Normandia.

Ciekawe miejsca, propozycje wycieczek, co warto zobaczyc? Tematy związane z turystyką motocyklową
Awatar użytkownika
mad91K
Posty: 721
Rejestracja: 27 maja 2009, 11:26
Motocykl: Suzuki Bandit 650 06
Lokalizacja: Bishops Stortford
Wiek: 32
Status: Offline

Normandia.

Post autor: mad91K »

Witajcie moi mili. Wkleję to z działu grupy UK , może ktoś planuje w przyszłości pojechać w tamte regiony. Info zawsze się przyda , a jesli interesujecie się historią II WŚ to na pewno was zainteresuje.

Trasa wyglądała tak:

Obrazek





Veni Vidi Vino.... Byłem , zwiedziłem , wróciłem :D


Czołem , melduję szczęśliwy powrót z wojażu do państwa gdzie ludzie jadący główną drogą i tak się zatrzymają aby wypuścić Cię z podporządkowanej , gdzie znakomita większość kierowców na autostradzie na sam widok motocykla na lewym pasie , ustępuje miejsca jak samemu Kaizerowi i gdzie po raz pierwszy zobaczyłem że tak na prawdę warto płacić za wjazd na autostradę.

Ah warto było się wybrać , Francja okazała się krajem przyjaznym motocyklistom. Drogi są świetne , kierowcy na drogach na prawdę uważają co się dzieje dookoła i są super ostrożni przy wyprzedzaniu. Autostrady są super i dobrze oznakowane. Wszystko co jest warte zobaczenia jest świetnie oznakowane i nie sposób tego przegapić.

Ale po koleji....


Poniedziałek rano , myk do Folkestone. Wycieczka zaczęła się dość nie ciekawie w deszczu ale po przekroczeniu kanału po jego dnie , pogoda po drugiej stronie poprawiła się do rozmiaru mżawki która trwała dzień cały.

Obrazek -- w pociągu Eurotunnel.

Ok , wyjechałem za Calais na autostradę Paryż - Rien w kierunku południowym. Tu po raz pierwszy spotkałem się z automatyczną bramką gdzie musiałem uiścić opłatę wjazdową ...ale.... nie było żadnej maszyny na monety , jedynie na karty płatnicze. Ok , wsunąłem swoją kartę , patrzę na wyśwetlacz ..... 20 EURO !!! ..... no nic , pierwsze spotkanie , pomyślałem "cholera trochę to drogi biznes..." , wziąłem bilecik i pojechałem w kierunku Eperleques , przy zjezdzie z autostrady były kolejne bramki , tam dowiedziałem się że w niektórych punktach płatniczych , maszyny nie rozróżniają pojazdów tak dobrze i że wcale nie zapłaciłem 20 euro jedynie potwierdziłem to że mam czym zapłacić za przejazd a cała podróż ( 20-30 km ) będzie mnie kosztować 2.50 euro.

Zajechałem do Eperleques , pierwszym punktem wycieczki był kompleks wyrzutni rakiet V1 i V2 oraz olbrzymi bunkier w którym była fabryka ciekłego tlenu , paliwa do tychże rakiet. Mżawka ciągle dokuczała ale to było nic w porównaniu do drogi którą mój niezawodny GPS obrał aby doprowadzić mnie do celu. Dosłownie jakbym jechał ścieżką którą okoliczni farmerzy używają do pędzenia swoich krów na pastwiska :D Błoto , placki i jeszcze więcej błota. Odnalazłem parking przed wejściem do kompleksu , była dopiero gdzies 8:30 rano a kompleks w maju - czerwcu otwierają dopiero od 10:00. Mając troche czasu za pasem zacząłem z grubsza czyścić motor z błota oraz krowich placków i strzelić kilka zdjęć tegoż miejsca.

Obrazek-- wejście do kompleksu Eperleques.


