrażenia powinny być niezastąpione. W ubiegłym roku tuż przed wjazdem na górę zaczęło padać a przestało dopiero za tunelami więc teraz musi być inaczej
Pierwszy przystanek , by spojrzeć w górę i zobaczyć na szczycie wzgórza ruiny Zamku Poenari , które były prawdziwą siedzibą Włada Palownika – pierwowzoru Drakuli. Do zamku prowadzi 1440 schodów, nas goni czas ... zwiedzamy więc wzrokowo i ruszamy dalej
Po drodze zatrzymujemy się przy największym jeziorze zaporowym w Rumunii Vidraru powstałym na rzece Arges.
Jezioro ma głębokość 155m a zapora 166 metrów wysokości. Z wieży widokowej można zobaczyć jezioro i zaporę nad którą króluje posąg Prometeusza trzymającego w rękach piorun...nas jak już wiecie goni czas
I pisałam, że w tym roku miało być inaczej na Trasfogarskiej ? I było ...bardzo inaczej
A zaczęło się tuż opuszczeniu zapory...
Nasiliło w miejscu, które uratowało nam życie rok temu gdy rozgrzewaliśmy się po zjeździe z mokrej, zimnej Tranfogarkiej
-
- Posty: 225
- Rejestracja: 03 września 2014, 21:43
- Motocykl: Suzuki DL 650A
- Lokalizacja: Radlin, woj Śląskie
- Wiek: 59
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
Kurcze, poczułem się jak dinozaur, bardziej się przyznaję do XX wieku niż XXITuMarzena pisze: Jadąc Transalpiną można mieć jednak wrażenie,że życie tu stanęło w XX wieku
Piękne zdjęcia, nam nie było dane zobaczyć osiołków, poza tym wszystko pasuje...
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
a miałam dopisać ... z początku XX wiekustaszek_s pisze:Kurcze, poczułem się jak dinozaur, bardziej się przyznaję do XX wieku niż XXITuMarzena pisze: Jadąc Transalpiną można mieć jednak wrażenie,że życie tu stanęło w XX wieku
Piękne zdjęcia, nam nie było dane zobaczyć osiołków, poza tym wszystko pasuje...
- TuMarzena
- Posty: 2391
- Rejestracja: 04 lutego 2014, 08:05
- Motocykl: Viraży jakich mało;)
- Lokalizacja: LBI
- Status: Offline
Re: Motowakacje 2017
I już zaspokajam Waszą ciekawość ... rok temu deszcz i ślisko
A teraz...INACZEJ
Na wspomnianym wyżej postoju spotkaliśmy trójkę motocyklistów...dwóch już zjechało z trasy a jeden się wybierał ... była jedno ale, które wymusiło i na nas postój... mgła i chmury
Po krótkiej wymianie zdań decyzja ...zjadamy tu obiad i zobaczymy co dalej...może wiatr rozwieje chmury , może ta mgła będzie tą ulotną
Ponad godzina w knajpie za nami a krajobraz za oknem bez zmian
Czas ruszać ... chłopaki dali sobie na wstrzymanie i polecenie dla nowo poznanego kolegi , by dał znać jak sytuacja na górze to może wrócą , bo tylko po to tu przyjechali...ZOBACZYĆ TRANSFOGARKĄ :
Tym razem słowo "zobaczyć" miało bardzo wymowne znaczenie
Ruszyliśmy i było tak...gdzieniegdzie lekka mżawka i czym wyżej tym "gęstsze powietrze" i widać było, że nic nie widać ...mgła jak biała ciemność ...nasiąkaliśmy nią poruszając się praktycznie po omacku
Były momenty , że się jechało bo widać było światła samochodu tuż przed moto ale gdy samochód zjechał na parking
Jak bardzo byliśmy w chmurach / nie mylić z czarną... no może białą d.. /widać na ostatniej fotce, którą zrobiłam po zjeździe z Transfogarkiej siedząc w pełnym słońcu i mrużąc oczy od jego blasku ...
