Chorwacja 2020 - Dzień trzeci
Drašnice-Dubrownik-Drašnice 295 km
Dzień trzeci a właściwie noc poprzedzającą nie będę wspominał zbyt miło
. Niestety sąsiedzi, jak się okazałaś z Polski, zaczęli robić sobie kolację koło 22:00, później było w miarę spokojnie. ale niestety po 23:00 właściwie o 23:30 zaczęło się robić głośno
. Zaczęli się kłócić między sobą, leciały już słowa na k* czy p*
, odczekałem chwilę ale nie przestawali. Nie mogłem się z czego słuchać poszedłem więc poprosić ich czy mogliby się trochę wyciszyć. Od "upomnienia" byli trochę ciszej, ale z godzinę jeszcze się zbierali. Nie rozumiem takiego zachowania jedziesz na wakacje z dziećmi, bo dzieciaki ciągle tam biegały między nimi, upijasz się tak, że kłócisz się z własnym kumpel czy tam szwagrem (ktokolwiek to był). Zresztą nieważne.
Wracając do meritum rano plan - Dubrownik. Dziś nie muszę się pakować, jadę bez rollbagu więc odpalam moto i ruszam w kierunku Dubrownika. Po około 40 km, mimo iż Google każe jechać przed siebie, droga jest zamknięta. Musieli ją zamknąć kilka max kilkanaście godzin wcześniej, bo google maps tego jeszcze nie widział. Google niestety ma problem ze znalezieniem trasy alternatywnej, swoją drogą ja również mam problem żeby znaleźć cokolwiek sensownego, a do tego zwykłą mapę analogową zostawiłem w rollbab'u'u i leży sobie w pokoju
. Skręciłem w pierwszą uliczkę i z tego co widzę przede mną na dwa samochody na polskich blachach, zatrzymałem jeden z i nich zapytałem czy wiedzą jak ominąć zamknięty odcinek. Koleś mówił, że ten pierwszy, który jedzie przed nim ponoć wie, więc mam jechać z nimi. Po jakich 2 może 3 km, mam wrażenie, że chyba jednak koleś nie wie gdzie jechać. Jadę jeszcze kilometr i znów się zatrzymują oboje, potwierdzają się moje przypuszczenia. Stanęliśmy na przystanku, jeden z gości wyciągnął atlas, po czym zaczęli szukać drogi alternatywnej. W końcu znaleźli, wyglądała taka dosyć mocno "naokoło", a droga była zamknięta na odcinku 1 km. Więc mówię, że mam mało paliwa i nie będę za nimi jeździł. Muszę zatankować, podziękowałem i życzyłem im szerokiej drogi po czym ruszyłem sam z powrotem. Nachodziły mnie już myśli, że chyba odpuszczę sobie Dubrownik. Jadąc dalej wróciłem do tej miejscowości gdzie była zamknięta droga, skręciłem do centrum, patrzę jakiś starszy Chorwat kosi trawę, no więc postanowiłem zapytać jak ominąć zamkniętą drogę. Koleś mi pokazuje tę drogę, z daleka widać znak zakazu ruchu, i każe mi ominąć znak i jechać dalej. Ja do niego, że widzi Pan zakaz ruchu i że policja złapie, a on dalej swoje uparcie twierdzi, że mam jechać - ominąć zakaz ruchu a policja ci nic nie zrobi
No nic, podziękowałem za radę i pojechałem dalej na stację zatankować. Na stacji pytam gościa przy kasie czy wie jak ominąć zamkniętą drogę, bo chcę dojechać do Dubrownika omijając zakaz ruchu. Koleś był bardziej kumaty i wskazał mi objazd, który bardzo szybko pozwolił mi ominąć zamkniętą drogę i z powrotem wyskoczyłem na trasę na Dubrownik. Jak się okazuje jak zwykle rozwiązanie jest na końcu języka, wystarczy zapytać (w tym przypadku dwóch ludzi
)
Dalej trasa troszkę przypominała mi Południowy Tyrol. Na trasie zaczęły się pojawiać pagórki z uprawą różnych warzyw i owoców. W końcu dojechałem do Dubrownika parking znalazłem bardzo blisko, chyba się nie dało
Poszedłem zwiedzać ale w butach motocyklowych nie jest łatwo:( Zwiedziłem zabudowania, spore wrażenie robią wąziutkie dróżki, w górę, w dół, w każdą stronę jak szachownica. Jak się przyjrzałem poszczególnym mieszkaniom to okazało się, że są tam zwykłe mieszkania i ludzie tam normalnie mieszkają, dzieciaki biegają po bocznych uliczkach. Spodziewałem się raczej, że to jest typowo turystyczna atrakcja, a okazało się, że nie do końca.
Porobiłem zdjęcia, poszwendałem się jeszcze po uliczkach, no i tak minęły ze dwie godziny - pora wracać. Droga z powrotem przebiegła bez problemu, również na granicy Bośnia Hercegowina bez korków. W kierunku Dubrownika wystarczyło pokazanie dokumentów, natomiast w drodze powrotnej nawet bez pokazania dokumentu, machnął policjant ręką i kazał jechać.
Po drodze oczywiście kupione trzy winka dla żony, bo notabene żonę mam dobrą
bo puściła mnie kolejny raz samego bez marudzenia itp. A niestety inny znajomi to już niekoniecznie mnie wspierali, pojawiały się głosy że egoista, i że samemu to strach, ale nauczyłem się że takich lepiej nie słuchać, ważne że jest wsparcie od najbliższych.
A i jeszcze jedno po drodze do Dubrownika już po drugiej stronie Bośni i Hercegowiny znajdują się dwa bardzo fajne mosty. Jeden z nich to Most Franja Tuđmana w Dubrowniku a drugi to Most Bistrina. Niestety przegapiłem miejsce na zjazd i zdjęć nie porobiłem. Po drodze widziałem również dziwne konstrukcje wystające z wody. Później doczytałem, że to Pelješki most - planowany most mający połączyć półwysep Pelješac z pozostałą częścią Chorwacji (
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pelje%C5%A1ki_most). Może już wkrótce nie będzie trzeba wjeżdżać do BiH aby odwiedzić Dubrownik.
Dzień trzeci zakończył się oczywiście moczeniem się w Adriatyku.
Jutro powoli w kierunku domu.