Po wejściu do kompleksu , trafiłem wprost do sklepu z pamiątkami i mini muzeum fotografii. W ciągu kilku minut miejsce zapełniło się turystami różnej maści. Najciekawsi byli studenci z Kanady , grupa około 20-stu nastolatków w identycznych kurtkach oraz troje opiekunów. Nabyłem wejściówkę ( 9 euro ) oraz kilka naszywek i pin-badga , na przyczepkę z tą grupą wyruszyłem zwiedzać. Droga od sklepu z pamiątki do kompleksu wiedzie przez las , gdzie na różnych przystankach odtwarzane są nagrania audio w kilku różnych jezykach do wyboru , informujące zwiedzających o histori oglądanych przedmiotów oraz całego miejsca. Przystanków było kilka , heh na jednym z nich , jakiś mniej rozgarnięty Kanadyjczyk nacisnął przycisk który odtwarzał nagranie po włosku więc gó*no się dowiedziałem o tym na co właśnie patrzyłem. Zresztą tych dzieciaków i tak nie interesowała historia tego miejsca , gołym okiem było widać że mają w nosie wszystko dookoła a z ich rozmów dowiedziałem się że bardziej ich interesuje to jak dużo wódki i piwa mają w plecakach oraz kto z kim się przespał zeszłej nocy. W końcu z gąszczu lasu wyłonił się główny bunkier w którym w czasie wojny była fabryka ciekłego tlenu.

Obrazek -- główny bunkier.

Budowla jest przeogromna i na prawdę robi wow wrażenie gdy ogarnie się ją okiem.

Wysoki na jakieś 15 -20 metrów i długi na około 60-70 metrów budynek jest częściowo zalany wodami gruntowymi , ale nadal można wejść do środka i zobaczyć to co najważniejsze. Aby obejść całe miejsce potrzeba jakichś dwóch godzin. Planowy czas zwiedzania to 90 minut. Poza głównym bunkrem nie ma tam wiele innych eksponatów , stoi tam zniszczony Amerykański Halftruck , wyrzutnia V-1 z makietą , 40-sto milimetrowe działko Boforsa , kolejka wąskotorowa do przewozu materiałów budowlanych oraz kołowa wersja popularnego działa 88mm.

Obrazek -- V1 na wyrzutni.

Obrazek -- Halftruck.

Obrazek -- Bunkier.

Obrazek -- Bunkier.

Obrazek -- Eksponaty.

Obrazek -- Drugie piętro bunkra a na nim zniszczony Citroen.


Po wejściu do środka , okazuje się że bunkier ma kilka pięter i niektóre z mechanizmów wewnętrznych ciągle działa , np. drzwi wejściowe a właściwie wrota , ciąglę można otworzyć i zamknąć. Stalowo - betonowe grube na dobry metr wrota wysuwają się ze ściany bez najmniejszego zgrzytu choć operuje je ten sam mechanizm który zamontowali tam Naziści.

Obrazek -- wrota wejściowe.

Wewnątrz są ekrany gdzie odtwarzany jest schemat pracy takiego kompleksu , Polskie tłumaczenie napisów jest raczej kiepskie ale wideo jest na tyle zrozumiałe że nie są one tak na prawdę potrzebne.

Cała idea pracy kompleksu Eperleques wygląda z grubsza tak:

- Rakiety V2 bez głowic bojowych miały dojeżdżać na platformach kolejowych na te perony :

Obrazek -- Zalane platformy kolejowe.

Tam , rozładowne rakiety wjeżdżały by windą na pierwsze piętro bunkra gdzie instalowane były głowice z materiałem wybuchowym. Następnie napełniano ich zbiorniki paliwem i transportowano na place startowe , budowy bunkra nigdy tak na prawdę nie dokończono ze względu na silne bombardowania alianckie. Nigdy nie zbudowano placów startowych oraz wieży kontrolnej. Fundament wieży widac na tym zdjęciu....

Obrazek -- Fundament wieży kontroli startów.

W ciągu każdych 20-stu minut , dwie rakiety miały startować na Londyn , każda z głowicą zawierającą tonę silnego materiału wybuchowego , Amatolu , który przy uderzeniu w ziemię przy prędkości 1.5 macha wywoływał małe trzęsienie ziemi.

