
Na mojej szybkiej torpedzie 125 przejechałam Mazury i Warmię. 5 dni szaleństwa i jazdy

Z Warszawy ruszyliśmy na Mikołajki (pierwszy cel). Żeby się nie ograniczać miejscem zgarnęliśmy namiot i to był dobry wybór. Każdego dnia zwijaliśmy się i ruszaliśmy przed siebie. Mrągowo, Kętrzyn, Węgorzewo, Giżycko... a potem śmignęliśmy do Fromborka i do Krzyżaków w Malborku. W drodze powrotnej Iława, Olsztyn...
Drogi różne, wiadomo. Dla mnie dobrze, że w miarę płasko, bo góry przy 125 to dla mnie niezła gimnastyka.
To pierwsza nasza wyprawa. Taka próba czy nam się spodoba. Załapaliśmy bakcyla
