Yamaha 125 - awaria i mechanik
: 05 lutego 2018, 11:28
Witajcie.
Z nieukrywanym smutkiem oznajmiam, że moja Virago jest aktualnie w rękach mechanika motocyklowego, ponieważ moja wiedza na temat naprawy osiągnęła właśnie swą granicę.
Co się przydarzyło? Ogólnie motor przestał odpalać ze startera. Na samym początku, po przekręceniu kluczyka, nic nie wskazywało na awarię. Zapaliła się kontrolka biegu neutralnego, starter zamruczał i...cisza. Przestał reagować. Po chwili zgasła też kontrolka.
Pierwsza myśl - rozładował się akumulator. Po podłączeniu do prostownika poziom naładowania został osiągnięty po niespełna 10 minutach, więc nie tu leży problem.
Po podpięciu akumulatora i przekręceniu kluczyka nie było już żadnej reakcji. Objaw jak przy kompletnym braku prądu. Zacząłem więc od rzeczy najbardziej trywialnych - bezpieczniki, połączenia, kostki, etc. I efekt żaden.
Oczywiście, "na pych" motor zapalił bez większego problemu - jeśli nie liczyć mojej zadyszki - ale mój niepokój zwróciło oświetlenie: kierunkowskazy nie były przerywane rytmicznie, tylko chaotycznie. Co dziwne - odkręcenie manetki gazu nie powodowało wzrostu obrotów silnika; dopiero po chwili.
Przeglądając fora internetowe - z porad "mechaników i mechaniorów" - wywnioskowałem, że przyczyną może być niesprawny czujnik położenia biegu neutralnego. Taki rodzaj zabezpieczenia, żeby przy jego uszkodzeniu nie można było włączyć silnika na przykład z zapiętym biegiem - ze względów bezpieczeństwa. Znalazłem tenże element, odkręciłem przewód zasilający, przyłożyłem do masy i żadnego efektu.
Dojrzałem więc to tego, aby mój ukochany motocykl oddać w ręce kogoś bardziej doświadczonego. W sumie to nie ma tego złego... Mechanik przy okazji sprawdzi, czy technicznie wszystko jest ok. I tak zamierzałem wymienić uszczelniacze i olej w lagach, bo nie wiem kiedy poprzedni właściciel to robił (o ile kiedykolwiek to robił), króciec ssący gaźnika, linki, stan tarcz sprzęgłowych, etc.
Wiem, że wielu z Was mnie za to skarci i powie, że takie rzeczy robi się samemu - i ja jestem tego samego zdania, ale chroniczny brak czasu zmusza mnie wręcz to tak haniebnego wyręczenia się kimś innym Tym bardziej, że uwielbiam samemu grzebać i dłubać przy mojej "Jamaszce"
Jak motor wróci od mechanika to oczywiście podzielę się spostrzeżeniami po naprawie. I, oczywiście, wyjaśnię przyczynę awarii. Może czyjś motor będzie kiedyś miał podobne objawy to taka wiedza się przyda
Poza tym taka właśnie jest idea prowadzenia takiego forum, czyż nie ?
Pozdrawiam serdecznie,
Bartosz
Z nieukrywanym smutkiem oznajmiam, że moja Virago jest aktualnie w rękach mechanika motocyklowego, ponieważ moja wiedza na temat naprawy osiągnęła właśnie swą granicę.
Co się przydarzyło? Ogólnie motor przestał odpalać ze startera. Na samym początku, po przekręceniu kluczyka, nic nie wskazywało na awarię. Zapaliła się kontrolka biegu neutralnego, starter zamruczał i...cisza. Przestał reagować. Po chwili zgasła też kontrolka.
Pierwsza myśl - rozładował się akumulator. Po podłączeniu do prostownika poziom naładowania został osiągnięty po niespełna 10 minutach, więc nie tu leży problem.
Po podpięciu akumulatora i przekręceniu kluczyka nie było już żadnej reakcji. Objaw jak przy kompletnym braku prądu. Zacząłem więc od rzeczy najbardziej trywialnych - bezpieczniki, połączenia, kostki, etc. I efekt żaden.
Oczywiście, "na pych" motor zapalił bez większego problemu - jeśli nie liczyć mojej zadyszki - ale mój niepokój zwróciło oświetlenie: kierunkowskazy nie były przerywane rytmicznie, tylko chaotycznie. Co dziwne - odkręcenie manetki gazu nie powodowało wzrostu obrotów silnika; dopiero po chwili.
Przeglądając fora internetowe - z porad "mechaników i mechaniorów" - wywnioskowałem, że przyczyną może być niesprawny czujnik położenia biegu neutralnego. Taki rodzaj zabezpieczenia, żeby przy jego uszkodzeniu nie można było włączyć silnika na przykład z zapiętym biegiem - ze względów bezpieczeństwa. Znalazłem tenże element, odkręciłem przewód zasilający, przyłożyłem do masy i żadnego efektu.
Dojrzałem więc to tego, aby mój ukochany motocykl oddać w ręce kogoś bardziej doświadczonego. W sumie to nie ma tego złego... Mechanik przy okazji sprawdzi, czy technicznie wszystko jest ok. I tak zamierzałem wymienić uszczelniacze i olej w lagach, bo nie wiem kiedy poprzedni właściciel to robił (o ile kiedykolwiek to robił), króciec ssący gaźnika, linki, stan tarcz sprzęgłowych, etc.
Wiem, że wielu z Was mnie za to skarci i powie, że takie rzeczy robi się samemu - i ja jestem tego samego zdania, ale chroniczny brak czasu zmusza mnie wręcz to tak haniebnego wyręczenia się kimś innym Tym bardziej, że uwielbiam samemu grzebać i dłubać przy mojej "Jamaszce"
Jak motor wróci od mechanika to oczywiście podzielę się spostrzeżeniami po naprawie. I, oczywiście, wyjaśnię przyczynę awarii. Może czyjś motor będzie kiedyś miał podobne objawy to taka wiedza się przyda
Poza tym taka właśnie jest idea prowadzenia takiego forum, czyż nie ?
Pozdrawiam serdecznie,
Bartosz