Skończyłem zwiedzać Eperleques , pojechałem do Mimoyeques , oddalonego o 20km miejsca gdzie znajdował się kompleks tuneli gdzie miały być montowane rakiety V1 oraz V2 , a także miejsce gdzie znajduje się zachowany eksponat działa V3. Po drodze po raz pierwszy zahaczyłem o stację paliw. Ta akurat znajdowala sie przy markecie Auchan , i tu kolejna siurpryza , jest sporo stacji gdzie nie żadnej kasy czy też budki gdzie ktoś obsługuje , jest pompa z czytnikiem kart bankowych lub terminal na monety i banknoty , wrzucasz kasę , ustalasz ilość paliwa i rodzaj , a jak nie bedziesz już miał miejsca w baku to dostaniesz reszte. Et voila. Zajechałem do kompleksu Mimoyeques, w tym miejscu przyznaję się bez bicia ale dałem ciała , nie miałem jak zapłacić za wejście gdyż terminal kart odmówił posłuszeństwa w biurze przepustek a wszystkie drobne przeputałem na kawę wcześniej. Szczerze to wnioskując z rozmowy z przygodnie spotkanym motocyklistą na parkingu przed wejściem dowiedziałem się że nie wiele przegapiłem bo najciekawsza część kompleksu Mimoyeques jest zamknięta dla zwiedzających z powodu prac konserwacyjnych.

Zrobiło się popołudnie a wraz z nim nasilił się deszcz. Wróciłem więc do Calais , celem znalezienia hotelu. GPS okazał się nieoceniony. Hotel du Golf znalazłem bez pudła. W sumie bez nawigacji tez bym sobie poradził jako iż ulica wiodąca do Hotelu na promenadzie , a jak pózniej się dowiedziałem , prawie każda ulica w Calais była tego dnia zalana fluorescencyjną farbą o różnych kolorach. Widać była to pozostałość po jakimś hepeningu.

Obrazek -- Hotel de la Plage / du Golf , Calais.

Dzień następny okazał się pochmurny lecz suchy , po niezłym śniadaniu w hotelowej kafejce , zapakowałem się i wyruszyłem do Caen. A właściwie punktem docelowym był Amerykański cmentarz w Colleville sur Mer. Przedmną 350km do celu.

Raz jeszcze skorzystałem ze świetnych autostrad i polubiłem je jeszcze bardziej , myk przez bramkę wjazdową ( 0.60 centów za motocykl ) i kierunek na Le Havre. Jak wspominałem wcześniej , Francuzi są fantastyczni jako kierowcy , są super ostrożni na autostradach i bardzo uprzejmi w miejskiej aglomeracji. Mile zaskoczył mnie stan tychże autostrad , są bardzo zadbane i na prawdę nie ma nigdzie walających się śmieci a przydrożne toalety są w niezłym stanie. Dokładnie było widać że te opłaty nie szły na jakieś inne szemrane cele tylko na ich utrzymanie , co chwila można było zobaczyć drogowców sprzątajacych trawniki , zamiatających pobocze czy myjących znaki itd. Żadnych dziur czy schodów w nawierzchni i tym podobnych nie zauważyłem. Co prawda nie są to Niemcy i ograniczenie na autostradzie jest 130km/h a czasami nawet 110km/h to tylko w jednym miejscy na całej odległości pomiędzy Calais a Caen widziałem fotoradary , których i tak nie sposób było przegapić gdyz na 500m przed nimi są znaki informujące o ich obecności. GPZ przeszła swój chrzest prędkości i zdała celująco. Po drodze przejeżdżałem jeszcze kilka razy przez punkty opłat , raz było darmowo , raz trzeba było i 5.00 euro zapłacić. Najlepsze jest to że przejazd przez Pont du Normandie jest za friko :D

Ah , jeszcze takie spostrzeżenie , nie wiem czy taki jest zwyczaj czy też tak uczą Francuskie szkoły nauki jazdy ale nie sposób było nie zwrócić uwagi na fakt że jadąc lewym pasem na autostradzie , oni cały czas mają lewy kierunkowskaz włączony.

Obrazek -- Jedna z bramek wjazdowych na autostradę.

Obrazek -- Pont du Normandie.

