Świeżo po wymianie...
Kpl uszczelniaczy i osłonek leżał drugi sezon, w oczekiwaniu na wenę
Parę spostrzeżeń:
po zdemontowaniu całości i zlaniu tego, co było w środku chyba nie polecałbym wymiany samego oleju przez korek spustowy, bez przepłukania.
Celowo nie użyłem słowa olej... to był szlam
Ponieważ demontaż i montaż z czyszczeniem, wymianą uszczelnień i oleju zajął mi ok 3 godzin (taka długa inicjacja - pierwszy raz z lagami...) myślę, że każdy poradzi sobie z tym wyzwaniem.
Zdjąłem korki - korozja.
Odkręciłem śruby zaciskające rurę w półce.
Zalałem odrdzewiaczem korki.
Podstawiłem pod silnik podstawkę - z przodu, żeby Babcia nie poleciała na twarz...
Zdemontowałem zaciski, linkę v-mierza.
Wyczyściłem zaciski... owinąłem w szmatki i podwiesiłem.
Zdjąłem koło.
Wykonałem klucz do odkręcenia korków (śruba z łbem 17, płaskownik dł. ok 30 cm, spawarka).
Wykonałem klucz, za który Yamaha kasuje $$$ (pręt 12 mm, dł. 80 cm, nakrętka 22, spawarka).
Bezproblemowo odkreciłem korki.
Odkręciłem śruby dolnej półki.
Wyciągnąłem lewą (ktoś wcześniej pisał, że każdy zaczyna od lewej) i prawą goleń.
Zlałem to, co było w środku do wiaderka... mało, jakieś takie szarobure...
Wyciągnąłem tuleje, podkładki, sprężyny.
Klucz (ten nie od Yamahy) od góry, imbus od dołu - rozkręciłem tłoczyska.
Zdjąłem osłonki p/kurzowe. Twarde jak skała, mają swoją historię
Par force wyjąłem rury razem z uszczelniaczami, podkładkami, tulejkami.
Zdjąłem wszystko z rur.
Umyłem całość - to trwało najdłużej... i oględziny. Jest OK.
Uszczelniacze - twarde...
Papierem 2000 przetarłem rury, potem pastą polerską Sonax. BŁYSK.
Znalazłem lejek, olej Motul 10W, słoik 0,4 l.
Posmarowałem odrobiną oleju elementy i rurę.
Nasunąłem uszczelniacz, podkładkę, górną tuleję, dolną tuleję wpasowałem na miejsce.
Długi klucz znowu: tłoczysko ze sprężyną do rury, szklanka tłoczyska założona, do goleni i imbusem skręciłem całość.
DELIKATNIE wpasowałem tuleję górną, uszczelniacz - najlepiej kawałkiem rury, byle nie stalowej, żeby nie porysować rury górnej.
Osłonka p/kurzowa.
Sprężyna, olej, podkładka, tuleja.
Korek (wyczyszczony, odrdzewiony... uszczelka jak nowa), klucz (ten od spawarki...).
Tu przydałaby się trzecia ręka, żeby wkręcić korek, wciskając go dosyć mocno i utrzymać całość w pionie...
Włożyłem lagi w półki, pamiętając o tych blaszkach... ozdobnych, osłaniających półkę dolną.
Ustawiłem lagi równo w górnej półce, lekko dokręciłem śruby zaciskowe.
Założyłem oś koła, półkę łączącą golenie.
Dokręciłem mocowanie w dolnej półce.
Założyłem koło, zaciski, linkę.
Dokręciłem korki, górną półkę.
Wyjąłem to spod silnika, parę razy przegibałem Babcię przód-tył, żeby się spasowało.
Dokręciłem oś, sprawdziłem śruby.
Rury suche, z dołu nie kapie... czyli tak miało być.