RUMUNIA NA PYCH
: 03 września 2014, 16:57
Zatytułowalem temat tak , bo już pierwszego dnia strzelił mi stycznik rozrusznika ,lecimy na 3 motocykle tdm900solo Pomidor,bmvgs800solo Piotrek,no i ja swoją kawa 1500już nie solo ,wyjazd 8 rano ,kierunek poludniowy -wschod , plan byl ,zeby dojechać do Roberta pseudonim ( misiekxxl2005)w Krosnie . Udało sie ,zajechaliśmy pod dom ,Robert ugoscil nas na bogato ,za co mu chwala :)rozbiliśmy namioty na jego posesji ,pojedliśmy i popiliśmy ,z racji ,że rano wstajemy ,dośc szybko polegliśmy (ok 1) byla gorąca noc , to nawet z Gośką nie zamykaliśmy namiotu , no i niespodzianka , Goska mnie budzi o 3 w nocy ,ze ktos kolo niej śpi :)pomyślalem ,ze ktoryś lunatykowal i wprosil ,ale ku mojemu zdziwieniu ,to nie byl zaden z moich wyposzczonych kolegów ,a pies Brylant ,wielki dlugowlosy wilk Roberta , tak sie wkomponował w namiot ,ze za cholere nie szlo go wygonic , ale sie udało Rankiem jeszcze Robert poczestował nas śniadankiem i ruszyliśmy na Rumunie
https://goo.gl/maps/5Lp2D tą trasą dojechaliśmy do Morza Czarnego , pierwszy przystanek zrobiliśmy w Satu Mare ,dojechaliśmy już wieczorem , znaleźliśmy camping i penny market byl 100 m od namiotu Micha sie cieszy ,że już w Rumuni ,ale jeszcze nic nie zobaczone utopiliśmy smutki w butelce Wegierskiego wina ,jak z tytułu wynika ,rano na zaprawe chłopaki z Gośką pchają zapakowaną kawe tylko 520kg raz zapomniałem przelączyć przycisku RUN ,ale to im wyszło na zdrowie (wino wyszło )
lecimy na Sapante gdzie ,mieści sie Wesoly Cmentarz , prowadzący to Pomidor , ja na samym końcu , widoki super , slychać świstające kule od Ukrainy (żart) Robimy przystanek w Borsa i pytam jak jeszcze daleko do cmentarza ? bez jaj ,przejechaliśmy przez Sapante nawet nie odwiedzajac go nasz pilot dostaje pierwsza zjebe i ostatnią szanse
Jedziemy dalej , drogi kręte i gory to co lubie , ale moja radość sie kończy ,zaczyna lac dość mocno ,dzień kończymy w Vatra Dornei , jak zawsze wieczór przy rumuńskiej stacji w radyjku i kubku zimnego piwa Po pierwszej wpadce Pomidora robimy plan , Pomidoro ma wydrukowane ,co warto zwiedzić w Rumuni , DRUGA WPADA POMIDORA , zagladam w te jego wydruki ,a tam 150 kościołów i 2 trasy , po wszystkim Pomiodor spada na 3 pozycje i ciągnie sie jakby miał focha , ale nic plan jedziemy dalej na północ mamy jeszcze 11dni ( to byl zły wybor )droga 17A do Sucevity byla katastrofa dziura na dziurze , w dodatku padało Ale sie nie poddajemy i lecimy dalej ,widoki zapierają dech w piersiach podobnie jak wlewający sie deszcz do ust .I tu zaczynają sie problemy z Pomidora tdmką ,zaczyna przerywać , siadł czujnik przepustnicy , Pomidor zatrzymuje sie co chwila , jak na złośc przy samych cygańskich obozowiskach ,skladających sie z drewnianego stelaża pokrytego folią , ogrzewanego koza , cyganie widząc stojących motocyklistow gnają w naszą strone , wygląda to tak jakby chcieli nas przepedzic , no i zawsze sie jakos udawalo umknąc im .Po przejsciach z tdmką ,i mokrym dniu w pieknych gorach ,lądujemy w PIATRA_NEAMT , nocleg w domku i suszonko .Pomidor leci do serwisu w BRASOV ,a my powoli kulamy sie w jego kierunku ,jadąc przez przepiekny wąwóż Bicaz ,wieczorem mamy sie spotkać w Brasov , i tu 3 wpada Pomidora , nie czeka na nas tylko obiera