Imponujący most wraz z imponującym dojazdem , jadąc od strony Calais przejeżdża się przez wyrąbany w wapiennej skale stromy zjazd wiszący na estakadzie. Naprawde fajana sprawa. Przejechałem przez Caen i 40km dalej dojechałem do Colleville , trafić na Amerykański cmentarz wojskowy nie jest szczególnie trudno ale i też droga wcale nie wygląda na taką która prowadziła by do miejsca tak licznie odwiedzanego. Nitka wiedzie przez pola oraz okoliczne farmy. Sam cmentarz wyglada conajmniej imponująco , sam widok bramy wjazdowej , wymurowanej z jasnej , piaskowej cegły , wysokiego masztu z Amerykańską flagą oraz złotym orłem na szczycie wygląda poaważnie. Wejście jest darmowe , sam cmentarz jest przeogromny i podzielony na kilka stref , a co najciekawsze iż ulokowany jest on centralnie nad plażą noszącą kodową nazwę Omaha.

Obrazek -- Memoriał na głównym placu cmentarza w Colleville.

Obrazek -- Panorama strefy cmentarza.

Obrazek -- Cmentarz w Colleville.

Obrazek -- Cmentarz w Colleville.

Z głównej alejki cmentarza prowadzą strome schody w dół na plażę Omaha , samo zejście zajmuje około 10-15 minut , gorzej z powrotem na górę :D

Obrazek -- tabliczka inforumąjca o wejściu na plażę Omaha.

Obrazek -- ścieżka wylotowa z lasku wprost na plażę.

Obrazek -- plaża Omaha.

Obrazek -- Mapa teatru działań na froncie zachodnim od 1944 roku.

Na przeciwległej ścianie memoriału cmentarza Colleville była analogiczna mapa teatru działań na Pacyfiku.

Po zakończeniu zwiedzania cmentarza pojechałem zwiedzić okoliczne muzea , a jest ich nie mało , poświęcone tematyce II WŚ oraz lądowania sił alianckich w Normandii. W pierwszej kolejności chciałem zachaczyć o magazyn Amerykańskiego sprzętu wojskowego zeszłej epoki ale oczywiście dzięki mojemu głupiemu szczęściu był on we wtorki zamknięty. No cóż , jedziemy dalej. Zjechałem w dół wybrzeża do centrum Colleville gdzie znajduje się kolejne muzeum. Tu było otwarte. Wszedłem do środka , przejrzałem eksponaty , a było ich całkiem sporo w niewielkim budynku. Najbardziej zaciekawiły mnie stosy rzeczy codziennego użytku z tamtych lat. Na przykład kilkanaście paczek papierosów różnej marki , oczywiście nie mogło zabraknąć tych najbardziej popularnych marki Lucky Strike w biało czerwonej paczce. I tutaj znowu wasz mad91k wykazał się na całej linii. Wszystkie zdjęcia które tu oglądacie zostały zrobione telefonem jako iż jeszcze się nie dorobiłem porządnego aparatu. Ale , zapomniałem że gdy byłem na cmentarzu przestawiłem go na tryb zdjęć panoramicznych , gdzie po zrobieniu każdego zdjęcia trzeba je osobno zapisać inaczej po kilku sekundach jest ono usuwane , a ja co ? Cyk , cyk , cyk i tak zdjęcie po zdjęciu lądowało w koszu. Dopiero jak skończyłem zwiedzać to muzeum , chciałem przejrzeć fotki a tu dupa blada. Okoliczni mieszkańcy poznali tego dnia wiele nowych przekleństw i obelg w języku którego nie znali.... może to i dobrze. Na pocieszenie kupiłem jeszcze jedną naszywkę i kolejnego pin-badga.

Obrazek -- Plac centralny na wybrzeżu Colleville , miejsce ku pamięci poległych.

Wróciłem się w górę miasteczka celem odszukania jakiejś kafejki gdzie dostałbym obiad. Hehe , zajechałem do jednej noszącą swojską nazwę Ponde Rosa , po rzuceniu okiem na cennik pojechałem dalej.