Zresztą sami zobaczcie
Transfogarska zabrała nam czas...nie był to jednak czas stracony a mgła mimo wszystko nie przesłoniła nam tego dnia , bo jego pięknem były nowe motocyklowe doświadczenia i ludzie, których spotkaliśmy
Po opuszczeniu drogi DN 7C mieliśmy ruszyć na zachód a potem w kierunku Sybinu i Sighisoary, jednak z racji chmur kłębiących się w tamtych stronach pojechaliśmy na wschód i tak "odkryliśmy" drogę 1S z nowiutkim asfaltem i krajobrazem całkiem innym niż kilkadziesiąt kilometrów wcześniej, bo jechaliśmy jakby przez step i w dodatku w pełnym słońcu
Ostatnie 20 km przed "bazą noclegowa" już w deszczu ale co to dla nas
Nocleg na przedmieściach Odorheiu Secuiesc w prowadzonym przez Węgrów i dopiero rozkręcającym się pensjonacie. Pokoje czyste i klimatyzowane, na wyposażeniu lodówka. Restauracja w pensjonacie jeszcze nie funkcjonuje ale sympatyczny właściciel pomógł w zamówieniu pizzy
A teraz...INACZEJ
Na wspomnianym wyżej postoju spotkaliśmy trójkę motocyklistów...dwóch już zjechało z trasy a jeden się wybierał ... była jedno ale, które wymusiło i na nas postój... mgła i chmury
Po krótkiej wymianie zdań decyzja ...zjadamy tu obiad i zobaczymy co dalej...może wiatr rozwieje chmury , może ta mgła będzie tą ulotną
Ponad godzina w knajpie za nami a krajobraz za oknem bez zmian
Czas ruszać ... chłopaki dali sobie na wstrzymanie i polecenie dla nowo poznanego kolegi , by dał znać jak sytuacja na górze to może wrócą , bo tylko po to tu przyjechali...ZOBACZYĆ TRANSFOGARKĄ :
Tym razem słowo "zobaczyć" miało bardzo wymowne znaczenie
Ruszyliśmy i było tak...gdzieniegdzie lekka mżawka i czym wyżej tym "gęstsze powietrze" i widać było, że nic nie widać ...mgła jak biała ciemność ...nasiąkaliśmy nią poruszając się praktycznie po omacku
Były momenty , że się jechało bo widać było światła samochodu tuż przed moto ale gdy samochód zjechał na parking
Jak bardzo byliśmy w chmurach / nie mylić z czarną... no może białą d.. /widać na ostatniej fotce, którą zrobiłam po zjeździe z Transfogarkiej siedząc w pełnym słońcu i mrużąc oczy od jego blasku ...
Zresztą sami zobaczcie
Transfogarska zabrała nam czas...nie był to jednak czas stracony a mgła mimo wszystko nie przesłoniła nam tego dnia , bo jego pięknem były nowe motocyklowe doświadczenia i ludzie, których spotkaliśmy
Po opuszczeniu drogi DN 7C mieliśmy ruszyć na zachód a potem w kierunku Sybinu i Sighisoary, jednak z racji chmur kłębiących się w tamtych stronach pojechaliśmy na wschód i tak "odkryliśmy" drogę 1S z nowiutkim asfaltem i krajobrazem całkiem innym niż kilkadziesiąt kilometrów wcześniej, bo jechaliśmy jakby przez step i w dodatku w pełnym słońcu
Ostatnie 20 km przed "bazą noclegowa" już w deszczu ale co to dla nas
Nocleg na przedmieściach Odorheiu Secuiesc w prowadzonym przez Węgrów i dopiero rozkręcającym się pensjonacie. Pokoje czyste i klimatyzowane, na wyposażeniu lodówka. Restauracja w pensjonacie jeszcze nie funkcjonuje ale sympatyczny właściciel pomógł w zamówieniu pizzy