kierunek dom ( za chiny nie szlo go przekonac do dalszej jazdy ,a tylko mu przerywala na niskich obrotach , dopiero nazajutrz dał znac ,że dojechal do domu ,po 19 godzinach w siodle )Ale nic , niech teraz płacze co stracil . Jedziemy dalej , widoki coraz piekniejsze , pogoda tez , nawet az za bardzo 38stopni ,zwiedzamy zamek w Bran < niby kwatera Drakuli ,bardzo ładny i wart odwiedzenia , z niego kierujemy sie na trase 7C zwana TRANSFOGARASKĄ , i jestem zaskoczony co to czlowiek nie wymyśli , asfalt 1 klasa , wdrapaliśmy sie na 2034 m i droge zaslala mgła , mielismy już sie zbierac , bo nic nie bylo widac , ale jak szybko zaszła mglą ,tak sie szybko odsłonila , nacieszyliśmy oczy , i naladowaliśmy bateryjki w pieknym miejscu i w cieplym sloneczku . Jedziemy nad morze , no ale jest jeszcze Bukareszt , gdzie mamy nocowac Zajechalismy na pole w Bukareszcie zostawiliśmy graty i rura na miasto To byl dobry pomysl , bo naprawde W MIEŚCIE wolna amerykana , tam też był mój pierwszy styk rumun mało mnie nie przejechal walił z pasa na prawo ,do kierunku na wprost ,ale sie wszystko dobrze skończyło) . Pojechaliśmy zwiedzac Bukareszt , moto zostawiliśmy pod komenda Policji i ruszyliśmy pieszo .Zwiedziliśmy starówke , palac i troche km na pieszo zrobiliśmy Przy wieczornym piwku stwierdziliśmy ,ze wskakujemy na autostrade ( bezpłatna dla motocykli )
Rankiem jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy , Goska jak zawsze na autostradach , przysypiała dlatego ku jej zdziwieniu szybko zajechaliśmy do Konstancji Też próbowalem sie kimnąc ,ale nie szło Wjechaliśmy w Konstancje iii , i nic ciekawego , jedziemy wybrzeżem i dojechalismy do MAMAIA tam super camping z wyjsciem na plaze
Po rozbiciu sie , ruszyliśmy w piach , a ty lipa ,plaza muszelkami usłana ale były tak drobno pozgniatane ,ze przypominały piasek , dobre dla gruboskórnych , bo mogą darmowy piling zrobić , co uczyniłem woda goraca 28 stopni , powietrze jeszcze bardziej ok 17 pokazywało 38 stopni , ale co dobre sie szybko kończy ,tu pierwszy zgrzyt z Gośką ( sam go wymyśliłem ,żeby samemu wieczorem uciec na plaze i poogladać te Rumunskie cuda natury w toplesie ) obieramy kierunek dom , MAMAIA byla najdalszym miejscem od domu .Ruszamy wiec w droge powrotną , na której zostala nam Transalpina i pominiety wesoly cmentarz
Niemusze opisywac ,ze caly czas jedziemy wsród pieknych widokow , Meldujemy sie na domku tuz obok transalpiny , dojechaliśmy doś późno , dlatego tylko browarek i nyny z świadomoscią ,że jutro robimy Transalpine szybko zasypiamy Poranek , wstajemy z uśmiechami na twarzy i ruszamy na slynną traske , myślałem ,że transfogaraska to był szczyt pokrecenia , ale Alpina nie odbiega jej urokowi , dzika i nieprzewidywalna , wloski na lapkach sie jeżyły zwiedzamy zamek Alba LULIa i gnamu do kopalni soli w TURDZIE . Kopalnie soli już jedną zwiedziliśmy , w mieście PRAID ,tam zjechaliśmy autobusem na jej dno , w Turdzie już tak łatwo nie bylo , byla winda ,ale kolejka tez byla duża , postanowiliśmy zejść schodami , tylko 13 pięter plus 10 pięter dodatkowych , do pomostu z łódkami na dnie kopalni