Z powrotem w Caen. Tym razem nie udało się odnalezć hotelu tak łatwo jak w Calais , adres podany przez stronę na której bookowałem pokój okazał się błędny. Po jakiejś godzince jazdy w kółko oraz kilku bezskutecznych próbach wyciągniecią informacji od lokalnej społeczności , szybko rosnącej temperaturze silnika , zajechałem na stację Niebieskiego Słonia. Takowe stacje to nic innego jak szereg boksów do mycia samochodów itd. Ręczna myjnia. Pomyślałem czemu nie , w końcu tu i tam GPZ ciągle nosiło ślady błota z Eperleques i farby z Calais. Spłukałem motor wodą pod ciśnieniem i w trakcie tej czynności cud się stał , przez dziurę w wysokim płocie dookoła stacji zobaczyłem szyld Hotelu Premiere Caen du Nord , mojego miejsca noclegu !! :D

Zajechałem na miejsce gdzie na parkingu spotkałem dwóch motocyklistów z UK , obydwaj podróżowali Triumphami. Pogadalismy o tym skąd i dokąd droga prowadzi po czym poszliśmy razem na obiad do hotelowej restauracji. Fajni kolesie , następnego dnia rano pożegnaliśmy się , powiedzieli że jadą do Szwajcarii. Ja wskoczyłem na tą samą drogę którą tu przyjechałem w kierunku na Calais. Dzień był ciepły i słoneczny a droga prosta. Pociąg z powrotem przez kanał miałem dopiero o 19:50 a że na terminal zajechałem ponad pięć godzin wcześniej , dopłaciłem 7 funtów i chwilę pozniej znów siedziałem na podłodze w wagonie pociągu Eurotunnel do Folkestone.

Le Fin.
Szable do boju lance w dłoń? bolszewika goń goń goń !

ETZ 125 88' --> XV 125 99' --> VL 125 01' --> GPZ 500s '00 --> GSF 650S K6 06'
Awatar użytkownika
Winters
Posty: 729
Rejestracja: 22 stycznia 2013, 18:39
Motocykl: XV 750, Vulcan 1600
Lokalizacja: Mikołów
Wiek: 49
Status: Offline

Re: Normandia.

Post autor: Winters »

Kolego.
Piękna wycieczka.
Ja również zwiedzałem Normandię z powodu pasji do historii , a konkretnie D-Day w Mundurze 101AB.... w 2009 roku.
Mając umundurowanie miałem bezpłatne wejście do każdego muzeum.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
frytura
Posty: 2385
Rejestracja: 04 stycznia 2009, 14:57
Motocykl: Fajzer / Von z Ton
Lokalizacja: ZK / ZS / RLS
Wiek: 37
Kontakt:
Status: Offline

Re: Normandia.

Post autor: frytura »

No bardzo sympatyczna trasa, kiedyś (w jakimś 2004 roku Normandię zwiedziłam autem). I w ogóle bardzo podobało mi się to, że pomniki tam stoją dostępna dla "Kowalskiego". W Polsce niestety takie coś nie ma racji bytu. W Normandii czołgi stały na drodze, obok tablica informacyjna i krótka historia. U nas niestety... przykładem mogą być chociażby bunkry w mojej okolicy (między Unieściem a Łazami) zrównali z ziemią i po problemie... Nie wspomnę o niszczeniu przez polską wspaniałą "młodzież" takich miejsc...

Ludzie narzekają, że MRU jest beznadziejne, bo stało się muzeum, gdzie można wejść tylko z przewodnikiem, a reszta pozamykana. W mojej opinii gdyby nie fakt, że ktoś się tym zaopiekował skończyłoby się na tym, że miejsce stałoby się kolejną "idealną" miejscówką dla okolicznych meneli.

Ot Polska cała....
1 metr to droga jaką pokonuje światło w próżni w czasie 1/299792458sek.

http://motocyklemprzezzycie.pl/
http://smazalniastron.pl

GRUPA ŚLĄSK oddział Koszalin :D
Awatar użytkownika
visvitalis
Posty: 46
Rejestracja: 11 stycznia 2009, 20:28
Motocykl: virago 535 xv
Lokalizacja: Chludowo k/Poznania
Wiek: 72
Status: Offline

Re: Normandia.

Post autor: visvitalis »

Brawo! Brawo!
Pozwolisz, że skorzystam z Twych informacji i opisów, gdyż we wrześniu też planuję tam się udać. Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie a wycieczka będzie udana.
Pozdrawiam; visvitalis
:nazdrowie: :bravo: :rock:
... pies pokazuje zęby w złości; człowiek w uśmiechu...
ODPOWIEDZ