Blunio,
Oczywiście, każdy może wybrać co mu się najbardziej podoba.
Ludziom to nie dogodzisz - wozi Harleya na przyczepce go na nim psy wieszają, że pierdoła. Nie wozi - też wieszają, bo nieodpowiedzialny
Jednak jeżdżenie na zorganizowane wyjazdy i wożenie motocykla na przyczepce to nie moja bajka.
Wtedy podróż staje się wycieczką, a podróżnik turystą - a to nie to samo...
Co do odległości to jeśli rozmawiamy o Algierii to jest to 1700-200km i 2 dni jazdy (w jedną stronę). Prom z Genui albo Marsylii.
Podróże w tamte rejony wcale nie są tak straszne jak się może wydawać.
Miałem okazję być w Maroku i powiem jedno - nie możemy Marokańczyków oceniać przez nasz pryzmat, bo to są inni ludzie.
Nie spotkałem się tam z jakże znanymi z naszego kraju: ksenofobią, obojętnością na innych ludzi czy agresją na drodze.
Żeby nie być gołosłownym podam jeden z przykładów. Czekaliśmy zupełnie sami na pustyni około północy ok. 2 godzin aż opadnie rzeka przelewająca się przez drogę. Do najbliższego miasta było 30 kilometrów w jedną stronę i 40 w drugą. Nazywając rzecz po imieniu - byliśmy centralnie w d...
Każdy z mijających nas przez ten czas samochodów zatrzymywał się i oferowano nam jedzenie, wodę lub przewiezienie motocykla pickupem. Oczywiście wszystko na migi.
Osoby zaś, które były w Algierii wyrażają się o Algierczykach jeszcze lepiej niż Marokańczykach.
Wobec tego spodziewam się, że w razie potrzeby znajdzie się dobry człowiek, na którego pomoc będzie można liczyć.
Problemy zaś w znacznej mierze istnieją w naszej głowie. Z reguły jest to "okazja w przebraniu"
Choć muszę się zgodzić, że to co podczas podróży jest przygodą, podczas wycieczki urasta do rangi problemu.
Przywołam bardzo mądre słowa Pawła, z którym w 2009r. objechaliśmy Grecję, które brzmiały mniej więcej tak:
Marzenia trzeba realizować, nawet jeśli w danym momencie jesteś zmęczony, czy trzeba pokonać jakieś trudności.
Jeśli się nie poddasz, za rok o trudnościach nie będziesz pamiętał, albo opowiadał o nich w kontekście przygody, a wrażenia z nowo poznanych miejsc będą bezcenne.
Jeśli się poddasz, tylko to będziesz pamiętał.
A przy okazji: jak sądzisz - czy Kyller myślał o tejże cienkiej czerwonej linii jadąc do Syrii?
Zgadzam się z Tobą, warunki na świecie trochę się zmieniły. Gdyby nie to, nie zastanawiałbym się głupio, tylko pakował