Po jeździe w 40 stopniach to był lek na wszystko , super chłodno , no ale tez trzeba wyjść z kopalni , i szukać noclegu ku mojemu zdziwieniu ,200m od kopalni widze namioty , podjeżdzamy i co ? kupa rumunów rozbita przy sadzawce ,jak później zobaczylismy to bagienko solankowe , rura do marketu po kolacjie i wracamy nad tą sadzawke Rozbijamy namioty , Grześ jako stary harcerz leci po drewno na ognisko , ale jak można sobie wyobrazic , w takich miejscach jest już wyzbierane , no ale conieco zostawili , patyki grubości szprychy były , no i na tym sie kielbaske usmażylo Spotkalismy tam tez rumuna ktory poczestował nas cujka, to rozcieczona PALINKA ktora kosztowalismy w VATRA DORNEI ,ale też dobra , po rozmowie z rumunem zalegliśmy w namiotach z planem na pominiety cmentarz Rankiem jeszcze bylo czuc troszke ta CUJKE w ustach , ale po obfitym śniadaniu ( bulka z paprykarzem szczecińskim ) opuścilismy Turde i ruszylismy w strone Sapanty , dojechaliśmy do cmentarza i wygląda jak na fotkach w necie kolorowy i kazdy inny , nagrobki drewniane , rzeźbione i malowane ręcznie , bardzo fajnie to wyglada , wychodząc z cmentarza zaczepia mnie starszy pan i chce żebym mu odsprzedal Gośke , ale jak twierdzi kasy nima , może ją na alkohol wymienić , niestety byłem motocyklem , i powiedziałem ,że nie mam gdzie tyle alkoholu zapakowac , zaczyna znowu padac , pożegnaliśmy sie z przemilym panem i zbieramy sie do Satu Mare ,gdzie mamy już sprawdzony camping , jak codzień kolacja browarek i z uśmiechem na twarzy do wyra . Wstajemy rano , już nie z takim entuzjazmem jak w pierwsze dni , bo co , zostały ostatnie 20km Rumuni i jazda do doma , obralismy kierunek zakopane i ruszylismy . Rumunia pozegnala nas pikną pogoda , ale już Węgry i Słowacja no i nasza Polska nie byly takie litosciwe , droge do Gliwic przejechalismy caly czas w deszczu , W Gliwicach przygarnol nas ROMEK AUTOSAJDER , gdzie sie wysuszyliśmy , najedliśmy i opiliśmy . Droga z Sląska też nie byla ciekawa do lubuskiego padało , sloneczko widzieliśmy dopiero 100km przed domem Tak wracaliśmy https://goo.gl/maps/Q5wyn, razem 5100km ,Koniec , filmiki i fotki w linkach ZA DYKCJE I BŁEDY PRZEPRASZAM :p
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
FOTKI Z 3 APARATÓW , MOGA SIE POWTARZAĆ MIŁEGO OGLĄDANIA
https://goo.gl/maps/5Lp2D tą trasą dojechaliśmy do Morza Czarnego , pierwszy przystanek zrobiliśmy w Satu Mare ,dojechaliśmy już wieczorem , znaleźliśmy camping i penny market byl 100 m od namiotu Micha sie cieszy ,że już w Rumuni ,ale jeszcze nic nie zobaczone utopiliśmy smutki w butelce Wegierskiego wina ,jak z tytułu wynika ,rano na zaprawe chłopaki z Gośką pchają zapakowaną kawe tylko 520kg raz zapomniałem przelączyć przycisku RUN ,ale to im wyszło na zdrowie (wino wyszło )
lecimy na Sapante gdzie ,mieści sie Wesoly Cmentarz , prowadzący to Pomidor , ja na samym końcu , widoki super , slychać świstające kule od Ukrainy (żart) Robimy przystanek w Borsa i pytam jak jeszcze daleko do cmentarza ? bez jaj ,przejechaliśmy przez Sapante nawet nie odwiedzajac go nasz pilot dostaje pierwsza zjebe i ostatnią szanse
Jedziemy dalej , drogi kręte i gory to co lubie , ale moja radość sie kończy ,zaczyna lac dość mocno ,dzień kończymy w Vatra Dornei , jak zawsze wieczór przy rumuńskiej stacji w radyjku i kubku zimnego piwa Po pierwszej wpadce Pomidora robimy plan , Pomidoro ma wydrukowane ,co warto zwiedzić w Rumuni , DRUGA WPADA POMIDORA , zagladam w te jego wydruki ,a tam 150 kościołów i 2 trasy , po wszystkim Pomiodor spada na 3 pozycje i ciągnie sie jakby miał focha , ale nic plan jedziemy dalej na północ mamy jeszcze 11dni ( to byl zły wybor )droga 17A do Sucevity byla katastrofa dziura na dziurze , w dodatku padało Ale sie nie poddajemy i lecimy dalej ,widoki zapierają dech w piersiach podobnie jak wlewający sie deszcz do ust .I tu zaczynają sie problemy z Pomidora tdmką ,zaczyna przerywać , siadł czujnik przepustnicy , Pomidor zatrzymuje sie co chwila , jak na złośc przy samych cygańskich obozowiskach ,skladających sie z drewnianego stelaża pokrytego folią , ogrzewanego koza , cyganie widząc stojących motocyklistow gnają w naszą strone , wygląda to tak jakby chcieli nas przepedzic , no i zawsze sie jakos udawalo umknąc im .Po przejsciach z tdmką ,i mokrym dniu w pieknych gorach ,lądujemy w PIATRA_NEAMT , nocleg w domku i suszonko .Pomidor leci do serwisu w BRASOV ,a my powoli kulamy sie w jego kierunku ,jadąc przez przepiekny wąwóż Bicaz ,wieczorem mamy sie spotkać w Brasov , i tu 3 wpada Pomidora , nie czeka na nas tylko obiera kierunek dom ( za chiny nie szlo go przekonac do dalszej jazdy ,a tylko mu przerywala na niskich obrotach , dopiero nazajutrz dał znac ,że dojechal do domu ,po 19 godzinach w siodle )Ale nic , niech teraz płacze co stracil . Jedziemy dalej , widoki coraz piekniejsze , pogoda tez , nawet az za bardzo 38stopni ,zwiedzamy zamek w Bran < niby kwatera Drakuli ,bardzo ładny i wart odwiedzenia , z niego kierujemy sie na trase 7C zwana TRANSFOGARASKĄ , i jestem zaskoczony co to czlowiek nie wymyśli , asfalt 1 klasa , wdrapaliśmy sie na 2034 m i droge zaslala mgła , mielismy już sie zbierac , bo nic nie bylo widac , ale jak szybko zaszła mglą ,tak sie szybko odsłonila , nacieszyliśmy oczy , i naladowaliśmy bateryjki w pieknym miejscu i w cieplym sloneczku . Jedziemy nad morze , no ale jest jeszcze Bukareszt , gdzie mamy nocowac Zajechalismy na pole w Bukareszcie zostawiliśmy graty i rura na miasto To byl dobry pomysl , bo naprawde W MIEŚCIE wolna amerykana , tam też był mój pierwszy styk rumun mało mnie nie przejechal walił z pasa na prawo ,do kierunku na wprost ,ale sie wszystko dobrze skończyło) . Pojechaliśmy zwiedzac Bukareszt , moto zostawiliśmy pod komenda Policji i ruszyliśmy pieszo .Zwiedziliśmy starówke , palac i troche km na pieszo zrobiliśmy Przy wieczornym piwku stwierdziliśmy ,ze wskakujemy na autostrade ( bezpłatna dla motocykli )
Rankiem jak zaplanowaliśmy tak zrobiliśmy , Goska jak zawsze na autostradach , przysypiała dlatego ku jej zdziwieniu szybko zajechaliśmy do Konstancji Też próbowalem sie kimnąc ,ale nie szło Wjechaliśmy w Konstancje iii , i nic ciekawego , jedziemy wybrzeżem i dojechalismy do MAMAIA tam super camping z wyjsciem na plaze
Po rozbiciu sie , ruszyliśmy w piach , a ty lipa ,plaza muszelkami usłana ale były tak drobno pozgniatane ,ze przypominały piasek , dobre dla gruboskórnych , bo mogą darmowy piling zrobić , co uczyniłem woda goraca 28 stopni , powietrze jeszcze bardziej ok 17 pokazywało 38 stopni , ale co dobre sie szybko kończy ,tu pierwszy zgrzyt z Gośką ( sam go wymyśliłem ,żeby samemu wieczorem uciec na plaze i poogladać te Rumunskie cuda natury w toplesie ) obieramy kierunek dom , MAMAIA byla najdalszym miejscem od domu .Ruszamy wiec w droge powrotną , na której zostala nam Transalpina i pominiety wesoly cmentarz
Niemusze opisywac ,ze caly czas jedziemy wsród pieknych widokow , Meldujemy sie na domku tuz obok transalpiny , dojechaliśmy doś późno , dlatego tylko browarek i nyny z świadomoscią ,że jutro robimy Transalpine szybko zasypiamy Poranek , wstajemy z uśmiechami na twarzy i ruszamy na slynną traske , myślałem ,że transfogaraska to był szczyt pokrecenia , ale Alpina nie odbiega jej urokowi , dzika i nieprzewidywalna , wloski na lapkach sie jeżyły zwiedzamy zamek Alba LULIa i gnamu do kopalni soli w TURDZIE . Kopalnie soli już jedną zwiedziliśmy , w mieście PRAID ,tam zjechaliśmy autobusem na jej dno , w Turdzie już tak łatwo nie bylo , byla winda ,ale kolejka tez byla duża , postanowiliśmy zejść schodami , tylko 13 pięter plus 10 pięter dodatkowych , do pomostu z łódkami na dnie kopalni
Po jeździe w 40 stopniach to był lek na wszystko , super chłodno , no ale tez trzeba wyjść z kopalni , i szukać noclegu ku mojemu zdziwieniu ,200m od kopalni widze namioty , podjeżdzamy i co ? kupa rumunów rozbita przy sadzawce ,jak później zobaczylismy to bagienko solankowe , rura do marketu po kolacjie i wracamy nad tą sadzawke Rozbijamy namioty , Grześ jako stary harcerz leci po drewno na ognisko , ale jak można sobie wyobrazic , w takich miejscach jest już wyzbierane , no ale conieco zostawili , patyki grubości szprychy były , no i na tym sie kielbaske usmażylo Spotkalismy tam tez rumuna ktory poczestował nas cujka, to rozcieczona PALINKA ktora kosztowalismy w VATRA DORNEI ,ale też dobra , po rozmowie z rumunem zalegliśmy w namiotach z planem na pominiety cmentarz Rankiem jeszcze bylo czuc troszke ta CUJKE w ustach , ale po obfitym śniadaniu ( bulka z paprykarzem szczecińskim ) opuścilismy Turde i ruszylismy w strone Sapanty , dojechaliśmy do cmentarza i wygląda jak na fotkach w necie kolorowy i kazdy inny , nagrobki drewniane , rzeźbione i malowane ręcznie , bardzo fajnie to wyglada , wychodząc z cmentarza zaczepia mnie starszy pan i chce żebym mu odsprzedal Gośke , ale jak twierdzi kasy nima , może ją na alkohol wymienić , niestety byłem motocyklem , i powiedziałem ,że nie mam gdzie tyle alkoholu zapakowac , zaczyna znowu padac , pożegnaliśmy sie z przemilym panem i zbieramy sie do Satu Mare ,gdzie mamy już sprawdzony camping , jak codzień kolacja browarek i z uśmiechem na twarzy do wyra . Wstajemy rano , już nie z takim entuzjazmem jak w pierwsze dni , bo co , zostały ostatnie 20km Rumuni i jazda do doma , obralismy kierunek zakopane i ruszylismy . Rumunia pozegnala nas pikną pogoda , ale już Węgry i Słowacja no i nasza Polska nie byly takie litosciwe , droge do Gliwic przejechalismy caly czas w deszczu , W Gliwicach przygarnol nas ROMEK AUTOSAJDER , gdzie sie wysuszyliśmy , najedliśmy i opiliśmy . Droga z Sląska też nie byla ciekawa do lubuskiego padało , sloneczko widzieliśmy dopiero 100km przed domem Tak wracaliśmy https://goo.gl/maps/Q5wyn, razem 5100km ,Koniec , filmiki i fotki w linkach ZA DYKCJE I BŁEDY PRZEPRASZAM :p
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
https://picasaweb.google.com/1157402219 ... directlink
FOTKI Z 3 APARATÓW , MOGA SIE POWTARZAĆ MIŁEGO OGLĄDANIA